3. Zluzuj Britney/Mike

81 12 0
                                    

Chwyciłem za mop, który tymczasowo służył mi za mikrofon i zmysłowo przejechałem nim po brudnej podłodze.

Tak, dobrze słyszeliście. Zmysłowo. Tego wymagała ode mnie rola.

Zacząłem śpiewać drugą zwrotkę piosenki, która grała w moich słuchawkach. Poplątanych, brudnych i właściwie... skradzionych(?) słuchawkach

Spokojnie, nie wsadzajcie mnie od razu do więzienia. Zabrałem je osobie, która gdyby miała do czegoś ich używać, to było by to odsłuchiwanie nagrania jej misternych, porąbanych jak wstawianie o szóstej rano w niedzielę, planów. Ale Mery chyba wolała by sama o sobie opowiedzieć.

Wróćmy zatem do mojego koncertu w toalecie na stacji benzynowej. Mówcie co chcecie, miałem mały budżet, brudne mieszkanie i idiotycznych przyjaciół. Nie wystarczyło na ogarnięcie sceny.

-Hit me baby one more Time! - zarzuciłem moimi długimi włosami, które posiadałem w wyobraźni i mrugnąłem zalotnie w stronę drzwi, które otworzyły się z rozmachem ukazując pomarańczową twarz mojej dobrej znajomej.

Jess zrobiła balon z gumy, którą aktualnie mlaskała, bo nie można tego było nazwać żuciem. Balon pękł oblepiając połowę jej twarzy, a brunetka zebrała resztki gumy (I przy okazji trochę podkładu, czy innego świństwa które miała na twarzy) i ponownie mlaskaniem zaczęła doprowadzać mnie do szału.

Kto stworzył tę kobietę? Szatan bez wyobraźni, czy alfons z rozmachem artystycznym?

Pudło. Gubernator stanu i bibliotekarka. Tylko pogratulować córki.

- Cześć "Królu Punk Rocka".- zrobiła cudzysłów palcami, uśmiechając się ironicznie.

- Nie zaczynaj, błagam. Jeśli jeszcze raz zwątpisz w moje rockowe serce, twoja noga tu więcej nie postanie.- zmarszczyłem brwi by wyglądać groźniej i splotłem ramiona na klatce piersiowej. W mojej głowie zabrzmiał głos Haylin.

"Nie ważne jak się starasz i tak wyglądasz uroczo"

Bo uwierzę.

- Dobra, zluzuj Britney. Przyszłam tylko poprawić makijaż- otworzyłem usta by powiedzieć mój typowy tekst w tej sytuacji, ale zostałem powstrzymany gestem dłoni.- Tak, Michael wzięłam szpachelkę.

Przewróciłem oczami wracając do mycia podłogi, tym razem z mniejszym zapałem niż na początku. Sześć z ośmiu godzin, udało mi się przetrwać, więc te dwie ostatnie powinny minąć tak szybko, jak Luke zjada Pizze.

Taaa dziwne porównania to moja specjalność...

Tak czyś jak przez następne 120 minut będę uśmiechał się fałszywie do każdej napotkanej osoby, by sprawiać pozory cieszącego się życiem studenta, a gdy ktoś będzie chciał nawiązać ze mną rozmowę zęby mu z dupy powyrywam.

- Do zobaczenia Clifford, idę na łowy. - Brunetka puściła mi buziaka, a ja niechętnie zrobiłem to samo. Drzwi trzasnęły ponownie tego dnia, przyrawiając mnie o ból głowy, który w porównaniu ze zmęczeniem był nie do zniesienia.

A więc, w tym momencie dotarliśmy do punktu gdzie wam się przedstawiam. Jestem Michael Clifford, lubię moje kolorowe włosy, nienawidzę mojej pracy. Mam te swoje dwadzieścia jeden lat, paru przyjaciół, paru znajomych, może jednego wroga, który dawno o mnie zapomniał. Czasami nie lubię ludzi, czasami mam ochotę podbijać świat i rozmawiać z każdą napotkaną osobą. Mam alergię na jakieś głupie pyłki, które latem doprowadzają mnie do białej gorączki. Mój gust muzyczny jest kwestią do dyskusji przy kawie, którą swoją drogą ubustwaim. Chodzę ubrany w parę koszulek, które kupiłem dobre parę lat temu i to właściwe tyle.

Chciał bym to czymś podsumować, ale... obawiam się, że nie umiem. Może po prostu powiem to co mówię każdemu.

Jedz, tyj, ciesz się życiem, albo użalaj nad swoim marnym losem. Wybór należy do Ciebie.

Mówił dla państwa Michael Clifford.

Most Best|5sosWhere stories live. Discover now