♥ 5 ♥

133 5 0
                                    

Za parę dni będziemy mogli ponownie lecieć do bezpiecznego miejsca.
************************************
*Yui*
Przez ostatnie parę dni jedyne co robiłam to naprawa samolotu. Co prawda jadłam śniadanie w małych porcjach, a wieczorem pilnowałam naszego małego obozowiska. Ale wracając...Tak też było dzisiaj. Zjadłam dwa banany i wzięłam do ręki jabłko, jakbym zgłodniała podczas usuwania usterek.
-Yui może lepiej jakbyś odpoczęła?-spytał zmartwiony J-Hope.
-Miło, że się martwisz, ale niestety tylko ja mogę coś zrobić z naszym samolocikiem.-odpowiedziałam wsiadając do łódki, którą podpłynęłam do maszyny.
-To będzie długi dzień- stwierdziłam, po czym wyjęłam swoje narzędzia i zaczęłam spawać dziurę w konstrukcji.

*Ali*

-Yui może lepiej jakbyś odpoczęła?-usłyszałam zmartwionego Hobi'ego.
-Miło, że się martwisz, ale niestety tylko ja mogę coś zrobić z naszym samolocikiem.- odpowiedziała dziewczyna.
Od paru dni Yui nic nie robi poza naprawą samolotu, jedzeniem śniadania oraz braniu nocnych wart. Wszyscy się o nią martwimy. Ale ona jest niestety jak uparte dziecko. Nic jej nie wmówisz, bo ona wie lepiej. Mam nadzieję, że chociaż niedługo się to skończy.
Ze znudzenia, postanowiłam zrobić obchód wokół naszego małego obozowiska. Niestety, podczas niego zauważyłam, że powoli kończą nam się zapasy, a koce, które trzeba było przeprać najprawdopodobniej nie wyschną do wieczora. Jako, że trzeba było to zgłosić, zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu liderki. Znajdowała się ona przy namiocie Rei. Pospiesznym krokiem skierowałam się w ich stronę.
-Mia jest sprawa- powiedziałam poważnie.
-Jaka?-spytała zdziwiona.
-Koce nie wyschną do nocy i jedzenie nam się kończy.
-Weź jakiegoś chłopaka i pozbierajcie jakieś owoce. Jeżeli chodzi o okrycie przed zimnem, to jeszcze coś się wymyśli.
-Tak jest- tymi słowami odeszłam w poszukiwaniu przydatnego do mojego zadania chłopaka. Po drodze wzięłam koszyk, przy czym toczyłam wewnętrzną walkę kogo ze sobą zabrać. Zdecydowałam się na Jina.
-Ej Jin jest sprawa-powiedziałam nieśmiało, gdy do niego podeszłam.
-Coś się stało?-spytał z widocznym zmartwieniem.
-Tak. Znaczy nic poważnego! Bo tak jakby Mia poprosiła mnie,żebym nazbierała trochę owoców, bo się kończą i miałam nadzieję, że pójdziesz ze mną- wypowiedziałam się na jednym tchu, po czym mój wzrok skierował się w stronę ziemi pode mną.
-Chętnie ci pomogę- powiedział z ekscytacją w głosie chłopak.
-To świetnie!- spojrzałam mu w oczy, upuściłam kosz, po czym go przytuliłam.
Gdy się już od niego odkleiłam, podniosłam upuszczony przedmiot oraz złapałam chłopaka za rękę i poprowadziłam go w środek wyspy.

Po paru godzinach zbierania pożywienia postanowiliśmy wrócić. Wracaliśmy drogą, którą szliśmy. Gdy mieliśmy ponownie przejść przez rzekę na kamieniach, jak na złość musiałam się poślizgnąć. Na szczęście Jin zdążył uratować mnie przed spotkaniem z wodą. Niestety skręciłam sobie kostkę. Kurczaczki.
-Ali trzeba to usztywnić. Wejdź mi na barana- stwierdził przejęty.
Chciałam mu odmówić, lecz nie uśmiechało mi się go jeszcze bardziej martwić, więc ostatecznie wspięłam się na plecy chłopaka.

*Mia*

Właśnie rozmawiałam z Sugą i Namjoonem, gdy zauważyłam wychodzących z lasu Jina i na jego tyle Ali. Przeprosiłam na chwilę chłopaków i pobiegłam do powracających przyjaciół.
-Jin czy coś się stało?-spytałam lekko zaniepokojona.
-Poślizgnęła się i skręciła kostkę. Trzeba ją opatrzyć i usztywnić.-odpowiedział lekko zmęczony.
Szybszym krokiem podeszliśmy do namiotu kontuzjowanej. Przy czym po drodze zabrałam potrzebne do opatrzenia rzeczy z mojego stanowiska.
-To nie wygląda tak źle-oceniłam uszkodzenie- niedługo się wyleczy.
-Uff-odsapnęła dziewczyna-Oby to nie zajęło długo.
Nagle do naszego obozowiska przybiegła Yui.
-Już..Naprawiłam..Jutro można odlecieć-zaczęła mówić pomiędzy wdechami.
-Ale jak chcesz wystartować na wodzie?-spytałam.
-Można by spróbować przyciągnąć samolot na brzeg. No wiecie podzielimy się na 2 grupy i ciągnelibyśmy go za dwie zewnętrzne liny.-powiedziała gestykulując rękami.
-Można spróbować-wtrącił się Jin.
-To szybko zwołaj wszystkich. Ja z Mią zastanowimy się jaki będzie podział.
-Już lecę-krzyknął odchodząc.
-To co jedna lina~Jin,Hobi,Tae,Ja, Rea i ty, a druga~RM, Suga, Jimin, Jungkook i Seulgi?-spytała dziewczyna.
-Może być.
Po paru minutach wszyscy już przyszli i się rozdzielili według planu. Ali podczas gdy my siłowaliśmy się z maszyną, zachęcała nas do dalszego ciągnięcia. Kilka godzin później wszyscy, oprócz Yui poszli spać z myślą, że już następnego dnia będzie można lecieć dalej.

*Yui*

Wreszcie nam się udało. Jutro opuścimy tą wyspę. Tym razem obudzę dziewczyny, bym mogła chociaż troszkę pospać.
-Hej Yui- usiadł obok mnie Jungkook.
-Hejka Kooki.-powitałam go z uśmiechem- Czemu nie śpisz?
-Jakoś nie mogę-powiedział patrząc przed siebie-A ty nie powinnaś spać? No wiesz jesteś naszym pilotem.
-Chyba powinnam, ale mi trochę snu wystarczy-powiedziałam wesoła.
-Jako, że nigdy nie miałem okazji ci podziękować za to co dla nas robisz-spojrzał mi w oczy- Pozwalam ci zasnąć, a ja w tym czasie wezmę wartę.
Zaskoczył mnie. Nie mogłam go zostawić samego, więc musiałam mu odmówić.
-Nie mogę, ale dzięki za propozycję. Wiesz, że coś ci się może stać jak zostawię cię samego.
-To może weź drzemkę na mnie. No wiesz połóż głowę na moich kolanach.
*Nie głupia propozycja.*
-No jak tak nalegasz-poddałam się- Ale jak zauważysz coś podejrzanego, to od razu mnie obudź.
-Tak jest-zasalutował.

*Jungkook*

Yui zasnęła. Ślicznie wyglądała jak spała. Przez całą wartę zastanawiało mnie, jak ktoś mógł pozwolić jej wstąpić do wojska. Gdy przyszła kolej zmiany osób do pilnowania naszego obozu, zaniosłem dziewczynę do jej namiotu, a następnie obudziłem Reę i Mię. Po tych czynnościach poczułem zmęczenie, więc udałem się spać.

*Rea*

-Pamiętasz jak dowiedziałyśmy się, że będziemy ochraniać jakiś zespół-spytałam-I bałyśmy się że nie będą z nami współpracować?
-Chyba coś takiego się wydarzyło-odpowiedziała dziewczyna próbując sobie przypomnieć.
-Okazało się, że nie są tacy źli-stwierdziłam-Wiesz, martwią się o nas i często nam pomagają.
-Masz rację.
-A w ogóle to gdzie lecimy jutro?
-Oficer przed wyjazdem podał mi kilka możliwych lokalizacji, a ja postawiłam na dom w górach.

A.R.M.Y.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz