To tylko Cameron.

47 7 2
                                    

Czwartkowe lekcje właśnie dobiegły końca. Siedziałam na ławce pod salą językową, przeglądając w aparacie zdjęcia do nowego wydania szkolnej gazetki. Temat może i nie był ambitny - ucziowie Hamilton High jako zwycięzcy konkursu ortograficznego, ale zdjęcia wyszły fajnie.

Tłum uczniów powoli się przerzedzał i korytarz pustoszał. Czekałam jeszcze chwilę, aż ławka lekko się ugięła i miejsce obok mnie zajęła Cassy. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko grzebiąc w sportowej torbie. Po chwili wyjęła butelkę wody i pociągnęła z niej solidnego łyka - była jeszcze w cheerleaderskim stroju i wyglądała na zmęczoną.

- Jak trening? - zagaiłam.

- Koszmarny. - westchnęła blondynka. - Czyli tak, jak zawsze. Jak zdjęcia? - nachyliła się nad aparatem, więc odwróciłam go w jej kierunku.

- Przyzwoicie. - wzruszyłam ramionami. - Gdzie Simon?

- Zaraz powinien się pojawić. Daj, rzuce okiem...To mi się podoba - wskazała na fotografię przedstawiającą nas dwie, którą Simon zrobił podczas ostatniej imprezy w Dziurze. Byłyśmy lekko wstawione, dlatego wygłupiałyśmy się przed chłopakiem.

- Nie wydaje mi się, żeby pan Geller zgodził się na umieszczenie go w artykule. - przewróciłam oczami.

- Zawsze wiedziałam, że ma marny gust. - mruknęła pod nosem.

Właśnie wtedy usłyszałyśmy pisk trampek zderzających się z powierzchnią korytarza i po chwili zza rogu wychynęła głowa Simona.

- Tu jesteście! Wszędzie was szukałem. - oznajmił poprawiając zjeżdżające na nos okulary.

- Zawsze się tu spotykamy, ciołku. - Cassey przewróciła oczami. - To jedyna sala z dobrym wifi.

- Słuchajcie, musimy coś obgadać. - zignorował komentarz dziewczyny, otworzył drzwi klasy i ponaglił nas ruchem dłoni do wejścia.

Rzuciłam swoją torbę na stolik z przodu, na który Cassey zaraz wskoczyła. Ja oparłam się o blat drugiej i tak czekałyśmy na to, co przyjaciel miał nam do powiedzenia. Simon zamknął drzwi i zmierzwił swoje włosy, przez co sterczały mu na wszystkie strony. Westchnął i odwrócił się twarzą do tablicy. Wziął pisak w dłoń i narysował wielkie koło.

- Wiecie co to jest? - zapytał, a my spojrzałyśmy na niego spode łba.

- Może i mam dwóję z geometrii, ale tą figurę akurat znam. Po świętach zazwyczaj ją przypominam. - burknęła blondynka, a ja jej zawtórowałam.

- Nie umiecie patrzeć metaforycznie. - zirytował się chłopak. - To koło obrazuje naszą szkolną społeczność. Znajdują się w niej footbaliści, cheerleaderki, naukowcy, dziwaki, a nawet Cassy. - tu spojrzał na nią wymownie, na co dziewczyna wystawiła mu środkowy palec.

Chłopak ponownie odwrócił się do nas plecami i w swojej 'metaforycznej społeczności' narysował jeszcze jedno, malutkie kółeczko.

- Natomiast to... obrazuje uczniów czytających szkolną gazetę. - rzucił pisak na biurko i spojrzał na nas wymownie.

- A czy to nasza wina? Jesteśmy ograniczeni. - stwierdziła Cassey.

- Geller dokładnie redaguje każdy nasz wpis, Simon. Nie możemy pisać o niczym co 'mogłoby zbrukać dobre imię szkoły'- odezwałam się.

- Ale! - wykrzyknął brunet dramatycznie unosząc palec w górę. - To tylko zasada. A zasady można naginać.

- Proszę, proszę, czyżby Simon Złoczyńca postanowił w końcu się z nami skonfrontować? - parsknęła blondynka.

Destroyed.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz