11.

1.6K 102 8
                                    

Była tylko jedna osoba, która przyjęłaby mnie pod swój dach. I nie, nie chodzi o Ryan'a ani Louis'a. Zaparkowałam pod wieżowcem i przez chwilę zastanawiałam się czy na pewno powinnam tam wchodzić. Zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu. Z bagażnika wyciągnęłam walizki i stanęłam przed ogromnym budynkiem. 

To jedyne wyjście Mers. 

Weszłam do środka i od razu ruszyłam w stronę windy. Kiedy znalazłam się w środku, wcisnęłam odpowiedni guziczek i stanęłam pod ścianą. 

Mercy, ale z ciebie idiotka. 

Winda zatrzymała się, a ja wzięłam swoje walizki i wyszłam na korytarz. Odnalazłam odpowiednie drzwi i odetchnęłam głęboko. Zapukałam w drzwi i po chwili uchyliły się. 

- Mercy? - zdziwił się. - Co ty tu robisz? 

- Powiedziałam mu - odparłam ze łzami w oczach. 

- Wyrzucił cię z domu? - zdziwił się. 

- Sama się wyprowadziłam - odpowiedziałam. 

- Mercy, co ty mu powiedziałaś? - spytał James. 

- Że go zdradziłam. 

***

Kolejne dni były straszne męczące. Nie mogłam w ogóle na niczym się skupić. Co raz częściej traciłam świadomość i zdarzyło mi się pary razy zemdleć w pracy, czego Louis nie wie. I niech  tak pozostanie. Siedziałam w swoim gabinecie i podpisywałam papiery. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, więc odłożyłam długopis i oparłam się o krzesło.

Tylko nie teraz. 

Oddychałam głęboko, lecz to nic nie pomagało. Zamrugałam kilka razy i chwyciłam słuchawkę od telefonu. 

- Maggie, możesz przynieś mi szklankę wody? - spytałam, przecierając czoło. 

Coś było nie tak. 

- Oczywiście, gazowaną czy-

Reszty już nie usłyszałam, bo upuściłam słuchawkę i zsunęłam się na ziemię. Ocknęłam się dopiero w szpitalu. Usłyszałam pociągnięcie nosem, więc odwróciłam głowę i zobaczyłam James'a. 

- Co się stało? - spytałam, a on przetarł oczy i spojrzał na mnie. 

- Zemdlałaś w pracy - powiedział. 

- To jeszcze pamiętam - odparłam. - To coś poważnego? - spytałam. 

Wolałam chyba tego nie wiedzieć.

***

Następny tydzień przesiedziałam w domu. James wziął sobie wolne, żeby się mną zająć. Nie pozwalał ruszać mi się z kanapy lub łózka. To on robił mi śniadania, obiady i kolacje. Pilnował mnie bym brała swoje witaminy. 

Jednak wolałam by robił to ktoś inny. 

Z Niall'em nie miałam kontaktu od dwóch tygodni. Jednak dowiedziałam się od mojego brata, że znalazł już prawnika. Mój mąż nawet nie wiedział, że trafiłam do szpitala. 

I to nawet lepiej. 

- Mercy - usłyszałam, więc odwróciłam głowę i zobaczyłam James'a, trzymającego szklankę wody i oczywiście tabletki. - Powinnaś do niego zadzwonić - odparł i podał mi szklankę oraz listek z lekami. 

- On nie chce mnie znać, James - powiedziałam i wsadziłam tabletkę do buzi, po czym popiłam ją wodą. 

- Gdybyś mu powiedziała- 

- Powiedziałam, zraniło go to. 

- Wiesz, że to nie prawda, Mers - odparł. 

- Nie chciałam, żeby usłyszał to

- Mers- 

- Nie James, zostawmy to tak jak jest. 

Czyli kłamstwo?

***

Dostałam list, w którym było napisane, że sprawa rozpocznie się za dwa tygodnie. 

Miałam dwa tygodnie na wyniesienie się z domu. 

James poszedł do pracy, a ja kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Louis dał mi dwa tygodnie wolnego, po tym jak wyszłam ze szpitala.

Czyli został mi jeszcze tydzień nudzenia się. 

Usłyszałam pukanie, więc wygramoliłam się z koca i wstałam z kanapy. Podeszłam do drzwi, a po drugiej stronie zobaczyłam osobę, której w życiu bym się tu nie spodziewała. 

- Mercy? 

- Co ty tu robisz? - spytałam. 

- Przyszłam do Jamesa, nie ma go? 

- Nie - syknęłam. - Jest w pracy - dodałam. - Czego od niego w ogóle chcesz, Jasmine? 

- Chyba powinnam zapytać o to ciebie - skrzyżowała ręce na klatce i uśmiechnęła się złośliwie. 

- Nie twój interes - byłam zła. 

Bardzo zła. 

- Niall powiedział mi, że się wyprowadziłaś, ale nie sądziłam, że pójdziesz do pierwszego lepszego - odparła. 

- Rozmawiałaś z Niall'em? - spytałam. 

- Oczywiście, nawet spędziliśmy razem noc - oblizała wargi. 

Moje serce właśnie pękło. 

Tak jak jego, Mers. 

- Było cudownie - zaśmiała się wrednie. 

- Idź już sobie.

Chcę popłakać w samotności. 

- Zabolało? - spytała. Nie wytrzymałam i trzasnęłam jej drzwiami przed nosem. 

Jednak jesteś idiotką, Mercy. 

XXXX

Hejka! Co u was? Jak mijają wam wakacje? Gdzie byliście? 

Marcelina x 

Lawyer 3||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz