4.

49 7 1
                                    


-Proszę Cię. Nie angażuj się w to. To się źle skończy- powiedział bawiąc się moją dłonią.

-Jeremy. Nie mogę przerwać czegoś co już zaczęłam. Muszę to skończyć- powiedziałam stanowczo.

-A jeśli ten chłopak już wie o wszystkim? I to on pierwszy skieruje broń w twoją stronę? Wtedy nie będzie odwrotu, proszę przemyśl to- powiedział błagalnie.

-Przestań- mruknęłam.

-Rodziców już straciliśmy. A jak jeszcze stracę Ciebie to ja nie wyrobię, wiesz o tym.- szepnął.

-Nie stracisz- zapewniłam go.

-Obiecujesz?

- Obiecuję-  powiedziałam pewnie i cmoknęłam brata w polik.

Chłopak uśmiechnął się smutno, na co ja poczochrałam mu włosy tym samym rozpętając 3 wojnę światową.

2 godziny później..

Jest około 17:00, a ja już leżę w łóżku.
Może Jeremy ma rację? Może powinnam zrezygnować puki to jeszcze możliwe? Ale z drugiej strony ta "praca" sprawia mi przyjemność.
Już sama nie wiem co powinnam zrobić. Jak zawsze brat musiał mi namieszać w głowie.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Kogo niesie o tej godzinie? I na dodatek do mnie?
Westchnęłam zarzucając na siebie bluzę, wstałam z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam na dół. Otworzyłam drzwi i w tym samym momencie chłopak chciał ponownie zadzwonić dzwonkiem.

-Patrick? Co ty tutaj robisz?- zapytałam nie kryjąc zaskoczenia.

-Hej- powiedział nie pewnie.
Było widać po nim, że coś się stało. Poważnego.. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy.
Natychmiast wciągnęłam chłopaka za rękę do środka i przytuliłam.

-Co się stało?-  zapytałam cicho.

-N-nie mogę być sam- zająkał się.

Co? O co mu chodzi? Co chce przez to powiedzieć?

-Spokojnie.. Jesteś tutaj, ze mną. Nic ci się nie stanie.- szepnęłam.

-Nie rozumiesz! Ja nie dam rady. Ja nie potrafię siedzieć sam w czterech ścianach! Wtedy przychodzą mi do głowy straszne rzeczy Emilly..- zaszlochał przy czym bardziej się we mnie wtulił.

Cholera Emilly bądź twarda. Nie wymiękaj. Ty przecież nie znasz czegoś takiego jak smutek.

No proszę..  Czyżby Emilly zrobiło się smutno?

O nie... Tylko nie teraz błagam..

Żałosna nic nie warta szmata. Niby taka twarda jesteś Co? Niby w dupie masz co inny czują. A tu proszę. Twoja ofiara przyszła zapłakana i twoje serduszko nagle poczuło smutek. Ojej.. Ależ to smutne..

-Przestań...- pomyślałam zamykając szczelnie oczy.

Zaczęłam głaskać chłopaka po głowie, by choć trochę się uspokoił.

Rozpłacz się szmato. Tylko to potrafisz. Użalać się nad sobą. O Boże jestem chora. O Boże nikt mnie w życiu nie pokocha. Nie mam przyjaciół. Nawet nie myśl, że może podobasz się Patrickowi. Jesteś okropna, gruba, ohydna.

-Zamknij się- szepnęłam przez zaciśnięte zęby. Oczy zacisnęłam mocniej, aż zaczęły mnie boleć powieki.

-Emilly? - zapytał spokojnie patrząc na mnie.

My Little Psychopath | Patrick StumpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz