quinze

215 29 1
                                    

Gdy stresująca rozmowa z matką dobiegła końca Michael postanowił, że musi częściej informować ją o swoim życiu i o tym co robi. Wyznanie czerwonego wywołało u niej wielkie zdziwienie, lecz po kilku minutach krzyczenia w końcu zaakceptowała to. Chłopak był pewny, że tak zareaguje. Słyszał w jej głosie, że była zawiedziona przez co zrobiło mu się naprawdę przykro.

Zrezygnowany usiadł na kanapie obok swojej śpiącej kotki, lecz nagle usłyszał pukanie do drzwi.

     — No to jest jakaś paranoja. Za każdym razem gdy tylko spokojnie usiądę to ktoś musi się przypałętać! — Westchnął. — Czego?

      — Co tak ostro, Mikey? — Zapytał znany mu głos, przez który wkurzył się jeszcze bardziej. — Może więcej szacunku do starszych, huh?

     — Zamknij się, mów czego chcesz i spierdalaj, bo mam was wszystkich serdecznie dość. — Oznajmił i spojrzał na blondyna jakby miał go zabić wzrokiem, lecz Luke tylko się zaśmiał.

     — Więc, masz może ochotę wpaść na imprezę, którą organizuję dzisiaj wieczorem?  Nie przyjmuję odmowy skarbie, muszę cię w końcu wyciągnąć z tych czterech ścian, bo w końcu oszalejesz z samotności.

     — Ludzie i tak mają mnie za dziwoląga, co to ma niby zmienić? — Wyśmiał go, patrząc mu prosto w oczy. — Słuchaj Luke, nie wiem czego ode mnie chcesz i po co kurwa ze mną rozmawiasz. Ktoś ci każe, czy co? — Spytał lekko podirytowany. — W tym bloku jest do cholery jeszcze wiele innych osób, dlaczego ciągle mi trujesz dupę, a nie reszcie?

Hemmings przez chwilę zastanawiał się co ma odpowiedzieć Cliffordowi. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, lecz nie zamierzał odpuszczać.

     — Po prostu cię lubię. — Uśmiechnął się niepewnie. — Chcę pokazać innym, że się mylą co do ciebie, bo wiem, że w środku tak naprawdę nie jesteś taki jakim próbujesz być. Ściągnij tę wredną maskę i przyjdź o dziewiętnastej. Będę na ciebie czekać. 

Luke ostatni raz spojrzał na Michaela i zniknął za swoimi drzwiami, a on stał jak słup i analizował każde słowo, które wyszło z ust blondyna. Jego serce zaczęło bić okropnie szybko i nie chciał wiedzieć czego to było przyczyną. 

Gdy w końcu się otrząsnął wrócił do środka mieszkania i skierował się na balkon. Musiał zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

• • •

❝ꜰᴜᴄᴋɪɴɢ ɴᴇɪɢʜʙᴏʀ❞ ᴍᴜᴋᴇ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz