16. W Co Ty Pogrywasz, Jake?

96 5 0
                                    

- Nie wolałabyś po prostu zgodzić się na znajomość od nowa? Nie nachodziłbym cię, nie prosił, miałabyś spokój i za to jednego znajomego więcej – uśmiechnął się, wsuwając ręce w przednie kieszenie spodni.

- Śpieszę się – zignorowałam jego słowa i ruszyłam w kierunku wejścia do budynku.

   Moja ręka umiejscowiła się na klamce od drzwi, jednak kiedy poczułam ucisk na nadgarstku momentalnie zatrzymałam swoje ruchy. Poczułam przechodzące przeze mnie dreszcze, nie wiedząc nawet czy pozytywne czy negatywne. W każdym razie, musiałam to jakoś opanować.

Moje ciało zostało pociągnięte w tył jednocześnie mnie obracając. Wpadłam prosto w klatkę piersiową chłopaka. Nie miałam nawet szansy się odsunąć przez otaczające mnie umięśnione ramiona, których dłonie spoczywały na dolnej części mojego kręgosłupa. Z racji, że był wyższy o kilkanaście centymetrów, uniosłam głowę ku górze napotykając jego oczy skupione na mnie. Jego oddech delikatnie łaskotał moją twarz.

- Muszę cię ostrzec – zaczął z udawanym smutkiem.

Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.

- Za niedługo nie będzie potrafiła beze mnie żyć – zniżył swój głos do szeptu.

Wpatrywałam się w niego przez chwilę, czekając na dalszą część żartu. Jednak kiedy takowej nie otrzymałam, sama zaczęłam zanosić się śmiechem. Udało mi się nawet wyswobodzić z jego uścisku. Moja klatka piersiowa zatrzęsła się kilkukrotnie, a twarz zdobił szeroki uśmiech.

Próbując się opanować, zauważyłam jak chłopak z założonymi na piersi rękoma uważnie mi się przygląda. Parsknęłam po raz ostatni ponownie kierując do swojego mieszkania.

- Do zobaczenia, mała. I powodzenia w szkole – usłyszałam za sobą.

Minęłam windę zdając sobie sprawę z tego, że trzeba będzie na nią czekać, ponieważ aktualnie przebywa na szóstym piętrze. Ruszyłam w stronę schodów i biegłam chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Przystanęłam na jednym z pięter z zamiarem złapania kilku wdechów. Muszę przyznać, że moja kondycja trochę spadła. A nawet nie trochę. Ostatnim razem biegałam blisko dwa miesiące temu, co akurat nie skończyło się zbyt dobrze. Pokręciłam energicznie głową chcąc wyzbyć się wspomnień, które momentalnie ukazały się w mojej głowie. Teraz natomiast, na myśl nasuwa mi się jedno, a właściwe nawet dwa pytania. W co on pogrywa i po co to robi?


***


- Widocznie musi być coś na rzeczy – podsumowała Kendall.

Westchnęłam na jej odpowiedź. To, że musi być coś na rzeczy wiem i ja. Nie wiem natomiast, czy jest to coś dobrego czy raczej złego. W końcu to Jake. Chłopak, którego wszyscy znają, bo jest taki świetny w nielegalnych wyścigach.

- Co ja mam zrobić? To irytujące, że tam gdzie jestem ja, jest i on. Mówi o tym, że to było pomyłką i chce zacząć od nowa. Nie wiedziałam, że obecność drugiego człowieka może mnie tak denerwować – mruknęłam poirytowana.

Przez dłuższą chwilę w samochodzie panowała cisza. Brunetka była skupiona na drodze, ale wyglądała jakby nad czymś myślała. Odwróciłam wzrok w stronę okna, również popadając w zamyślenie i jednocześnie obserwując także budzące się do życia miasto. Kostkę lewej nogi oparłam na prawym kolanie, plecami wpadłam bardziej w fotel, a brodę ułożyłam na dłoni, którą uprzednio oparłam o drzwi, tak by było mi wygodnie.

Love Me AnywayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz