Dla Johna dzisiejszy dzień nie zaczął się zbyt przyjemnie. Po raz kolejny podczas tego tygodnia, chłopak obudzony został, nie przez swój budzik, a przez coś zgoła innego, mianowicie szelest. Jak tylko Laurens otworzył swoje oczy, zorientował się, że nie znajduje się w swoim łóżku, a przy biurku w niezwykle niewygodnej pozie. Jego rozmyślania, i próby przypomnienia sobie, co też tu robi, przerwane zostały, przez (dziwnie znajomą) ręke, która pojawiła się w jego ograniczonym polu widzenia. W chwili, gdy ręka znikła z pola widzenia Johna, ten podjął prawdziwie heroiczną decyzję - postanowił wstać. Chłopak sprężył się jak pantera mająca już za parę sekund rzucić się na ofiarę i wstał, czy też raczej skoczył, na nogi. Pech chciał, że zrobił to zbyt gwałtownie, powodując nagłe i niespodziewane przewrócenie się krzesła, na którym siedział oraz zwracając na siebie uwagę swoich współlokatorów, którzy dziwacznym zrządzeniem losu, akurat byli w jego pokoju. Co ciekawe, przed obudzeniem się Johna, zajęci byli oglądaniem jakichś papierów, co , wedle wszystkich znaków na ziemi i niebie, nie wróżyło dobrze dla pieguska.
- O, Mon'ami właśnie o tobie rozmawialiśmy. Cóż się stało z krzesłem?- powiedział Laf
- I ty nazywasz się moim przyjacielem... Krzesło umarło.- odpowiedział posępnym tonem, John.
- Nareszcie ktoś coś z nim zrobił! - ucieszył się Hercules - Było tak brzydkie że jeszcze trochę, a sam bym je zniszczył. to
Słowa Herculesa, z prawdą się nie mijały, krzesło faktycznie nie było zbyt piękne. Ściśle mówiąc, to lakier w kolorze zgniłych liści którym mebel pomalowany zostać musiał w erze kamienia łupanego był tak odrapany, że emerytowany drapak dla kotów wyglądał przy nim jak nowy, fragment oparcia był nadgryziony i wielce wątpliwe było to czy wyłącznie zębem czasu, obicie w kolorze jaskrawo pomarańczowym wyżarte było przez mole do stopnia niemal ostatecznego, krótko mówiąc mebel absolutnie nie pasował do, całkiem przyzwoicie urządzonego, mieszkania i ten, kto krzesło to w nim umieścił musiał zrobić to z czystej złośliwości. Co więcej, nawet gdyby właściciel wynajmowanego przez chłopaków mieszkania zarządał odszkodowania, za zniszczenie mebla, to nie mogłoby być ono zbyt wysokie. Mimo to, Laurens wolał, na wszelki wypadek zmienić temat, bowiem może krzesło, przed swoją chaniebną śmiercią, należało na przykład do jakiejś mściwej babki, lub ciotki, która mogłaby powrócić z zaświatów, by je pomścić,
- Tak... A, powiecie mi co tam oglądacie? - zapytał się piegus, łudząc się, że mimo przeczuć, ten temat będzie bezpieczniejszy niż temat krzesła.
- Przeglądaliśmy właśnie twoje rysunki. Wszystkie przedstawiają tego samego człowieka... Kim on jest? Może wpadł ci w oko?
- Nie, nie, NIE! - gwałtownie zaprotestował Laurens. Jeszcze tylko tego brakowało - żeby jego współlokatorzy dowiedzieli się o tym, co czego on sam nie był pewien. - To wszystko nie tak, ja tylko chciałem się z nim zaprzyjaźnić, a teraz niczego już nie jestem pewien...
- Dobra, dobra wszystko nam opowiesz przy śniadaniu. - powiedział ugodowo Hercules.Ktoś mógłby pomyśleć, że nasz piegusek, nic nie powiedział swoim ,,przyjaciołom", ale byłoby to mylne stwierdzenie. Niziołek, przyzwyczaił się już do tego, że może zwierzyć się Hercowi i Bagietce ze wszystkiego, i że zawsze znajdzie wówczas zrozumienie. Zwykle, najtrudniejszy był początek zwierzeń, ale skoro jego współlokatorzy już i tak mieli podejrzenia i silne przeświadczenie o ich prawdziwości, chłopak bez oporu wprowadził ich w szczegóły. Niestety, jego opowieść, przerwał koniec śniadania, i niebotyczny strach przed spóźnieniem się na zajęcia. Przez te wszystkie wydarzenia, Laurens zapomniał zdenerwować się późną godziną, i dostać ataku paniki, co jednak teraz bez oporu nadrobił.
Niczym przystrojona gustownymi piegami strzała, chłopak wybiegł z kuchni, chwycił plecak i , nawet nie myśląc o zmianie ubrań, wypadł na zewnątrz, rzucając w przelocie coś, co chyba miało być pożegnaniem, ale zabrzmiało bardziej jak okrzyk godowy topiącego się jelenia.
CZYTASZ
skicowane uczucia(lams/jamilton)
HumorMłody John Laurens mieszkający w dość małej izdepce z przyjaciółmi pewnego dnia poznaje przystojnego bruneta o pięknych piwnych oczach, przy okazji zauraczając się w nim. Jego uczucia są niczym naszkicowane wszystko się wacha i niewiadomo czy jutro...