- Przecież nie możesz! - krzyczała Caroline, która biegła za Amy, ale dziewczyna nie przejmowała się jej prośbami, tylko brnęła do przodu w kierunku biura Briana.
Mimo złego samopoczucie musiała go przekonać, że jest zdolna do wzięcia udziału w akcji i tym samym wygrać dogrywkę. Wiedziała, że nie będzie to łatwe zadanie, szczególnie, iż pozostało jej teraz zaledwie siedemnaście godzin. Zastanawiała się, gdzie znajdzie odpowiednie miejsce do kradzieży, a przede wszystkim co ukradnie.
Stanęła przed drzwiami Briana i wzięła oddech. Już miała otworzyć drzwi, gdy Eric złapał ją za rękę i przyszpilił do ściany. Chciała krzyknąć, by ten ją puścił, ale chłopak położył drugą dłoń na jej ustach.
- Nie możesz teraz wejść - powiedział szeptem.
Amy spojrzała mu oczy. Czuła, jak cała drży ze zdenerwowania. Eric zdjął dłoń z jej twarzy i opuścił wzrok.
- Dlaczego nie mogę? - spytałam.
- Brian ma naradę z Liamem - powiedział.
Z korytarza wybiegła Caroline z Felixem - medykiem, który zajął się Amy. Dziewczyna zmarszczyła brwi i rzuciła przyjaciółce złowrogie spojrzenie.
- A ten co tu robi? - spytała Amy z wyrzutem.
Carolina westchnęła i spojrzała na dziewczynę.
- Przyszedł sprawdzić jak się czujesz - wskazała na niego.
Felix potaknął i podrapał się po głowie.
- Powinnaś leżeć. Doznałaś wstrząsu mózgu i masz okropną ranę na głowie. W dodatku tabletki przynoszą chwilową ulgę. Powinnaś dostać kroplówkę i ...
Amy uniosła dłoń, by uciszyć chłopaka.
- Po pierwsze: czuję się dobrze i nic mi nie jest. Po drugie: mam do załatwienia ważną sprawę, ale przecież powinieneś o tym wiedzieć - mruknęła.
- Wiem o dogrywce, ale powinnaś dbać o zdrowie. W przciwnym razie...
Felix przerwał swoją wypowiedź, gdy drzwi do gabinetu Briana, a z pokoju wyszedł Liam we własnej osobie. Czwórka uczniów spojrzała na niego, a następnie pochwyliła głowę na znak jego władzy. Mężczyzna zatrzymał się i popatrzył na nich, jakby byli ciekawymi zwierzętami w zoo. Jego wzrok zatrzymał się na Amy, która wciąż na koszulce miała ślady od krwi.
- Amy Cooper - dziewczyna zadrżała na dźwięk swojego nazwiska. - Nie powinnaś być w Izbie Chorych?
Nastolatka spojrzała na niego i potaknęła głową.
- Powinnam, ale już dobrze się czuję i przyszłam powiedzieć szefowi, że mogę wrócić do akcji.
- Cóż, lepiej się pospiesz - jego oczy zabłysły.
Amy kiwnęła głową i zapukała do drzwi. Usłyszała ciche "Proszę" i weszła do środka. Gabinet nie wyróżniał się od innych gabinetów dyrektorów. Na środku stało biurko, za którym zasiadał Brian. Na ścianach wisiały różne obrazy, które oczywiście pochodziły z kradzieży. Na regałach z tyłu pokoju stały książki Stephena Kinga oraz figurki przynoszące szczęście. Jedynie czego tutaj brakowało to okien.
Dziewczyna podeszła do biurka i usiadła na krześle na przeciw swojego szefa. Skinęła głową i czekała na znak, by mogła rozpocząć rozmowę.
- Witaj, Amy. Chciałem wezwać cię do siebie, gdy... poczujesz się lepiej.
- Dobrze się czuję - odparła. - Przyszłam w sprawie dogrywki.
Brian uniósł brwi i usiadł wygodniej na krześle. Zachęcił ją by kontynuowała temat.
- Powiedziałeś, szefie, że gdy poczuję się lepiej, będę mogła wrócić do akcji. Obudziłam się i jestem już zdrowa - zapewniała.
- Czyżby? - spytał Brian.
Amy pokręciła się na krześle.
- No... nie do końca. Ale zapewniam, że jestem gotowa na dogrywkę!
Zapadła cisza. Mężczyzna złączył dłonie i intensywnie nad czymś myślał. Amy czuła, jak kropelki potu spływają jej po karku. Oddech i tętno przyspieszyło, a czas jakby zwolnił. Wydawało jej się, że każda chwila trwała wieczność. Przełknęła głośno ślinę i rozejrzała się po pokoju. Na półce stały dwa drewniane słoniki z uniesionymi trąbami. Na nich były wyrzeźbione zbiory, które emanowały ciekawością. Amy pomyślała, że świetnie pasowałby tutaj kot Harry'ego.
- A co masz mi do powiedzenia w sprawie bójki?
Dziewczynie zrobiło się wtyd. Spuściła głowę, by nie wpatrywać się w oczy Briana. Żałowała, że wzięła udział w tej bójce. Z drugiej strony czuła się ustatysfakcjonowana tym, że pokazała Danielowi, iż nie warto zadzierać ani z nią, ani z jej przyjaciółmi.
- Przepraszam, szefie. Poniosło mnie trochę. Przysięgam, że taka sytuacja już się nie powtórzy.
- Też mam taką nadzieję, Amy. W przeciwnym razie będę musiał wyciągnąć konsekwecje, a chyba nikt nie chce mnie rozgniewać, nieprawdaż?
Nastolatka przełknęła ślinę i pokiwała powoli głową.
- A w sprawie powrotu do dogrywki. Jesteś pewna, że uda ci się w siedemnaście godzin ją rozegrać? Z tego co wiem Daniel jest w trakcie jej realizacji.
Amy zaklęła pod nosem. Była do tyłu o kilka cennych godzin. Musiała jednak nadrobić stracony czas.
- Znasz mnie, szefie. Wiesz, że można na mnie liczyć. Uda mi się, jestem tego pewna.
Brian wpatrywał się w nią. Nie okazywał tego po sobie, ale był pod wrażeniem jej determinacji. Po raz pierwszy od kilku lat posiadał taką dziewczyną, jaką była Amy. Odważna, sprytna, inteligentna i lojalna wobec "nauczycieli". Był dumny z siebie, że przygarnął ją pod swoje skrzydła.
- Dobrze. Życzę ci powodzenia. A tak na marginesie, wiesz już, co będzie twoim łupem? - spytał.
Amy uśmiechnęła się.
- Tak. Doskonale wiem, co zdobędę.
(Trzy kropki)
- Nie mam pojęcia, co ukraść.
Trójka przyjaciół siedzieli w pokoju Amy. Dziewczyna chodziła z kąta do kąta i myślała o przedmiocie, który spodoba się Brianowi. Padały propozycje różnych miejsc: muzeum, jubiler, sklepy z antykami, ale za każdym razem nastolatka kręciła przecząco głową.
- To musi być coś wyjątkowego - mówiła.
Usiadła na krześle i rozejrzała się po pokoju, w celu znalezienia podpowiedzi.
- A może sklep samochodowy? - zaproponowała Caroline.
- Zbyt duże ryzyko.
- Kasyno?
- Nie ma tam nic cennego.
- Galeria sztuki?
- Odpada.
Chwyciła laptopa i wpisała w wyszukiwarkę listę najcenniejszych rzeczy na Manhattanie. Znalazła kilka przedmiotów, które zostały skradzione przez nią lub jej przyjaciół, co wywołało u niej uśmiech. Nagle jej wzrok zatrzymał się. Wypuściła z siebie powietrze.
- Ten kot...
Caroline i Eric podeszli do niej.
- Indyjski kot. Słyszałam o nim, ale został skradziony kilka tygodni temu, więc chyba odpada.
Amy pokręciła głową.
- Nie, nie odpada. Wiem, gdzie się on znajduję.
Przyjaciele spojrzeli na nią wielkimi oczami. Opowiedziała im o kocie, którego widziała u swojego chłopaka, Harry'ego. Zwracała uwagę na każdy szczegół, opowiadając o rzeźbieniach na drewnie. Przypomniała sobie regał w gabinecie Briana. Pomyślała, że jak zdobędzie tego kota, to nie tylko pokaże, jak bardzo jest dobra w byciu złodziejem, ale też ładnie wypełni puste miejsce między słonikami. Uśmiechnęła się do przyjaciół, odzyskując dobry humor.
- Mam plan, ale musicie mi pomóc.
CZYTASZ
Nastoletnia złodziejka
Teen FictionAmy nigdy nie poznała swoich rodziców. Od lat mieszkała na obrzeżach Manhattanu wraz ze swoim szefem Brianem, który nauczył ją różnych technik złodziejskich. Dziś Amy jest jedną z najlepszych "podopiecznych" Briana. Posługując się jego radami i zasa...