Asir poklepał konia po szyi, po czym zeskoczył na ziemię i poczekał aż Dax zrobi to samo. Wiedział, że nie powinien opuszczać Lokum, ale nie mógł już znieść wydawania poleceń innym i bezczynnego siedzenia. Wolał działać, niż mówić, ale od kiedy stanął na czele klanu musiał zmienić upodobania. Teraz jednak miał już dość, musiał się czymś zająć, w przeciwnym razie by oszalał.
Z tego też powodu rano kazał osiodłać dwa konie i razem z przyjacielem ruszył na łowy. Tęsknił za czasami, kiedy takie wyjazdy były na porządku dziennym. Wymykali się z pałacu, polowali na dzikie zwierzęta, najlepiej te magiczne, a potem zakradali się do pobliskiej gospody, gdzie spędzali noce, często nie sami. Wtedy największymi zmartwieniami byli wściekli rodzice lub upolowanie największej zwierzyny. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko to wszystko się zmieniło. Teraz gospody były spalone, magiczne stworzenia niemalże wyginęły a oni sami polowali na niewinne dziecko. Świat się zmienił i to w sposób, który go przerażał.
Wczoraj Responowi, jego najlepszemu, żyjącemu tropicielowi udało się znaleźć trop. Ustalił, że nóż został wykonany przez Almę kilka godzin przed tym, jak Dax został zaatakowany. Ostrze pokryte było trucizną zrobioną z jadu velenosa. Był to paskudny i dość niebezpieczny wąż, którego zdecydowaną zaletą był fakt, że występował jedynie na terenach skalistych, co zdecydowanie zawężało obszar poszukiwań. W promieniu kilkunastu kilometrów znajdowało się tylko Pequeno, małe pasmo górskie, pełne jaskiń i grot, które świetnie sprawdziłyby się jako kryjówka.
Podobno kiedyś zamieszkiwały je smoki, jednak nawet przed Żniwami nigdy nie widział tych stworzeń, więc jeśli rzeczywiście istniały, teraz raczej nie stanowiły zagrożenia. Mimo to, ludzie nie zapuszczali się w te tereny, co czyniło to miejsce jeszcze bardziej atrakcyjnym, jeśli ktoś chciał się schować. Asir był prawie pewien, że to tam znajdą młodą Almę i być może jej opiekuna.
Odpiął od siodła bukłak z wodą i rzucił przyjacielowi. Byli już prawie u celu, ale chciał, żeby konie odpoczęły przed wjazdem do Pequeno na wypadek, gdyby musieli szybko uciec. W zasadzie, to już widział pierwsze głazy świadczące o tym, że zmieniało się ukształtowanie terenu.
- Co zrobisz jeśli złapiemy to dziecko? – zaczął jego Dax. Był dość postawnym facetem Miał duże doświadczenie w walce a jego ranga wahała się pomiędzy wysoką, a pośrednią, co pewnie robiłoby na ludziach spore wrażenie, gdyby nie rude włosy i miliony piegów na twarzy.
- Poproszę żeby zaprowadziła mnie do swojej opiekunki – odpowiedział najspokojniej jak potrafił, wiedząc, że jego przyjaciel miał na myśli zupełnie coś innego.
- Wiesz, że nie o to pytam. Co zrobisz, jeśli okaże się, że nie ma żadnej innej Almy, że jest tylko ta dziewczynka i nawet jeśli ktoś się nią opiekuje, to tylko ona włada Zarem? – uściślił zirytowany.
Nie chciał się nawet nad tym zastanawiać. Dwa miesiące temu byłoby to oczywiste, po prostu by ją wypuścił, lub zaproponował ochronę, gdyby okazało się, że jej potrzebuje. Teraz jednak to on stanowił dla niej zagrożenie, a uświadomienie sobie tego zabolało, jakby ktoś kopnął go z całej siły w brzuch. To było niewinne, małe dziecko, które nic mu nie zrobiło, a jednak skrzywdzi je, jeśli to będzie konieczne. Nie chciał tego i prawdopodobnie znienawidziłby się gdyby je wykorzystał, ale wiedział, że nie cofnie się przed niczym, by uratować swoich ludzi. Nie chciał jednak mówić tego na głos. Nie zniósłby pogardy w oczach Daxa po tym, jak wyznałby mu, że naprawdę rozważa zrobienie z małej źródła. Wystarczyło mu, że sam nie mógł na siebie patrzeć.
- W tedy zacznę się zastanawiać nad rozwiązaniem – skończył temat, mimo to widział, że wciąż nie padły jeszcze wszystkie pytania – Idę się rozejrzeć – dodał zanim padłoby jedno nich.
CZYTASZ
Na czas
FantasyW Klanie Cienia końcowe odliczanie właśnie się rozpoczęło. Jedynym ich ratunkiem byłoby znalezienie potężnej Obdarowanej, zdolnej do utrzymania ich przy życiu, problem w tym, że od Żniw nikt żadnej nie widział, a nie są jedynymi, którzy na nie polu...