( NA GÓRZE ZNAJDUJĘ SIĘ ZDJĘCIE MADISON BEER KTÓRA BĘDZIE GRAŁA ROLĘ GŁÓWNEJ BOHATERKI VICTORII)
Siedziałam sama w parku, była godzina 6:00. Miałam zamiar iść na zakupy, lecz nagle mój telefon zawibrował. Przeczytałam duży nadruk SZEF, po czym odebrałam.- Halo? - powiedziałam mile.
- Cześć Victorio, mam do ciebie wielką prośbę - miły jak zawsze, był już dość stary ale jednak dalej pracował w kawiarni.
- W takim razie słucham.
- Naya rozchorowała się, bardzo potrzebuję twojej pomocy, dała byś radę przyjść dzisiaj na 3 godziny do kawiarnii?
- Jasne, to żaden problem. Kiedy mam przyjść? - zakupy mogłam przełożyć, a w zasadzie potrzebowałam więcej pieniędzy.
- Za godzinę. Bardzo ci dziękuje, do zobaczenia! - po czym się rozłączył.
To jest taki miły człowiek, pan Miller zawsze poprawia mi humor. Postanowiłam więc pójść do domu i się przebrać. Była już prawie 7, więc nszybko zabrałam torebkę i wyszłam.
- Dzień dobry panie Arturze. - powiedziałam wchodząc do kawiarnii panu Millerowi.
- Witaj Victorio! - objął mnie a potem wytłumaczył że on również musi opuścić kawiarnię z powodu jego chorej żony, podobno było z nią co raz gorzej.
- Rozumiem cię - było mi go tak szkoda, zamartwiał się panią Marią cały czas, co mnie nie dziwiło. - wszystko będzie dobrze.
Pan Miller wyszedł z kawiarnii, a ja zajęłam się zamówieniami. Nagle drzwi do kawiarni się otworzyły, a zza nich wychylił się ciemnooki blondyn.
Nigdy go nie widziałam, ale był bardzo pogodny. Po chwili podszedł do lady.- Cześć. - uśmiechnął się pewny siebie.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam. Nigdy na oczy go nie widziałam, a zachowywał się jak byśmy się znali.
- Poproszę sernik i herbatę. - popatrzył się na mnie słodko, może myślał że dostanie zniżkę.
- Już się robi. - uśmiechnełam się nakładając sernik na talerz, potem nalałam herbatę do filiżanki.
Gdy chłopak już zjadł, pożegnał się i wyszedł zostawiając pieniądze na stole, zostawił napiwek. Zauważyłam że pod banknotem leży numer, prawdopodobnie jego.
Wpadłam mu w oko? Wątpie.
W między czasie obsługiwałam dalej innych klientów, którzy nie rzucali się tak w oczy jak on. Pan Miller wrócił i podziękował mi za przyjście.- Do widzenia Victorio! - usłyszałam spokojny głos pana Millera wychodząc. Kierowałam się w stronę domu, wyjmując karteczkę z numerem z kieszeni. Może to było głupie, ale ciekawiła mnie jego osoba.
Do: Mężczyzna z kawiarni
,, Cześć, zostawiłeś swój numer w kawiarnii na stole" - napisałam, wiem że to dziwne, ale nie miałam zamiaru sama napisać "umówmy się".
Po chwili na mój telefon przyszła wiadomość:
Od: Mężczyzna z kawiarni
,, No tak, nazywam się Aron i chętnie bym się z tobą spotkał :) nawet w tej kawiarnii. Bardzo ładnie dziś
wyglądałaś."Zdziwiła mnie odpowiedź chłopca, nie znał mnie, ale wiedział jak zagadać. Odpisałam:
Do: Aron
,,Dziękuję :) możemy się spotkać w parku za kawiarnią." - zdecydowanie moje ulubione miejsce.
Od: Aron
,,Jutro?"
Do: Aron
,, Ok" - odpowiedziałam łatwo. Nagle telefon z nowu wydał dźwięk.
Od: Aron,,A tak w ogóle, to jak ty się nazywasz hah :)" - zapomniałam się przedstawić, typowa ja.
Do: Aron
,,Oh, przepraszam. Jestem Victoria"
Na telefon znowu przyszła wiadomość, lecz stałam juz przed domem, widząc moją mamę w ogrodzie.
- Cześć mamo! - musiałam krzyczeć, głośna muzyka z garażu taty zagłuszała moje słowa.
- Cześć córeczko! - pomachała mi mama, a ja poszłam do swojego pokoju. Odczytałam wiadomość.
,,To do zobaczenia jutro :* "
Uśmiechnełam się. Już nie raz komuś się podobałam, ale jego podryw zainteresował mnie najbardziej. Chciałam z nim popisać, ale nie chciałam dać mu do zrozumienia, że jestem nim zainteresowana. Zgłodniałam, więc odwiedziłam kuchnię. Mój tata majsterkował coś przy zlewie.
- Znowu się zepsuł? - zaśmiałam się.
- Najwyraźniej. - tata co najmniej raz w tygodniu męczył się ze zlewem.
- Idę się uczyć, jutro mam ważny test.
- pobiegłam do swojego pokoju.2 wiadomości od: Aron
,,Co robisz?"
,, Możemy się teraz spotkać :) w sumie jest dopiero 14"
Do: Aron
,, Pewnie "Od: Aron
,,Dobra, już jadę do parku"
CZYTASZ
Mój Bohater
Romance- Nie mogę uwierzyć że to zrobiłeś! - po moich policzkach spływały łzy. - To wszystko już nie ma znaczenia! Nie przypuszczałem że się w tobie... - Zostaw mnie! Nie chce cię znać! - odepchnęłam Arona. - Nie zostawiaj mnie - chwycił mnie za nadgarstek.