6. Mery, do cholery, obudź się!/ Mery

54 12 3
                                    

Przejechałam po raz ostatni czerwoną szminką po lekko malinowych ustach. Uśmiechnęłam się zwycięsko do podświetlanego lustra, które lśniło czystością. Liczyłam, że ten wieczór będzie jednym z lepszych, że może bez problemów znajdę kogoś kto postawi mi parę drinków, że może nie obudzę się rano w całkiem obcym łóżku. Nadzieja jednak jest całkiem zdradzieckim stanem, którego szczerze nienawidzę. Z tego też powodu, nie zadręczałam się więcej zbędnymi myślami i zakładając na nogi wysokie szpilki nie myślałam o tym czego mam się spodziewać.

Parę minut później, bez taksówki czy kogokolwiek kto był by w stanie mnie podwieść weszłam do budynku. Nie było tu aż tak głośno, choć czułam jak ściany podskakują w rytm piosenek. Może po prostu się przyzwyczaiłam?

Standardowy schemat lokalu, w którym się znalazłam wydawał się idealny. Bar, parkiet, łazienka, parę pokoji. Wszędzie działy się inne rzeczy. Łzy, pot, krew, śmiech, znałam to zbyt dobrze, żeby nie czuć się tu jak w domu.

Ruszyłam w stronę baru, prosząc dziewczynę za nim o losowego drinka. Za jednego mogę ponieść koszty. Wypiłam trunek duszkiem, patrząc na rozbawionych ludzi. Przeczucie, które mówiło, że tej nocy stanie się coś innego, nie dawało mi spokojnie poruszać się w rytm muzyki. Mogła bym nazwać to szóstym zmysłem. Rozglądałam się na boki, szukałam wzrokiem, czegoś podejrzanego, niemalże odliczałam sekundy do tego co ma się wydarzyć.

Od dziesięciu do zera, od dwudziestu do zera, aż w końcu...

- Trzy, dwa, jeden...- wyszeptałam, a obok mnie rozległ się huk. Tysiące kryształów rozpadło się na kawałki, pisk rozniósł się po całej sali, a muzyka ucichła. Przejechałam ręką po rudych włosach patrząć na rozbity żerandol, który jeszce chwile temu wisiał ponad naszymi głowami. Nie widziałam ofiar. Wszyscy byli całkiem zdrowi, nie mieli obrażeń. Spojrzałam na swoje ręce po raz kolejny. Po moich palcach spływały stróżki krwi, które wydawały się z każdą minutą płynąć i skapywać na podłogę coraz szybciej. Czułam jak zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Ledwo potrafiłam utrzymać się na nogach. Nie cierpiałam widoku krwi, była dla mnie czymś okropnym. Wzrok wszystkich skierowany był na mnie, gdy osunęłam się na ziemię. Słyszałam krzyki wokół.

- Jesteś nic nie wartą ździrą! Nie uwolnisz się od tego życia! Codziennie w innym łóżku?! Nie widzisz w kogo się zmieniasz!? Mery do cholery, obudź się!

Podniosłam się do pozycji siedzącej oddychając szybko. Mokra koszulka przykleiła się do moich pleców, a łzy Jeszce spływały po policzkach. Na oślep wymacałam dłonią włącznik lampki i po chwili jej światło rozjaśniło pomieszczenie. Zdenerwowałam się Jeszce bardziej, a mój szloch stał się głośniejszy. Sięgnęłam po przygotowaną wcześnjej miksturę, którą wypiłem duszkiem. Wzięłam parę głębokich wdechów i ułożyłam głowę na poduszce. Przestałam płakać co było dość trudne. Koszmary męczyły mnie od paru dni. Nie mogłam się poddać tak głupim wytworom mojej wyobraźni. One kłamią.

Jestem ślina, nie jestem taka jak mówią. Jestem Mery Dixon, jestem niepokonana. Mogę deptać ludzi jak mrówki, lubię jak cierpią. Och wiem co pomyślicie. Że jestem suką. Ale spokojnie nie będę zaprzeczać.

Spotykamy się w dość nietypowej sytuacji, ale przynajmniej mogę o sobie opowiedzieć, a to jest to co bardzo lubię robić. Jestem Mery, jeśli chcecie zobaczyć mnie w tłumie szukajcie rudych włosów. Jestem niepokonana, wredna, silna i dumna. Jestem najlepszym towarem na każdej imprezie. Jestem uzależniona od zapachu klubu i ludzi, którzy tam przebywają.

Jestem...

Tak, cholera, jestem szczęśliwa z tego życia.

Jak znalazłam się w tej paczce przyjaciół? Wiecie każda taka grupa potrzebuję kogoś takiego jak ja. Jestem idealnym dopełnieniem tego wszystkiego. Beze mnie oni... Nie poradzili by sobie. To ja trzymam ich w kupie.

Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięk mojego oddechu. Nie bałam się koszmaru. Byłam od niego silniejsza. Byłam silniejsza od każdego.



=*=

Nie podoba mi się, ale musiałam w końcu to napisać.

Miłego dnia, albo nocy wszystkim


Most Best|5sosWhere stories live. Discover now