f o u r

55 4 0
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie. Mimo tego, że byłam zmęczona po wczorajszym dniu, to i tak nie chciało mi się spać jeszcze dłużej. Miałam już plany na dzisiejszy dzień. Dzisiaj miałam spotkanie z panem Bobem Armstrong'iem, który po wczorajszej rozmowie, wpisał mi swój numer do komórki. Kiedy po prostu usłyszałam coś o Miss Magic Jesus, od razu wiedziałam, że tego chce. Teoretycznie mogę mówić do niego po imieniu, ale jednak różnimy się wiekiem, i to bardzo, więc jednak wolę zachować grzeczność.
Jako iż byłam osobą, która często zmienia swoich znajomych, to miałam ochotę zapomnieć o Nonnie, ale to zwykła kłótnia, i nie chce niszczyć tak mocnej więzi. Dobra, koniec gadania, i biorę się do roboty. Wstałam, i wybrałam z szafy ogrodniczki mojego rozmiaru, po czym założyłam je na białą koszulę. Kiedy byłam już ubrana, uświadomiłam sobie, że jeszcze nigdzie nie wychodzę, więc po kiego grzyba mam się malować. Zeszłam gotowa na dół, gdzie znowu zastałam list od mamy. Tym razem był on poważniejszy. Napisała tam, że musiała wyjechać na chwilę z kraju, by się rozerwać. Oczywiście musiała mnie zostawić jak jakiegoś psa, ale szczęście dla niej, że kupiła jakieś potrzebne do jedzenia rzeczy. W końcu nie będę musiała wychodzić do sklepu, czego bardzo nie lubię, ponieważ się wstydzę czasami. Nie rozumiem po co się malować, na wyjście do spożywczaka.
Przestając myśleć o głupich rzeczach, wzięłam się do roboty, i zaczęłam robić amerykańskie pancake. Po zrobieniu ich, uświadomiłam sobie, że większa połowa była spalona, ale druga była do zjedzenia. Może i nie jestem idealna w kuchni, ale umiem przynajmniej zrobić jajecznicę, i kilka pancake'ów. Amerykańskie "placuszki" bo naleśnikamo to tego raczej bym nie nazwała, udekorowałam nutellą i bitą śmietaną. Moje dwa ukochane składniki, do ukochanych pancake'ów. Wzięłam swoje słodkie śniadanie na górę, i poszłam jeść, oglądając jakiś serial na netflixie. Trochę rozluźnienia na początek dnia, by się przydało.

***

Ćwiczyłam już 10 raz chodzenie na szpilkach, ale nie wychodziło mi ani trochę. Nawet Bob robi to lepiej ode mnie, chociaż jest facetem.
Miałam już dość. Przeszłam dwa kroki, wmawiając sobie, że mi się uda, ale na trzecim kroku już się wywaliłam na podłogę. Bob zrobił minę, jakby go coś zabolało, i udawał, że też odczuwał, to co ja właśnie czuję teraz, na podłodze.
Bylam kompletnie załamana, swoim niezdarnym zachowaniem. Leżałam właśnie na podłodze przed Bobem, i innymi dziewczynami, które również ćwiczyły ze swoimi trenerami. Wzięłam się w garść, i podniosłam się szybko, otrzepując swoją piękną czerwoną w cekiny sukienkę.

- Wszystko ze mną w porządku, jak coś. - odpowiedziałam, by inni się nie martwili, chociaż widziałam, że im to wszystko obojętne. Trochę było mi przykro, ale też śmiesznie, ponieważ wiedziałam, że sama bym zaczęła się śmiać z takiej niezdary, jaką jestem ja.

- Oh, to dobrze! - powiedział bardzo głośno Bob. On ma taki donośny głos, który mnie tak bawi, ponieważ jest trochę dziewczęcy. Dla mnie cały Bob był trochę, dobra, bardzo dziewczęcy. Miał też bardzo dobry gust, co do sukienek, torebek, i innych damskich rzeczy. Dzisiaj to on sam mnie bardzo pięknie pomalował, chociaż to trochę niepotrzebne, ponieważ nikt z zewnątrz mnie nie widział, poza tym to była tylko próba, i nie musiał tego robić.

- Proszę pana. Robię coś nie tak? - zapytałam, przechodząc kompletnie jak pokraka.

- Może troszkę. Spójrz. Pokażę ci jak się to robi. - facet odparł, po czym podszedł do czerwonego dywanu, i zaczął się po nim poruszać, jak światowa modelka. Byłam pod wrażeniem, nie wiedziałam, że mam, aż tak idealnego, i doświadczonego trenera. Lepiej i dla mnie.

- A, i wolałbym jakbyś mówiła do mnie po imieniu, ponieważ 'pan' brzmi trochę staro. - mężczyzna uśmiechnął się.

- Jak sobie życzysz, Bob. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.

• Do not say anything •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz