Następnego dnia..
Usłyszałam mały hałas, który wybudził mnie ze snu.
Otworzyłam oczy, po czym gwałtownie usiadłam.
-No cóż.. Widzę, że już znasz mnie na wylot- zaśmiał się trzymając karty informacyjne o sobie.
Nie odpowiedziałam.
-Mogli chociaż lepsze zdjęcia ci dać-powiedział.
-No i co teraz? Zabijesz mnie? Czy ja ciebie?- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Czas pokaże Emilly- uśmiechnął się, a następnie opuścił mój pokój.
Nie powiem, to było dziwne. Nawet bardzo.
Co mnie najbardziej dziwi?
To, że jeszcze wczoraj byliśmy gotowi siebie pozabijać nawzajem, a teraz?
Po prostu on przyszedł, pogadał i wyszedł z uśmiechem.
Ja już go nie rozumiem.
Wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie pierwsza lepsza bluza i zeszłam powoli na dół.
Było cicho, zbyt cicho.
Gdy przekroczyłam próg salonu, zostałam gwałtownie pchnięta w stronę ściany.
-A nie mówiłem, że czas pokaże kochanie?- uśmiechnął się słabo przykładając nóż do mojej szyi, przy czym trzymał mnie pod ścianą.
Skurwiel...
-Mam pytanie- powiedziałam.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Chcesz to zrobić?- zapytałam śmiało.
-Em tak- odpowiedział wahając się. - Po co pytasz?-spytał.
-Tak o, po prostu gdybyś chciał to byś już to zrobił- uśmiechnęłam się.
Patrick spojrzał na mnie, mocniej przyciskając nóż do mojego gardła.
-Coraz lepiej Stump- szepnęłam, a po mojej prawej stronie szyi zaczęła powoli cieknąć krew.
Chłopak po chwili jak poparzony odsunął się ode mnie upuszczając ostrze na podłogę.
Złapał się za głowę i zaczął się histerycznie śmiać.
-On jest słaby- pomyślałam.
Podniosłam narzędzie i stanęłam przed nim.
-Coś ci nie wyszło- powiedziałam.
-Zamknij się!- krzyknął.
Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
-Zabij teraz..
-Jeszcze nie, jeszcze trochę..
Chłopak jak poparzony podniósł głowę patrząc mi w oczy.
-Ty beczysz?- zapytałam zaskoczona.
Patrick minął mnie szybkim ruchem i pobiegł do pokoju.
Ten chłopak coraz bardziej mnie intryguje.
Zbiegł po schodach i pospiesznie opuścił dom.
Nie zainteresowało mnie to, najzwyczajniej poszłam usiąść na kanapie.
Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
Wieczorem...
Przebudziłam się około godziny 21:00.
Przespałam cały dzień i jeszcze żyję.
Przetarłam twarz dłonią i wzięłam głęboki wdech. Po chwili wstałam i poszłam napić się wody.
Nalałam napój do szklanki i upiłam łyk.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Stanęłam w miejscu i czekałam, by zobaczyć kto to.
Do salonu wszedł nie kto inny jak Patrick. Był zdyszany, ubrudzony ziemią i krwią.
Zaśmiałam się na jego widok. Podeszłam do wyspy kuchennej gdzie leżał nóż.
Stump ruszył w stronę schodów.
-Orient- powiedziałam jednocześnie rzucając nożem w jego stronę.
Odwrócił się pewnie i złapał nóż normalnie za rączkę.
-Jestem pod wrażeniem- mruknęłam.
Nic nie odpowiedział, jedynie posłał mi smutny uśmiech i poszedł do siebie.
-No to będzie wyzwanie skoro ma tak doskonały orient-pomyślałam.
Zastanawia mnie kogo załatwił. Bez wahania ruszyłam do "jego" pokoju, zapukałam cicho i nie czekając na odpowiedź weszłam do pomieszczenia.
-Czego Ty tutaj?-zapytał.
-Przypomnę ci idioto, że to MÓJ dom- powiedziałam złośliwie.
Usiadłam obok leżącego chłopaka i wzięłam głęboki wdech.
-Powiedz mi- zaczęłam- Co jest z Tobą nie tak, hm?-dokończyłam.
-O co ci chodzi?- zapytał nie patrząc na mnie.
-Próbujesz mnie zabić, ale jednak się wycofujesz. Potem znikasz bez słowa na cały dzień i wracasz upieprzony cały krwią. O chuj ci chodzi chłopaku? Jak czegoś bardzo chcesz to to zrób- powiedziałam biorąc nóż z jego szafki nocnej.
-Daj mi spokój- mruknął bardziej wtulając twarz w poduszkę.
-Nie kurwa, wytłumacz mi to do cholery.- podniosłam ton wbijając nóż w poduszkę obok jego głowy.
-Zejdź ze mnie co? Ty też jakoś chcesz mnie zabić, ale tego nie robisz, więc o czym my rozmawiamy?- usiadł gwałtownie patrząc na mnie zdenerwowany.
Zagryzłam wargę. Doszłam do wniosku, że rozmowa z nim nie ma największego sensu.
Bez słowa wstałam i wyszłam.
Poszłam do siebie, usiadłam na łóżku i oparłam głowę o dłonie.
On ma rację. Chcę tego, ale coś mnie jeszcze blokuje.
-Co Ty ze mną skurwielu robisz!?- wrzasnęłam bezsilnie, a po moich bladych polikach zaczęły spływać łzy. To nie były łzy smutku, lecz bezsilności.
Wszystko zaczyna mnie przerastać. Nie daję już rady z niczym, a zwłaszcza ze sobą.
Po zaledwie kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi, nic nie powiedziałam.
-Emilly wiem, że nie śpisz- powiedział cicho z zza drzwi.
Nie odpowiedziałam.
-Wchodzę- powiedział.
Wstałam gwałtownie i szybkim ruchem wyciągnęłam mój pistolet z pod poduszki i skierowałam go w jego stronę.
-Lepiej dla ciebie będzie jak stąd wyjdziesz- powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a moje policzki ponownie stały się całe mokre, a oddech nagle przyśpieszył.
CZYTASZ
My Little Psychopath | Patrick Stump
FanfictionPodążałam tuż za chłopakiem, jedną ręką sięgnęłam pod ramoneskę, gdzie miałam schowany pistolet. Jednym szybkim ruchem wyjęłam broń i skierowałam ją w stronę Patricka. Wszystko było, by dobrze gdyby nie chłopak, który w tym samym momencie skierował...