Rozdział 6 - nie, nie chcę!

89 14 0
                                    

Rye

Brook i Andy od 20 minut gonią się po domu i ogrodzie obsypując się mąką.

- chłopaki! - wrzasnąłem gdy znowu wybiegli na podwórko - a może pójdziemy na pizze?

- na kebsa! - poprawił mnie Mikey, który ostatnio przestał być wegetarianinem.

Wszyscy oprócz Jacka się z nim zgodzili, bo on jest wielkim miłośnikiem pizzy. Andy też woli pizze, ale zgodził się pójść, zaraz po tym jak zawarł tymczasowy rozejm z Brooklynem.

Jeszcze musieli oczywiście się przebrać bo Brook był cały w mące, a Andy w mleku.

Gdy wszyscy byli gotowi ruszyliśmy przez park. Całą drogę myślałem o tej Margaret.
Najbardziej nie lubię jak ktoś coś przede mną ukrywa. Tym bardziej, że zawsze staram się temu komuś pomóc. Zwykle jestem tym kimś komu chłopacy się zwierzają gdy mają jakiś problem. Czemu mi? Bo Brook nie jest chociaż na tyle poważny, żeby cię wysłuchać, Mikey to papla, Jack nie będzie wiedzieć co powiedzieć, więc zwieje po wysłuchaniu historii, a Andy...
Z Andym w sumie wszystko okej.

- kiedy idziemy do studia? - spytał się Mikey podbiegając do mnie, bo trochę ich wyprzedziłem.

- we wtorek

- a dzisiaj jest?...

- czwartek

- ok, dzienks

Mikey wrócił do reszty, a ja wróciłem do rozmyślania kim jest Margaret. Czemu mi o niej nie powiedzieli!?

Zajęty zastanawianiem się o niesprawiedliwości świata weszłem w słup,... a raczej w drzewo.

- auć - jęknąłem masując głowę

- stary! - podbiegł śmiejący się Andy - halo? Nic ci nie jest?

- przywaliłeś z siłą hmm...nie mam porównania... - zawtórował Mikey

- nie wszystko ok - skrzywiłem się

- wstawaj - Andy podał mi rękę

- dzięki bracie

Poszliśmy w trójkę do budki z kebsami ale nic nie kupiliśmy bo czekaliśmy na Brooka, który zapomniał portfela. Jack stwierdził, że pójdzie razem z nim.

Siedziałem razem z Mikeyem na huśtawce na placu zabaw i śpiewaliśmy Take This Home.

Oh, no you're never gonna walk alone
You and me, we're gonna be so strong
We can die or we can
take this home

Po chwili podeszły do nas trzy dziewczyny. Dwie próbowały zaciągnąć jedną w naszą stronę ale ta coś krzyknęła i odeszła.

Po chwili podeszły do nas te 2 dziewczyny i poprosiły o zdjęcie.
Oczywiście się zgdziliśmy.
Potem jeszcze dałem im autografy.

- jak macie na imię?

- Sophie - odpowiedziała podekscytowana brunetka

- Alex - powiedziała niska farbowana blondynka

- dobrze...

Szybko napisałem krótką dedykacje i dziewczyny poszły.

Kiedy w końcu przyszli Brook i Jack kupiliśmy po kebabie i wróciliśmy do domu.

Lily

- dziewczyny nie chcę, to wasi idole nie moi - próbowałam je przekonać - ja nawet nie wiem jak się nazywa ich zespół - strzepnęłam swoje rude włosy z twarzy.

- no weź, będziesz tylko stała - przekonywała mnie Sophie

- nie, nie chcę!

Wściekła wyszłam z parku, włożyłam słuchawki i póściłam piosenkę Silence. Bardzo lubiłam śpiewać, ale nie miałam na to ochoty, więc tylko słuchałam.

Po chwili poczułam, że na kogoś wpadłam i oboje runeliśmy do tyłu.

- ups... przepraszam - wyjąkałam zmieszana - jestem Lily - wstałam i podałam rękę nieznajomemu.

- nie no spoko, to moja wina - przyjął moją rękę - Brooklyn - uśmiechnął się nieśmiało.

Przyjrzałam mu się. Był zielonookim na oko miłym blondynem.

- jeszcze raz przepraszam

Szybko odeszłam z miejsca zdarzenia i skierowałam się do domu. Zauważyłam, że obok blondyna stał wysoki brunet.

Otrzepałam się z resztek ziemi i weszłam do domu.

- jestem mamo! - krzyknęłam i poszłam do mojego pokoju

Margaret

Mega mi się nudzi, więc stwierdziłam, że napiszę do Brooka

Hej Brook -

- Hejo małpko

Co robisz? -

- oglądam film

jaki? -

- horror

- Andy wybierał

Uuu... biedny Brookiś ): -

- no wiem ):

- boję się

Ja kończę, zaraz jadę do studia -

- będziesz miała nową piosenkę?

Nie, kazali mi nagrać jakiś cover-

- jaki?

It ain't me, Selena Gomez -

- fajna piosenka (:

Wiem, brzydkiej bym nie nagrała-

- XD

XD -

Musiałam już faktycznie zacząć się przygotowywać.

Nie stroiłam się czy coś, bo to tylko studio, ale na razie byłam w piżamie, więc...

Po 30 minutach byłam gotowa, więc zamknęłam dom i poszłam do garażu po motor.

Umiem jeździć ale nie chciało mi się zdawać prawo jazdy, więc muszę dobrze przestrzegać przepisów.

Wsiadłam i ruszyłam do studia.

◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶◀▶

Chyba nie będę tego kontynuować... i tak nikt tego nie czyta. Nie zależy mi na tym tak bardzo, ale to daje motywację... A mi jej zabrakło...

Brook, I Love You Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz