Świątynia Jedi, podobnie jak miasto-planeta, którą nazywał domem, była zwodnicza w swoim wyglądzie. Coruscant promieniowało energią na powierzchni, tętniącą życiem i nieskończoną. Ale pod lśniącą powłoką z durasteli, technologii i niegasnących świateł, były tysiące warstw cywilizacji. Miejsca, które widziały niewiele światła słonecznego i pamiętały czasy, o których dawno zapomniano. Podziemie Coruscant było legendarne i koszmarne. Niewielu odważyło się tam trafić, a jeszcze mniej wróciło. Mieszkańcy powierzchni mieli miejsca, do których mogli chodzić, biznesy do załatwienia, życie w biegu. Nikt nie myślał, że przez tysiącletnia historia gnije pod ich stopami. Zawsze będą miejsca na Coruscant, o których wie lub pamięta tylko niewielu. Zawsze istniały ogromne obszary życia, które były chowane w tajemnicy przez powolny i bezlitosny ząb czasu.
Świątynia Jedi była pod tym względem taka jak planeta, na której się wznosiła. Tylko bez tylu śmierci i koszmarów. Być może porównanie było kiepskie - pomyślała Tala Vleka, popychając wózek opiekuna wzdłuż rozległej, opuszczonej sali, lewitując małą, okrągłą lampę, aby oświetlić drogę. To prawda, że Świątynia miała setki zapomnianych poziomów, takich jak ten, z których większość leżała teraz w ruinie pod powierzchnią, ale nie były wrogie jak dzicz niższych poziomów Coruscant. Świątynia Jedi, nawet w jej najciemniejszych, zaniedbanych głębinach, była bezpieczną i spokojną przystanią.
Było tu pięknie, na swój własny sposób. To prawda było to ciemne i zimne miejsce, pozbawione życia i jakichkolwiek sprzętów. Ale Moc była tu gęsta, tak gęsta, że mogłaby jej spróbować. Jej smak był bogaty i delikatnie przyprawiony, pokolenia mądrości Jedi naciskające na nią jak tlące się ognisko, żar światła, który utrzymywał mieszkańców powierzchni przy życiu. Szkoda, że teraz używali tych poziomów tylko jako schowek na narzędzia. Generatory elektryczne, rezerwowe systemy antygrawitacyjne, regulatory repulsorowe i jednostki konserwacyjne to tylko niektóre z rzeczy, które znalazły dom tutaj na dole. Odkąd zakończyła czas inicjacji w wieku trzynastu lat, obowiązkiem Tali było dbanie o nie. To była samotna i nużąca praca. Ale z Mocą, która była tu tak silna, mogła rozkoszować się atmosferą jak dobrym winem.
W tak ogromych i starożytnych podziemiach wyrzucona część technologii żyła w różnych zagłębieniach, połączonych siecią korytarzy pełną starych posągów i pomników, sal medytacyjnych i rysunków zapomnianych rytuałów. Tala widziała tu nawet książki - te prawdziwe papierowe. Były to pozostałości najstarszych archiwalnych zbiorów, które Jocasta Nu pozostawił tutaj w najstarszym miejscu Świątyni i nic dziwnego. W tych ciemnościach nie było nikogo, kto mógłby zagrażać tutaj ich kruchości. Nie było tu niczego oprócz generatorów i regulatorów - i oczywiście Tali.
Jednak z woli Mocy samotność Tali Vleki nie trwała długo. O tysiąctrzysetnej godzinie drugiego dnia dziesiątego miesiąca 25 012 Roku Galaktycznego, Moc uderzyła w fundamenty Świątyni i posłała Talę na kolana.
Później dowie się o masowym chaosie, który wybuchł, gdy tysiące Jedi wyczuło wstrząs. Dzieci krzyczały, uczniowie zamarli w swoich pozycjach, nawet Najwyższa Rada zawahała się podczas swoich codziennych posiedzeń. Ale po kilku uderzeniach serca szczelina w Mocy zamknęła się tak szybko, jak się pojawiła, pozostawiając Jedi w zdumieniu, zastanawiających się , co właściwie stało się w galaktyce?
W głębi świątyni Tala wyczuwała wstrząs. Coś... ktoś. Nie była już tutaj sama.
Zimny dreszcz przebiegł jej wzdłóż kręgosłupa, a na jego końcu ciemno niebieskie włosy stanęły dęba. Porzucając wózek, wyciągnęła rękę i przyciągnęła latarnię do siebie. Drugą rękę zacisnęła wokół miecza świetlnego, który nosiła przy pasku - była to prosta szabla treningowa, która pozostała jej po inicjacji i byłaby bezużyteczna w walce, ale szumiący kryształ wewnątrz ją uspokajał. Luminescencyjne czerwone oczy otworzyły się szeroko kiedy skupiła się na ścieżkach Mocy.
CZYTASZ
REPRISE (tłumaczenie)
FanfictionTo opowiadanie jest tylko tłumaczeniem angielskiej wersji o tym samym tytule autorstwa Elfpen. Możecie je znaleźć w serwisie archive of our own. https://archiveofourown.org/works/5201648/chapters/11988044 Życzę przyjemnego czytania!