❝ꜰᴜᴄᴋɪɴɢ ɴᴇɪɢʜʙᴏʀ❞ ᴍᴜᴋᴇ

huit

     — Lukeey... — Szepnęła wtulając się w blondyna. — Chodźmy do sypialni.

     — Arzaylea, o czym ty do mnie mówisz? — Odepchnął lekko dziewczynę od siebie. — Nie jestem jeszcze aż tak pijany żeby pójść z tobą do łóżka! Chyba powinnaś już iść, chodź... pomogę ci.

• • •

Michael właśnie siedział i myślał czy powinien pójść i przeprosić sąsiada, że wyszedł bez słowa. Ale dlaczego miałby to robić? Przecież to on zostawił go samego na pastwę losu!

Wziął do ręki swoją lampkę wina upijając z niej łyczek. Nie pamiętał kiedy ostatni raz sięgnął po alkohol i dlaczego w ogóle to zrobił.

To wszystko przez uśmiech tego pieprzonego Hemmingsa.

     — Chyba za dużo już wypiłem. — Odsunął od siebie butelkę, ale po chwili znów ją do siebie przysunął ponownie lejąc trochę trunku do naczynia. — A jebać to, raz nie zaszkodzi.

A po niecałej godzinie Mike był już cholernie pijany.

     — Cher, gdzie jesteś? Idziemy na spacer słońce! — Wziął kotkę na ręce, ubrał kurtkę, buty i wyszedł ze swojego mieszkania.

Powoli zszedł po schodach trzymając się wolną ręką mocno za barierkę. Gdy już był na zewnątrz, położył swoją towarzyszkę na ziemi, a sam usiadł na ławce patrząc jak ta bawi się jakimś kamykiem.

• • •

     — Śpij dobrze. — Szepnął blondyn i po chwili wyszedł z jej pokoju. — Muszę się przewietrzyć...

Wyszedł przed blok wyciągając paczkę czerwonych Marlboro i gdy już miał odpalić jednego z papierosów zauważył dobrze mu znaną niebieską czuprynę.

Podszedł do niego i chciał się przywitać, lecz zauważył, że chłopak jest pogrążony w śnie i w dodatku czuć od niego alkohol.

Szturchnął go lekko kilka razy mając nadzieję, że ten się obudzi, ale nic z tego. Westchnął tylko i wziął go na ręce w stylu panny młodej i udał się z nim do budynku.

• • •

wróciłam. ♡
w końcu postanowiłam napisać ten rozdział i przepraszam jeśli są jakieś powtórzenia lub błędy.
mam nadzieję, że wam się spodobał, następny postaram się wstawić tak szybko jak się da.

all the love, a. x