Rozdział 10 Ogród

7.1K 483 198
                                    

– Avad...

– Avada Kedavra!

Harry wpatrywał się z lekkim zdziwieniem na wyciągnięte ramię dyrektora i różdżkę wycelowaną na jego klatkę piersiową. To musi być śmierć, pomyślał. Dziwne, zawsze myślałem, że przyjdzie mi polec z ręki Voldemorta. Ale w końcu znalazłem miłość w ramionach jedynego człowieka, jakiego kiedykolwiek się bałem, a teraz poniosłem śmierć, zabity przez mentora, którego kochałem. Nie czuł żadnego strachu na samą myśl o śmierci, po prostu poczuł ukłucie bólu w okolicy serca na myśl, że już nigdy nie zobaczy Toma ponownie.

Ale w następnej chwili uświadomił sobie, że głos, który wymówił formułę Klątwy Uśmiercającej nie należał do Dumbledore'a, że doszedł gdzieś z tyłu. Patrzył z niedowierzaniem jak dyrektor upada bez życia na podłogę. Czy ktoś właśnie zabił Dumbledore'a?

Harry obrócił się. Severus Snape pochylał się w drzwiach, odziany na czarno, blady jak zawsze, z różdżką wciąż w ręku.

Przez krótką, absurdalną chwil Harry zaczął myśleć, że mimo wszystko Dumbledore mylił się, co do Snape'a – Mistrz Eliksirów w końcu go zdradził. Ale wtedy Harry przypomniał sobie, że żyje w dziwnej, nowej rzeczywistości, gdzie światło i cień układają się inaczej niż wcześniej – Voldemort go kocha, Snape chce go chronić, a Dumbledore chciał go zabić.

Snape krótkim kiwnięciem głowy przyznał się Harry'emu do tego, co zrobił, po czym wszedł do pokoju i spojrzał na martwe ciało dyrektora Hogwartu z wyrazem wielkiego zainteresowania.

– Wiesz, Harry. – Powiedział cicho. – Gdy dyrektor przyszedł do mnie i poprosiłbym go zabił, co było częścią jego skomplikowanego planu, błagałem go, żeby jeszcze raz to rozważył. Powiedziałem mu, że to, o co prosi jest niemożliwe. Błagał mnie, żebym stał się jego mordercą. Prosiłem go, próbowałem mu wytłumaczyć, że nie mogę, żeby znalazł jakieś inne rozwiązanie, myślałem, że to, o co mnie poprosił, jest zbyt trudne, że to więcej niż jakikolwiek człowiek mógłby znieść.

Ciemne spojrzenie Snape'a spotkało wzrok Harry'ego, a jego jedwabisty głos opadł do szeptu.

– Ale wiesz, co, Harry? To nie było trudne. Widząc jak wycelowuje różdżkę w ciebie, wypowiedziałem zaklęcie szybciej, niż on był w stanie. Właśnie tak. Najprostsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem.

Harry spojrzał na wątłą, martwą postać leżącą na podłodze. Różdżka Dumbledore'a wciąż znajdowała się w jego dłoni. Łzy błyszczały w jego śnieżnobiałej brodzie, ale jego, za życia przenikliwe, niebieskie oczy, zastygłe w chwili śmierci, miały dziwnie zimny wyraz, który sprawił, że Harry zadrżał.

– Harry! – Spanikowany głos Toma zabrzmiał w drzwiach. – Harry, wszystko w porządku? Miałem nagłe poczucie jesteś w niebezpieczeństwie i ja... – Zatrzymał się i spojrzał na Snape'a, który stał obok martwego ciała Dumbledore'a – Och...

– Z panem Potterem wszystko jest w porządku. – Powiedział Snape i zgrabnym, szybkim ruchem włożył różdżkę do kieszeni. – Ale wydaje mi się, że dyrektorowi przydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Musiał stracić kontrolę nad różdżką. Takie tragiczne wpadki nie są rzadkością wśród czarodziejów jego wieku. Profesor Dumbledore był już dość posunięty w latach, a jego niegdyś tak błyskotliwy umysł mógł być już nie taki jak kiedyś. Być może był już za stary na magię.

Tom roześmiał się.

– Być może był. Czy to twoje dzieło, Severusie?

Snape spojrzał na Toma i zmarszczył brwi.

– Czy my się znamy? Nie jesteś uczniem tej szkoły, prawda? Mogę zapytać, kim jesteś i co tutaj robisz?

– Nie poznajesz mnie, Severusie? – Powiedział Tom cicho.

W ciemnościach moich marzeń | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz