four

1.6K 67 8
                                    


To już drugi tydzień. Drugi tydzień, odkąd pokłócił się z Jeonggukiem. Widział zawód w oczach starszego, kiedy młodszy tulił się do Hyungsika. Od tamtego czasu pogorszyły mu się kontakty z wszystkimi innymi. Nawet rodzice byli na niego wściekli. A nigdy nie byli.

Taehyung chciał podejść do Jeona. Przeprosić, zrobić wszystko, żeby tamten wybaczył, wtulić się w silne ramiona. Hyungsik nie traktował go najlepiej. Nieraz spędzał w łazience dwie godziny, próbując zakryć mocnego siniaka, bądź małą bliznę. Tak strasznie się bał.

Tak strasznie potrzebował Jeongguka.

•••

Która to godzina płaczu Tae? Nie liczył. Wiedział tylko, że zmył mu się cały makijaż, przez co było widać małe blizny, i wielkiego, fioletowego siniaka na policzku oraz te inne, mniejsze. Zaniepokojony Jin, wszedł do pokoju synka i to co zobaczył, wryło go w ziemię. Przecież jeszcze rano Taeś się uśmiechał. Czemu Seokjin nie rozpoznał sztucznego uśmiechu? Czy aż tak oddalił się od swojej pociechy?

-Boże, Taeś, synku, kto ci to zrobił?! - krzyknął, zaczynając płakać. Szybko podszedł do syna i przytulił go mocno. Tamten tylko chętnie się wtulił w ciepłe ciało eommy i rozpłakał się na dobre. A Yoongi i Jeongguk przechodzący właśnie obok, zaniepokoili się płaczem i krzykiem Seokjina zza drzwi. Spojrzeli na siebie. Taehyung nadal był ważny. - Namjoon! Namjoon, chodź tu szybko! - wydarł się Jin z wnętrza pokoju, a zdyszany Kim zaraz wbiegł do pokoju. - Już, Taeś, on cię juz nigdy nie dotknie. - wyszeptał załamany i pocałował chłopca w główkę.

-Taehyungie... - najstarszy Kim podszedł do rodziny i ją objął.

A Jeongguk i Yoongi stali zawieszeni.

W pewnym momencie, Tae uniósł głowę, patrząc zapłakanymi oczkami, w te przepełnione troską Jeona. Tamten jeszcze bardziej się nabudował i wybiegł, domyślając się kto śmiał dotknąć w ten sposób jego Taesia. Yoongi wybiegł za Jeonggukiem, chciał go powstrzymać.

A niczego nieświadomy Jimin przyszedł do Tae, chcąc się pogodzić. Nie mógł sobie wybaczyć, że chociaż on nie został przy młodszym.

-Taeś... - powiedział Jimin z mokrymi od płaczu oczami.

-M-mama... - wtulił się mocno w Seokjina.

-Zostawcie mnie z nim. Uspokoję go i porozmawiamy. Na spokojnie, okej? - spytał Jin, a reszta przytaknęła i wyszła za drzwi. - Skarbie, spokojnie, jesteś już bezpieczny. Czemu nie powiedziałeś?

-B-bo byliście w-wściekli na mnie.

-Co? Nie, my byliśmy tylko zawiedzeni, a przecież nieważne, nawet gdybyśmy byli, nigdy nie zostawimy cię w potrzebie, tak? Jesteś naszym małym synkiem, nie pozwolimy, żeby ktoś cię skrzywdził, tak? Jak on się nazywa, proszę powiedz. - pocałował go w ranę na policzku.

-K-Kim H-Hyungsik. - wyjąkał przestraszony.

-Odpuszczę ci jutro szkołę, pojedziemy na komisariat, dobrze? - spytał, tuląc synka.

•••

-Do cholery, Jeongguk, ogarnij się! Nie idź do niego, na pewno to wykorzysta i zgłosi, a Taehyung na pewno nie chce, żebyś wylądował w kiciu, tylko w jego łóżku. Obok. Tuląc go i mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

-Masz rację... - Jeon zatrzymał się. - Mój Taeś mnie potrzebuje, a ja głupi wyszedłem.

•••

-Zasnął? - spytał Jeongguk, widząc wszystkich w salonie.

-Nie, czeka na ciebie. - westchnął Jin. - Czemu nic nie zauważyliśmy? - ale Jeon już nie słuchał, bo był pod drzwiami Taesia. Jego Taesia.

Zapukał delikatnie i wszedł.

Tae wychylił główkę zza kołdry i spojrzał na Jeona. Starszy ściągnął koszulkę, spodnie i skarpetki, żeby położyć się obok chłopca. Chłopca, który zaraz go przytulił.

-P-przepraszam... Miałeś rację i... - wyższy zamknął mu usta pocałunkiem.

-Wybaczam. A teraz spróbuj zasnąć, na pewno jesteś śpiący.

-Uh... Tęskniłem za twoimi ramionami, Gukkie. Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał. Chciałem podejść, ale bałem się. - wymruczał sennie. - Ważne, że teraz cię mam. - powiedział zadowolony i musnął wargi nastolatka, aby następnie wtulić się w to ciało i zasnąć. A Jeongguk jedną ręką trzymał Taesia w pasie, drugą dłonią dotykał swoich ust.

a/n zły Hyungsik 😡😡

✔️friends? •jjg + kth• ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz