5.

33 3 5
                                    

Jest środek nocy, a ktoś puka, a nie.. NAPIERDALA w drzwi. Nie chętnie usiadłam na łóżku i spojrzałam na Patricka, który patrzy na mnie zdziwiony.

-Poczekaj, sprawdzę to- powiedziałam sennym głosem zarzucając bluzę.

-Zwariowałaś?! Ja pójdę-wstał szybko i chciał pójść, ale zagrodziłam mu drogę ręką.
Wyjęłam z szufladki swoją broń i schowałam w pasie z tyłu. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony i.. Wystraszony?

-Dam sobie rade- powiedziałam pewnie, a następnie opuściłam sypialne i zbiegłam po schodach na dół.
Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Jest za ciemno i nie mogę rozpoznać kto to.
Poczułam nagle dłonie na swojej talii na co podskoczyłam.

-Jesteś nienormalny!?- krzyknęłam szeptem.

- Tak trochę?- bardziej spytał niż odpowiedział.

-Puszczaj mnie- szepnęłam ściągając jego dłonie z siebie.

Otworzyłam drzwi pewnie i od razu skierowałam broń w stronę owego ktosia.

-Już własnego brata atakujesz!?- wrzasnął przerażony.

-Jeremy.. -odetchnęłam z ulgą opuszczając broń w dół. -Wiesz, która jest godzina do cholery?- zapytałam spokojnie wpuszczając chłopaka do środka.

-Wiem, przepraszam, ale..- przerwał patrząc na Stumpa.

UPS?

-Nie wiedziałem, że mała Emilly znalazła chłopaka- zaczął przesłodzonym głosem.

-O nie.. Chodźmy spać- powiedziałam ciągnąć Patricka za rękę do sypialni.

-Nie tak prędko gołąbeczki- zaśmiał się.

-Zamknij ryj Co? Jest późno, budzisz mnie, znaczy nas i jeszcze sobie wmawiasz jakieś niestworzone historie. Połóż się w gościnnym, jutro pogadamy.- powiedziałam ziewając.

-Dobra przepraszam, chciałem ci coś ważnego powiedzieć- zaczął patrząc na chłopaka- W cztery oczy Emilly- powiedział poważnie odwracając wzrok w moją stronę.

Westchnęłam nie chętnie i spojrzałam błagalnie na brata.

-Idź się połóż, pogadam z nim i wracam- szepnęłam do Patricka- A Ty chodź do salonu- powiedziałam do Jeremiego.

Poszliśmy do głównego pokoju i niemal od razu usiadłam na fotelu.
Brat wyjął paczkę papierosów i wyciągnął jednego, a następnie wysunął kolejnego w moją stronę. Wyciągnęłam go i podpaliłam zaraz po Jeremim. Zaciągnęłam się mocno dymem i poczułam ulgę. Niby nie palę nałogowo, ale cóż.. Po wypuszczeniu dymu z ust założyłam ręce na piersi i przyglądałam się mu.

-Więc?- zaczęłam.

-Ten chłopak- szepnął wskazując gestem głowy na górę- On ma to samo do zrobienia co ty. Uważaj na siebie- szepnął.

-Co?- zapytałam biorąc kolejnego bucha papierosa.

-On też ma Ciebie porwać do cholery- krzyknął szeptem.

-Dam sobie radę- mruknęłam.- Mogę iść spać?- zapytałam.

-Proszę Cię Emilly. Odpuść..- powiedział błagalnie.

Dopaliłam szybko papierosa i go zgasiłam.

-Dobranoc Jeremy. Możesz dziś zostać u mnie. Do jutra- powiedziałam cicho i poszłam szybko do sypialni.

Trzasnęłam drzwiami i westchnęłam.

-Nie wiedziałem, że palisz- powiedział siadając.

-Tylko popalam- mruknęłam kładąc się szybko.

-Coś się stało?- zapytał.

-Nie- przedłużyłam- Jestem po prostu zmęczona- szepnęłam.

Patrick coś jeszcze mówił, ale powoli odpływałam odcinając się od rzeczywistości.

Rano..

Obudził mnie przyjemny zapach. Wzięłam głęboki wdech i od razu wiedziałam co tak pięknie pachnie.
Naleśniki..
Wstałam szybko wybiegając z pokoju przy czym prawie spadłam ze schodów.
Lecz pech chciał, że na zakręcie do salonu się pośliznęłami upadłam jadąc kawałek na pupie.
Usłyszałam głośne śmiechy.

-A nie mówiłem, że przyleci tak szybko?- zapytał brunet śmiejąc się.

Czekaj.. Jeremy normalnie rozmawia z Patrickiem?

-Ty dupku!- krzyknęłam w stronę brata z rozbawieniem.
Wstałam i otrzepałam tyłek i podeszłam do nich.

-Jezu, Ale wy mnie kochacie..- mruknęłam patrząc na pełny talerz z naleśnikami.

-Pf to nie dla ciebie- zaśmiał się Stump.

-Już dla mnie- powiedziałam biorąc talerz ze sobą i poszłam usiąść przy stole.

-Ej no podziel się-  powiedział Jeremy z rozbawieniem siadając obok mnie.

-Masz -przysunęłam jedzenie w jego stronę.

-A Ja?-  zapytał udając smutnego.

-Dla Ciebie nie ma- powiedziałam, na co moj brat wybuchł śmiechem.

-Oj no daj mu, bo chłopak się rozpłacze zaraz- zaśmiał się i pokazał na chłopaka, który zrobił minę zbitego psiaka.

Uśmiechnęłam się delikatnie i podsunęłam naleśniki w jego stronę na co on klasnął w dłonie i powiedział cicho "A jednak" i usiadł przy stole.

2 godziny później...

Jeremy pojechał do siebie, a ja zostałam z Patrickiem.

Siedzieliśmy cicho, jakbyśmy nie widzieli siebie nawzajem.

Jedynie co jakiś czas zerkaliśmy na siebie, po czym szybko odwracaliśmy wzrok gdyby nigdy nic.

Wzięłam telefon do ręki i weszłam w chat ze Stumpem.

Emilly:  Mogłbyś się coś odzywać, a nie siedzisz cicho

Chłopak odczytał wiadomość i spojrzał na mnie z małym uśmiechem.

-A o czym byś chciała porozmawiać?- zapytał.

-O wszystkim i o niczym, nie lubie jak siedzę z kimś i nikt się nie odzywa.- powiedziałam wzruszając ramionami.

-Jakbyś chciała umrzeć?- zapytał patrząc w telefon.

Na słowa chłopaka odwróciłam gwałtownie wzrok w jego stronę i otworzyłam szeroko oczy z zaskoczenia.


My Little Psychopath | Patrick StumpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz