Rozdział 8 Komnata Tajemnic

5K 380 163
                                    

Tej nocy, Tom jak zawsze przyszedł z ciemnością. Mimo, że jego przybycie było bezgłośne, Harry czuł jego obecność w mroku i szukał go po omacku. Wreszcie... Ale po pierwszych szalonych pocałunkach, Tom odsunął się i szepnął:

– Harry? Zrobisz coś dla mnie?

Harry odnalazł ponownie usta Toma w ciemności i zachichotał przy nich.

– Wszystko, czego chcesz, musisz mi tylko pokazać, co mam robić... – Jego ręce zaczęły na nowo studiować ciało kochanka.

Tom roześmiał się.

– Chodzi mi o coś innego, ale miło, że o tym wspomniałeś, mam kilka nader ciekawych pomysłów na później... – Pogładził twarz Harry'ego delikatnie. – Potrzebuję twojej pomocy, Harry. – Czy to niepokój usłyszał w jego głosie?

– Oczywiście. O co chodzi?

Harry poczuł, że ręka Toma zadrżała na jego policzku.

– Czy pamiętasz przepowiednię o nas? Tą, którą rozbiłeś?

– Nie wierzę już w przepowiednie. To tylko słowa. A kto dba o słowa? Tylko to pomiędzy nami jest prawdziwe...

Tom oddał pocałunek Harry'emu, a potem wyszeptał.

– Zawsze uważałem, że to proroctwo jest prawdziwe. Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Musisz zrobić to, do czego jesteś przeznaczony, Harry. Musisz zabić Voldemorta...

Co? O czym ty mówisz? Lumos!

Harry oczekiwał, że błękitnawe światło rozbłyśnie na końcu jego różdżki, ale nic takiego się nie stało. Usłyszał śmiech Toma w ciemności.

– To zaklęcie nie jest w stanie przeniknąć czaru całkowitej ciemności, jaki rzuciłem. Wiesz, że jestem dość dobry w magii. To zaklęcie będzie wystarczające. – Tom wyszeptał słowa w jakimś, nieznanym Harry'emu starożytnym języku i blask miękkiego światła pojawił się między nimi.

Twarz Toma była blada w migoczącym świetle, ale tak piękna, że jej widok odebrał Harry'emu dech.

– Co miałeś na myśli – zabicie Voldemorta równa się twojej śmierci, przecież wiesz...

– Nie prosiłem cię, żebyś zabił moje ciało, prosiłem cię, abyś zniszczył moją duszę. Prosiłem, żebyś zabił Voldemorta – wiesz jak powstało to imię: ułożyłem je z liter mojego imienia i nazwiska. Gardziłem nimi – Tom Marvolo Riddle, ale teraz moje stare miano stało się przesyconą magią, twoją miłością, tym, że krzyczałeś je dochodząc – jeśli ono nie byłoby dla mnie cenne to, co byłoby? Imię Voldemorta stało się synonimem strachu, tragedii i sadyzmu jako miano prawdziwego potwora zrodzonego z ciemności i pragnienia władzy... Może przepowiednia miała rację:. Voldemort nie może przetrwać w świecie, który nosi także ciebie... On musi umrzeć na twoich rękach, mój ukochany, tak, jak ja rozdzierałem swą duszę, wszystkie jej kawałki, odłamki jaźni, które zostały utworzone, gdy Voldemort został stworzony, muszą być zniszczone, z wyjątkiem dwóch: części mojej duszy, która mieszka w tobie i tej okaleczonej części, która żyje we mnie. "

– Chcesz żebym zniszczył horkruksy? – Harry szepnął.

Tom skinął głową.

– Ale co ci to da, jeśli horkruksy zostaną zniszczone? A co stanie się z tobą?

– Być może będę bardziej ludzki... Być może to pozwoli połączyć się mojej duszy poza tą częścią w tobie. Proszę. Potrzebuję twojej pomocy. Próbowałem zrobić to sam po tym jak zebrałem pozostałe Horkruksy, ale nie byłem w stanie ich zniszczyć.

W ciemnościach moich marzeń | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz