7.

33 3 3
                                    


Następnego dnia..

Usłyszałam mały hałas, który wybudził mnie ze snu.

Otworzyłam oczy, po czym gwałtownie usiadłam.

-No cóż.. Widzę, że już znasz mnie na wylot- zaśmiał się trzymając karty informacyjne o sobie.

Nie odpowiedziałam.

-Mogli chociaż lepsze zdjęcia ci dać-powiedział.

-No i co teraz? Zabijesz mnie? Czy ja ciebie?- uśmiechnęłam się sztucznie.

-Czas pokaże Emilly- uśmiechnął się, a następnie opuścił mój pokój.

Nie powiem, to było dziwne. Nawet bardzo.

Co mnie najbardziej dziwi?

To, że jeszcze wczoraj byliśmy gotowi siebie pozabijać nawzajem, a teraz?

Po prostu on przyszedł, pogadał i wyszedł z uśmiechem.

Ja już go nie rozumiem.

Wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie pierwsza lepsza bluza i zeszłam powoli na dół.

Było cicho, zbyt cicho.

Gdy przekroczyłam próg salonu, zostałam gwałtownie pchnięta w stronę ściany.

-A nie mówiłem, że czas pokaże kochanie?- uśmiechnął się słabo przykładając nóż do mojej szyi, przy czym trzymał mnie pod ścianą.

Skurwiel...

-Mam pytanie- powiedziałam.

Spojrzał na mnie pytająco.

-Chcesz to zrobić?- zapytałam śmiało.

-Em tak- odpowiedział wahając się. - Po co pytasz?-spytał.

-Tak o, po prostu gdybyś chciał to byś już to zrobił- uśmiechnęłam się.

Patrick spojrzał na mnie, mocniej przyciskając nóż do mojego gardła.

-Coraz lepiej Stump- szepnęłam, a po mojej prawej stronie szyi zaczęła powoli cieknąć krew.

Chłopak po chwili jak poparzony odsunął się ode mnie upuszczając ostrze na podłogę.

Złapał się za głowę i zaczął się histerycznie śmiać.

-On jest słaby- pomyślałam.

Podniosłam narzędzie i stanęłam przed nim.

-Coś ci nie wyszło- powiedziałam.

-Zamknij się!- krzyknął.

Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.

-Zabij teraz..

-Jeszcze nie, jeszcze trochę..

Chłopak jak poparzony podniósł głowę patrząc mi w oczy.

-Ty beczysz?- zapytałam zaskoczona.

Patrick minął mnie szybkim ruchem i pobiegł do pokoju.

Ten chłopak coraz bardziej mnie intryguje.

Zbiegł po schodach i pospiesznie opuścił dom.

Nie zainteresowało mnie to, najzwyczajniej poszłam usiąść na kanapie.

Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

Wieczorem...

Przebudziłam się około godziny 21:00.

Przespałam cały dzień i jeszcze żyję.

Przetarłam twarz dłonią i wzięłam głęboki wdech. Po chwili wstałam i poszłam napić się wody.

Nalałam napój do szklanki i upiłam łyk.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Stanęłam w miejscu i czekałam, by zobaczyć kto to.

Do salonu wszedł nie kto inny jak Patrick. Był zdyszany, ubrudzony ziemią i krwią.

Zaśmiałam się na jego widok. Podeszłam do wyspy kuchennej gdzie leżał nóż.

Stump ruszył w stronę schodów.

-Orient- powiedziałam jednocześnie rzucając nożem w jego stronę.

Odwrócił się pewnie i złapał nóż normalnie za rączkę.

-Jestem pod wrażeniem- mruknęłam.

Nic nie odpowiedział, jedynie posłał mi smutny uśmiech i poszedł do siebie.

-No to będzie wyzwanie skoro ma tak doskonały orient-pomyślałam.

Zastanawia mnie kogo załatwił. Bez wahania ruszyłam do "jego" pokoju, zapukałam cicho i nie czekając na odpowiedź weszłam do pomieszczenia.

-Czego Ty tutaj?-zapytał.

-Przypomnę ci idioto, że to MÓJ dom- powiedziałam złośliwie.

Usiadłam obok leżącego chłopaka i wzięłam głęboki wdech.

-Powiedz mi- zaczęłam- Co jest z Tobą nie tak, hm?-dokończyłam.

-O co ci chodzi?- zapytał nie patrząc na mnie.

-Próbujesz mnie zabić, ale jednak się wycofujesz. Potem znikasz bez słowa na cały dzień i wracasz upieprzony cały krwią. O chuj ci chodzi chłopaku? Jak czegoś bardzo chcesz to to zrób- powiedziałam biorąc nóż z jego szafki nocnej.

-Daj mi spokój- mruknął bardziej wtulając twarz w poduszkę.

-Nie kurwa, wytłumacz mi to do cholery.- podniosłam ton wbijając nóż w poduszkę obok jego głowy.

-Zejdź ze mnie co? Ty też jakoś chcesz mnie zabić, ale tego nie robisz, więc o czym my rozmawiamy?- usiadł gwałtownie patrząc na mnie zdenerwowany.

Zagryzłam wargę. Doszłam do wniosku, że rozmowa z nim nie ma największego sensu.

Bez słowa wstałam i wyszłam.

Poszłam do siebie, usiadłam na łóżku i oparłam głowę o dłonie.

On ma rację. Chcę tego, ale coś mnie jeszcze blokuje.

-Co Ty ze mną skurwielu robisz!?- wrzasnęłam bezsilnie, a po moich bladych polikach zaczęły spływać łzy. To nie były łzy smutku, lecz bezsilności.

Wszystko zaczyna mnie przerastać. Nie daję już rady z niczym, a zwłaszcza ze sobą.

Po zaledwie kilku minutach usłyszałam ciche pukanie do drzwi, nic nie powiedziałam.

-Emilly wiem, że nie śpisz- powiedział cicho z zza drzwi.

Nie odpowiedziałam.

-Wchodzę- powiedział.

Wstałam gwałtownie i szybkim ruchem wyciągnęłam mój pistolet z pod poduszki i skierowałam go w jego stronę.

-Lepiej dla ciebie będzie jak stąd wyjdziesz- powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a moje policzki ponownie stały się całe mokre, a oddech nagle przyśpieszył.



My Little Psychopath | Patrick StumpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz