- Naprawdę to zrobił?
- No tak - zaśmiałam się cicho, wygodniej układając i szczelniej okrywając kołdrą.
- Wyobraziłam sobie tę scenę, niczym z filmu.
- Wiesz... Dziękuję, że praktycznie wyrzuciłaś mnie wtedy ze swojego samochodu, tylko po to, bym poszła z nim w końcu porozmawiać - parsknęłam.
- Nie masz za co. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i że się z nim pogodziłaś - urwała na chwilę, podczas czego lekko się uśmiechnęłam - Tylko proszę Cię o jedną rzecz... Nie zakochaj się w nim.
- C-czemu? - wyjąkałam dziwnie, nie wiedząc, z jakiego powodu postanowiła to powiedzieć.
Nie miałam zamiaru tego robić. Jake jest tylko moim kolegą, tylko i wyłącznie kolegą. Zakochanie się w nim było by złe.
- Dobrze wiesz, jak traktował wcześniej dziewczyny - westchnęła - Zabawił się i szedł do kolejnej, tylko, że one zazwyczaj są na to chętne i nie mają nic przeciwko temu. Nadal to robi.- Skąd możesz to wiedzieć?- To Jake. Spotkałam się z nim wystarczającą ilość razy, by to po prostu wiedzieć – urwała.
- Nie mam zamiaru się w nim zakochiwać – zapewniłam ją.
W odpowiedzi usłyszałam ziew, na co się lekko zaśmiałam.
- Pójdę już spać, jestem strasznie zmęczona leżeniem cały dzień, dobranoc – powiedziała.
- Dobranoc, zdrowiej – i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon, uprzednio wyłączając budzik. Jutro sobota, więc nareszcie się wyśpię. Przewróciłam się na prawy bok i zaczęłam wpatrywać w okno. Zanim zasnęłam przez moją głowę przeszły niemal wszystkie wspomnienia związane z Jake’iem. Zaczynając od tych najgorszych, kończąc na najlepszych, a dokładniej sytuacji na dachu. To było naprawdę miłe z jego strony. Nie musiał mnie tam zabierać, a jednak to zrobił.- Dlaczego? – uśmiechnął się szeroko.
- No... bo… - zaczęłam jąkając się.
Z jednej strony chciałabym mieć możliwość oglądnięcia tego. Wtedy wiedziałabym przynajmniej co się tam działo, jak się zachowywałam, jak on się zachowywał. A tak to nic, pustka.
- Bo nie – dokończyłam, co wywołało u chłopaka śmiech.
- A tak szczerze? No dawaj, przecież możesz mi powiedzieć. Nie wyśmieje Cię i obiecuję, że nie skomentuje tego jakoś głupio.
Założyłam ręce na klatce piersiowej i oparłam tyłkiem o murek. Nie, nie powiem mu.
- Nie chcę – odpowiedziałam z nadzieją, że ta odpowiedź wystarczy by skończyć ten temat.
- Jakoś nie chcę mi się wierzyć – głupkowaty uśmiech wstąpił na jego twarz.
- Niby dlaczego? – prychnęłam.
Zbliżył się do mnie o krok, zabierając tym samym jedyną drogę ucieczki dla mnie. Oparł ramiona po obu stronach talii, a ja teraz przyznaję, że obleciał mnie strach. Stresuję się, kiedy on jest tak blisko. Boję się jego ruchu i denerwuje mnie moje przyśpieszone serce.
- Nie zrobiłbym niczego wbrew Twojej woli, wiesz to, prawda?
Nie mogłam się powstrzymać, więc po prostu musiałam unieść wysoki brwi i spojrzeć na niego z miną „och, doprawdy?”. On to naprawdę powiedział?
Parsknęłam śmiechem, patrząc na niego. Zrozumiał o co mi chodzi, przez co wywrócił oczami.
- To przeszłość – oznajmił krótko.
- Sam sobie zawiniłeś – odpyskowałam, po czym ułożyłam obie dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go od siebie.
- Dlaczego nie możesz po prostu zapomnieć?
Proszę, niech nie zaczyna, niech mnie nie denerwuje.
Wstałam z murka i odeszłam kawałek w stronę wyjścia, jednak nie zamierzałam wychodzić.
- Bo dla Ciebie to była tylko kolejna, głupia dziewczyna, którą wykorzystałeś, a ja poczułam się wtedy naprawdę oszukana i wykorzystana – zaczęłam, postanawiając wyrzucić z siebie wszystko, co dręczy mnie w relacji z nim – Kiedy mi pomogłeś w parku albo bajerowałeś w magazynie, czy nawet gdy przyszedłeś zaprosić na tą głupią imprezę, zaczynałam wierzyć, że może wyjść z tego całkiem fajna relacja – zaśmiałam się sarkastycznie – Nie chodziło mi o bycie parą, tylko po prostu znajomymi. Byłam wtedy nowa tutaj, nadal jestem – dodałam między zdaniami – Ale miałam nadzieję, że dzięki Tobie będę mogła się tutaj bardziej zaklimatyzować, poznać więcej ludzi i zapomnieć całkiem o popieprzonej przyszłości, a nawet o tych głupich sms’ach, które czasem dostaję. Chciałam tu zacząć od nowa, myślałam, że wszyscy są tacy jak Kendall, Sam, Chris czy Jason – mili, pomocni i w ogóle, ale wtedy pojawiłeś się ty! I zamieniłeś pół wakacji z mojego szczęścia na codzienną złość do ciebie i do siebie, zamyślając o tym jak mogłam być tak głupia – wzięłam głęboki oddech, a kiedy miałam mówić dalej chłopak mi przerwał.
- Jakiej przeszłości? Jakich sms’ach? – spojrzał na mnie wyraźnie zdezorientowany.
Mentalnie uderzyłam się w twarz. Zdecydowanie w tym momencie mogę potwierdzić, że faktycznie jestem głupia, bardzo. Dlaczego nie potrafię panować nad tym co mówię? Cholera!
Nie odpowiadałam, a on nadal patrzył na mnie wyczekująco. Uniósł jedną brew, jakby mówiąc „więc?”. Pokręciłam jedynie przecząco głową. Znowu pod mnie podszedł, zachowując krok odległości pomiędzy nami.
- Co jest?
- Nic, przeszłość to przeszłość, nie zamierzam jej wspominać – powiedziałam być może trochę zbyt chamsko.
I och, dopiero teraz dotarło do mnie, co tak faktycznie powiedziałam. Niby nie zmierzam wspominać swojej przeszłości, a jednak ciągle przywołuję przy nim temat naszej nocy.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi. Mocno za nie szarpnęłam i wybiegłam zanim te zdążyły się zamknąć. Biegłam po schodach na dół, nieustannie słysząc za sobą dźwięk kroków stawianych przez Jake’a. Wpadłam na drzwi, prowadzące do wyjścia z bloku. Chwilę później ponownie znajdowałam się na świeżym powietrzu. Nie zdążyłam nić powiedzieć, nijak zareagować, ponieważ para silnych ramion objęła całe moje ciało.
- Przepraszam – szepnął, jednak na tyle bym usłyszała – Nie powinienem był pytać.
CZYTASZ
Love Me Anyway
ФанфикOPOWIADANIE PRZENIESIONE Z BLOGA. :) Selena to dziewczyna, która pomimo tego co przeżyła nadal ma nadzieje na lepsze jutro. Była bita, poniżana i gwałcona przez własnego ojca. Ale teraz wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła. W nowym miejscu poznaj...