Rozdział 1 Horkruks

9.1K 505 628
                                    

Harry nie był jedynym, który zauważył zmiany, które zaszły w Hermionie. Ron spędził większą część eliksirów, które mieli ze Slughornem na patrzeniu na nią, a Harry dojrzał kilka innych par oczu wpatrujących się w nią z urzeczeniem. Nawet Draco wydawał się mieć problemy z utrzymywaniem wzroku z dala od niej, a w jego oczach, gdy na nią patrzył inaczej niż zazwyczaj nie było złośliwości i pogardy. Była jakaś inna i nagle niepokojąco piękna. Jej oczy utkwione były w oddali, a lekki rumieniec gościł na jej policzkach. Porzuciła już wszelkie próby oswajania swoich dzikich włosów, pozwalając im teraz swobodnie spływać sobie na ramiona. Harry pomyślał, że nie wygląda już jak uczennica, było w niej coś nowego, zmysłowego i ciekawie hipnotyzującego.

Nawet spojrzenie Slughorna zatrzymało się na niej w zamyśleniu przez chwilę, zanim nie podążyło dalej. Hermiona wydawała się być nieświadoma tylu par ciekawskich oczu, mechanicznie wykonując kolejne polecenia zawarte w podręczniku, w pewnym momencie jednak zdała sobie z tego sprawę i wzruszyła obojętnie ramionami, kiedy jej eliksir zaczął lekko dymić.

– Hermiono, zapomniałeś dodać hiacyntu.

Hermiono? Od kiedy Malfoy zaczął używać jej imienia i oferować pomoc z eliksirów? Ale Hermiona po prostu wzięła odeń kwiat, który blondyn wyciągnął w jej stronę, wrzuciła go do swojego kociołka zawzięcie mieszając, najwyraźniej nie wiedząc, że właśnie stało się coś niezwykłego.

Obok Harry'ego Ron patrzył ze zrezygnowaniem w swój kociołek. Po prostu stał tam, patrząc na Hermione i krusząc pomiędzy palcami wysuszony hiacynt na drobny, niebieski pył. Slughorn zauważył to, ale po zerknięciu na twarz Rona taktownie ruszył w ciszy by w zamian doradzić Seamusowi.

– Wszystko w porządku, Ron? – Szepnął Harry.

– Nie wiem. – Głos Rona był zachrypnięty, a Harry nie był w stanie odczytać wyrazu piegowatej twarzy swojego przyjaciela, coś jak irytacja, albo tęsknota.

– Ona się zmieniła. – Harry musiał pochylić się bliżej by usłyszeć miękki szept Rona. – Każdy się zmienia,

zauważyłeś? Nawet Snape jest jakiś inny ostatnio. Też chciałbym się zmienić.

– Lubię cię takim, jaki jesteś, Ron.

Ron pokręcił głową.

– Nie. Jestem zmęczony byciem sobą. – Wrzucił kilka przypadkowych ingrediencji do swojego kociołka, który w chwilę później wybuchł gryzący w nos niebieski płyn, którego usuwaniem byli zajęci do końca lekcji.

– Harry, mam dla ciebie wiadomość od profesora Snape'a. – Slughorn zatrzymał ich w drodze do drzwi. – Profesor chce cię widzieć w swoim gabinecie tuż po tej lekcji.

Uśmiech zszedł z twarzy Rona zastąpiony przez zaniepokojenie.

– Co zrobiłeś tym razem, Harry?

Harry zastanowił się przez chwilę. Szczerze nie pamiętał niczego. Och dobrze.

– Nie wiem. – Powiedział lekko. – Jestem pewien, że mi powie. Do zobaczenia, kiedy skończę szlaban.

~W ciemnościach moich marzeń~

– Usiądź, Harry. – Głos Snape'a był nieoczekiwanie łagodny. Harry? Co stało się z Potterem, a ton lodowatej pogardy, który Snape miał zazwyczaj zarezerwowany tylko dla niego?

Może Ron miał rację. Może coś się dzieje ze Snape'm, może był pod jakimś urokiem.

– Jest coś, co muszę ci powiedzieć, Harry. – Twarz Snape'a wygładziła się, wyglądał teraz prawie jak człowiek. Co się z nim stało?

W ciemnościach moich marzeń | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz