8| Ciebie kocham

163 7 1
                                    

-Telefon!- krzyknął Tony, kiedy wszedł mi do pokoju przy okazji mnie budząc- Oddaj mi do cholery Twój telefon.

-Chyba Cię pojebało!

-Nie wkurwiaj mnie i oddaj mi ten cholerny telefon!

-Żebyś mógł go chociaż dotknąć musiałbyś go kupić!

-Nie zapominaj, że od czasu, kiedy Cię poznałem płaciłem Twojej matce i teraz też Cię utrzymuje!

-Ja Cię o to nie prosiłam, a tym bardziej mama!

-Elizabeth- warknął. Rzuciłam w niego telefon usuwając wcześniej wszystko, czego nie chcę żeby się dowiedział. Trafiłam w jego brzuch i zauważyłam, że się skrzywił. Punkt dla Lisy. Jea. - Jeszcze laptop!

-Ciebie serio pojebało! Idź może do kościoła co!?

-Nie będziesz miała kontaktu z tym chujem!

-Chujem jesteś tylko Ty i wiesz co? Pierdol się! A tym telefonem i laptopem możesz się udławić!- krzyknęłam i miałam wyjść z pokoju.

-Póki mieszkasz pod moim dachem i jesteś na moim utrzymaniu... - nie dałam mi dokończyć, bo wyjęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy takie jak ubrania, kiedy miałam wkładać pamiętnik mamy złapał mnie za rękę- Co ty do cholery robisz!?

-Wyprowadzam się!

-Może jeszcze do niego!?

-A żebyś kurwa wiedział! - wyrwałam rękę i wróciłam do pakowania. Wyszedł z pokoju, ale za nim zdążyłam zareagować zamknął drzwi na klucz- Nienawidzę Cię! - krzyknęłam i oparłam się o drzwi zsuwając po nich. Znowu płaczę. Nie mam jak skontaktować się ze Scottem.

Mamo co Ty byś zrobiła?

Wróciłam do pakowania. Ten skurwiel nie będzie mnie tu przetrzymywał siłą.

Idiotko nie rycz już...

Och, zamknij się.

Czy ja właśnie rozmawiam ze swoją podświadomością i słyszę głosy? Widać, że słońce źle działa na mózg.

-Lisa... - usłyszałam głos Theo. Chciałabym go teraz przytulić, ale pewniej chuj zamknął mi drzwi- już nie lubisz tatusia?

-Wiesz kochanie, czasem się tak dzieje, że ludzie się nie lubią.- odpowiedziałam i podeszłam do drzwi.

-Mnie też nie lubisz? - zapytał i słyszałam jak głośno usiadł na podłodze.

-Ciebie kocham.

-Ja Ciebie też, za to, że jesteś taka głupia, ale fajna. A Ty za co mnie kochasz?

-Za to, że jesteś.

-Theo! Wychodzimy! - krzyknęła Sandy i usłyszałam tupanie jej obcasów przy drzwiach- Trzymaj się kochanie. Pierwsza miłość zawsze boli.- westchnęłam i padłam plackiem na łóżko ukrywając twarz w poduszce. Przecież to nie miłość tylko do cholery przyjaźń. Wiem, że przez te stereotypy, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, dużo osób w nią nie wierzy. Ale istnieje, do czasu, kiedy któraś z osób się w sobie nie zakocha. Miłość jest do dupy. Na szczęście ja ma dość facetów, a Scott ma dziewczynę, a właśnie muszę go zapytać, co u niej.

Przecież nie masz telefonu idiotko...

Znowu ten jebany głos. Wyciągnęłam z walizki pamiętnik mamy i zaczęłam czytać wpis, na którym otworzył się po rzuceniu go na łóżko.

Drogi Pamiętniku!
Wiem, że długo nie pisałam, ale nie miałam siły nadal nie mam. W czwartek był pogrzeb Polly. A dzisiaj w tak cudowny poniedziałek obudziłam się w szpitalu, bo choroba się rozwija. Tak, moja mała Polly zmarła, ale obiecuję, że tego skurwiela, który prowadził zabije własnymi rękami. Śniła mi się niedawno i kiedy zapytałam dlaczego najlepsi ludzie umierają, zapytała jakie kwiaty zawsze zbierałam w ogrodzie, po odpowiedzi, że najpiękniejsze ona zniknęła. Tak cholernie za nią tęsknie. A Tony'ego kocham, ale nienawidzę. Mama zawsze mówiła mi i Rose, kiedy się kłóciłyśmy, że od nienawiści do miłości jest cienka granica. I w naszym przypadku była to miłość jaką darzą się siostry. Z Polly z tej nienawiści zrobiła się miłość jaką darzą się przyjaciółki. Z Tony'm... nigdy go za bardzo nie lubiłam, ale to raczej nie była nienawiść. Przez ten spędzony czas zaczęłam coś do niego czuć, ale kiedy zaczął spędzać więcej czasu z Sandy, moje serduszko pęka i dlatego teraz go nienawidzę.Bardzo cię kocham Sami. Tęsknię! Twój „T"". Zastanawiam się dlaczego nie mógł napisać po prostu „Tony". Ale jest tak cholernym tchórzem, że nie umie tego powiedzieć tylko bawi się w liściki.

Ja też go nienawidzę mamusiu.

I tak resztę dnia spędziłam na leżeniu i patrzeniu w sufit. Myślę, że już wszyscy śpią i jest późno, bo jest cholernie ciemno i nie słyszę żadnych głosów.

„Nie szukajcie mnie. Jeśli będę chciała porozmawiać z Theo, zadzwonię"

Zostawiłam liścik. Bawię się ojca. Zajebiście. Otworzyłam okno i wyrzuciłam walizkę, żeby zobaczyć jak wysoko jest. Spadła z hukiem więc chwilę odczekałam. Zabrałam wszystkie oszczędności.

Jeśli coś pójdzie nie tak, to chociaż się spotkamy mamusiu.

Zaśmiałam się sama do siebie. Stanęłam na parapecie i okej, jest wysoko, ale na szczęście mam blisko drzewo. Przecież często chodziłam na drzewach. Złapałam gałęzi, potem wdrapałam się na pień i prawie zeszłam, ale trafiłam na złą gałąź, która się złamała i spadłam.

Spoko mamo nic mi nie jest. Udało się! Rozumiesz!? Udało mi się! I obiecuję jak tylko reszta planu się uda zaczynam ćwiczyć i będę fit i będę chudła.

Cholera nigdy się tak jeszcze nie bałam. Jest ciemno. Bardzo ciemno. Poszłam na dworzec. I udało się! Znowu mi się udało. Za chwilę będzie pociąg do Liverpool, a jest dokładnie 2:28. Ale się cieszę! Kupiłam bilet i wsiadłam do pociągu, w którym panowała nie przyjemna pusta. Oprócz mnie był tu jeszcze strasznie podejrzany typ, ale przecież ja jestem odważna.

-Oddawaj torebkę- powiedział i przyłożył pistolet do mojej głowy. A mówiłam, że jest podejrzany.

Mamo daj mi odwagę, żebym przeżywała.

-A co ja za to będę miała?- zapytałam. W ogóle się nie boję.

-Przeżyjesz.

-A Ty pójdziesz siedzieć z moją torebką, w której nawet telefonu nie mam. Bardzo mądre.

-Nawet telefonu!?

-Ojciec mi zabrał. Myślisz, że bez powodu jestem tu sama? Musiałam uciec od tego pojebusa.

-Mądra dziewczynka. Luke jestem.

-Lisa- uśmiechnęłam się - wydaje mi się, że lepiej będzie nam się rozmawiało jak schowasz ten pistolet. A bardziej atrapę.

-Skąd wiesz, że to atrapa?

-Bo ślepa nie jestem?

-To jeszcze mi powiedz, że interesujesz się football'em, grałaś w drużynie i nie przeszkadza Ci bekanie i pierdzenie.

-Trafiłeś w samo sedno. - i tak wybuchliśmy śmiechem. Oczywiście mój strach wyparował, kiedy zorientowałam się, że to atrapa. Luke odprowadził się prawie pod sam dom babci, bo przecież ktoś może mnie zaatakować. Jest dokładnie 3:53, a ja dzwonię dzwonkiem do domu dwójki staruszków.

-Babcia!- krzyknęłam i przytuliłam zaspaną kobietę.

________________________________
NIESPRAWDZONY

Tylko Twój, małaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz