***
Tak wiem już wstawiałam 4 rozdział ale coś zepsuł mi się telefon i wstawiłam nie odpowiedni więc polecam przeczytać ten i bardzo przepraszam za pomyłkę .
Alexander Hamilton obudził się z przyjemnym, ale niestety złudnym poczuciem bezpieczeństwa. Spowodowane było ono, najprawdopodobniej tym, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów obudził go jego budzik, a nie wyjący George, smród spalenizny, albo coś równie ciekawego.
Hamilton wstał z łóżka z pogodnym uśmiechem na twarzy i podszedł do szafy, aby wyjąć z niej ubrania. Czynność ta, choć pozornie prosta, okazała się nieco bardziej skomplikowana, gdy Alex, mimo najlepszych chęci nie zobaczył swoich ubrań w szafie. Więcej, w szafie nie było również ubrań jego współlokatora, oraz osobnika z którym dzielił pokój, Burra. Właśnie w tym momencie, Hamilton zrozumiał, że dopóki dzieli mieszkanie ze swoimi współlokatorami, dopóty prędzej doczeka chwili gdy sufit zawali mu się na głowę, niż normalnego poranka.
Chłopak westchnął ciężko, zamknął szafę, i udał się do pokoju George'a i Jamesa, żeby ,,pożyczyć" jakiekolwiek ubranie od ludzi, którzy byli bez wątpienia zamieszani w porwanie jego odzieży. Alex wszedł do pokoju dwóch spiskowców i skamieniał. Widok, bowiem jaki zastał był niezwykły nawet na standardy jego współlokatorów.
Pokój, sam w sobie był przyzwoity. Był to zwyczajny, klasyczny prostokątny pokój z dwoma łóżkami, szafkami nocnymi, jedną szafą i wyjściem na balkon. To, co Hamilton zastał na miejscy przyzwoitego pokoju, przywodziło na myśl zrujnowany sklep z używanymi ubraniami. Pocieszające było to, że Alexander znalazł swoje ubrania. A przy okazji również ubrania Aarona i samego Aarona. Chłopak zrobił głęboki wdech, próbując się uspokoić, i ogarnął wzrokiem całe pomieszczenie. Sypialnia George'a i Madisona była obecnie przystrojona zwisającymi wszędzie ubraniami. Ubrania były na podłodze, zwieszały się z szafy oraz z lampy, a na samym środku pokoju, w wtuleni w siebie, i nadzy jak ich pan bóg stworzył, spali sobie rozkosznie George, Madison i Burr. Co ciekawe, po bliższych oględzinach Hamilton stwierdził że z szafy, oprócz ubrań wystaje noga. Zaciekawiony, podszedł bliżej lawirując między stertami spodni, koszul i bielizny i odkrył że w szafie śpi Samuel Seabury, przyjaciel George'a ubrany wprawdzie, ale w damską spódnicę. Po tym odkryciu, Alex ostrożnie wziął z najbliższej sterty spodnie, koszulę i bieliznę po czym, wciąż zachowując należyte środki ostrożności, wyszedł z pokoju i poszedł nieco się ogarnąć do łazienki.
Gdy opuścił przybytek czystości, sprawdził stan swoich współlokatorów (bez zmian), chociaż Alex wątpił żeby obudzili się tak szybko. Sądząc po stanie ich, oraz ich otoczenia, byli na jakiejś imprezie, albo kupili piwo myśląc że to sok jabłkowy. To już raz im się zdarzyło, a skutkiem było to, że wszyscy czterej (Hamilton był z nimi) spali na drzewie w parku. Prawdę powiedziawszy, to fakt że tym razem trafili do mieszkania, nawet jeśli zrobili z niego zrujnowany szmatex, zakrawało na cud, ale Alexander nie zamierzał się tym przejmować.
Stwierdził że zostało mu jeszcze dosyć dużo czasu i poszedł pobiegać do pobliskiego parku, postanawiając że wróci potem na chwilę żeby zabrać plecak i dzięki temu może uniknie konfrontacji ze swoimi bez wątpienia skacowanymi współlokatorami.
W parku o tej porze panowały kompletne pustki, co Alexandrowi było jak najbardziej na ręke. Niespiesznie truchtał, niespecjalnie zwracając uwagę na niewątpliwy urok tego miejsca. Chłopak całkowicie nie zauważał malowniczo rozsypanych wokoło liści, ani tajemniczo wyglądających drzew, ani nawet melancholii całego krajobrazu. Właściwie, wątpliwe było czy Hamilton zauważył ścieżkę, po której się poruszał, bowiem jego myśli były całkowicie zajęte przez pewnego oryginalnego piegusa.
CZYTASZ
skicowane uczucia(lams/jamilton)
HumorMłody John Laurens mieszkający w dość małej izdepce z przyjaciółmi pewnego dnia poznaje przystojnego bruneta o pięknych piwnych oczach, przy okazji zauraczając się w nim. Jego uczucia są niczym naszkicowane wszystko się wacha i niewiadomo czy jutro...