Vivian
TAJNE AKTA [SOKOVIA]
Eksperyment nr 18IMIĘ: Vivian.
NAZWISKO: Griffin/Davis.
DATA URODZENIA: 01.02.1982.
POCHODZENIE: USA, KALIFORNIA.
UMIEJĘTNOŚCI: Kontrola molekularna cząsteczek ziemi, wody, powietrza, ognia i pochodnych.
STOPIEŃ: 8.Notatki:
Obiekt wyjątkowo sprawny, z łatwością uczy się nowych rzeczy. Oporny. Niejednokrotna potrzeba użycia siły. Skłonny do nieposłuszeństwa.※
Dokładnie tyle można się o mnie dowiedzieć z tego papierka, który widnieje w jednej z teczek barona Struckera w jego bazie w Sokovii. Nie jest to przyjemne uczucie, kiedy ktoś przez bite lata traktuje cię jak jedną ze swoich zabawek; robotów gotowych walczyć na jeden sygnał tylko po to, żeby przetrwać. Fakt, miłe nie jest na pewno i nie wiem nawet, czy podchodzi pod kategorię znośne... ale taka była moja rzeczywistość.
Podczas gdy niektóre dzieciaki — dajmy na przykład Wandę i Pietra Maximoff — zgłaszały się do Struckera na ochotników do testów na ludziach, w celu stworzenia kolejnych nadludzi — ja zwyczajnie zostałam uprowadzona w dość młodym wieku i trzymana tam wbrew swojej woli; tak jak kilkunastu innych równie bezbronnych ludzi.
Wszyscy zostaliśmy porwani na podobnych zasadach; w niecodziennych warunkach, najlepiej w późnych godzinach wieczornych oraz bez większego rozgłosu. Następnie usunięto nam pamięć — konkretnie ostatnie pięć bądź sześć lat — żebyśmy mieli mętlik w głowie i nie wiedzieli gdzie uciec. Później dostawialiśmy dożylne dawki czegoś, co miało z nas uczynić super-żołnierzy. Nie wszyscy przeżyli. A ci, co dali radę — trafiali na treningi.
Ja byłam jednak niezwykle oporna i totalnie nieposłuszna, na każdym kroku obmyślałam plan swojej ucieczki. Jak na kogoś, kto miał pierwotnie zostać super-żołnierzem w jakiejś zgranej armii, byłam cholernie niezdyscyplinowana i szczególnie narwana. Z tego powodu wiele wycierpiałam, niekiedy nie jadłam całymi dniami, ale i tak mój opór był coraz większy.
Nic mi jednak po oporze, kiedy po kilku latach na siłę zyskałam swoje nadludzkie talenty, które później musiałam szkolić. Jakaś dziwna włócznia nadała mi dar kontroli nad żywiołami. Miesiącami uczyłam się jak je opanować; z tym, że nie chciałam ich wykorzystać do celów, jakie stawiał mi Strucker — chciałam uciec z ich pomocą. I raz mi się nawet udało.
Próbowałam wrócić do domu, odnaleźć rodziców i ciotkę — pamiętałam ich adres, bo całe życie mieszkałam z nimi w jednym miejscu i zabieg usuwania pamięci był w tym przypadku nieskuteczny — którzy nie mieli pojęcia, czy jeszcze żyję czy nie. Liczyłam na to, że mnie szukali, wynajęli detektywa, postawili na nogi całą policję w stanie Kalifornia... jednak będąc martwi nie mogli zrobić żadnej z tej rzeczy.
Od sąsiadów dowiedziałam się, że ledwie dzień po moim zniknięciu nastąpił niespodziewany pożar domu, w którym zginęli moi najbliżsi. To, co inni uważali za nieszczęsny wypadek, ja uznawałam za zwyczajne zabójstwo. Strucker'owi niepotrzebni byli ludzie, którzy poszukują jego ofiar, więc w najprostszy sposób się ich pozbywał.
Chciałam zacząć życie od nowa; to dlatego przeprowadziłam się do Nowego Yorku i zmieniłam nazwisko. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mój brak pomyślunku. Nie wpadło mi do głowy, że mogli mnie jakoś oznaczyć; dać nadajnik pod skórę, dzięki któremu później mnie znaleźli.
Ponownie trafiłam do Sokovii. Tym razem byłam o wiele lepiej pilnowana przez dość nieprzyjemnych typków. Dalej się szkoliłam, by być lepsza, gdy przyjdzie odpowiedni moment na ostateczną ucieczkę.
Musiałam być cierpliwa i czekać, aż pewnego dnia stanie się coś, co będzie moim wybawieniem. Szczerze? Nie liczyłam na to; nie wierzyłam, że to rzeczywiście się stanie. Część mnie chciała w to wierzyć — poważnie — ale rozum skutecznie mi uświadamiał, iż już nigdy się stamtąd nie wyrwę...
...aż pewnego dnia los się do mnie uśmiechnął i zesłał mi moje wybawienie. Moją nadzieją mieli być Avengers, którzy przybyli odebrać coś, co nadawało wszystkim porwanym ich moce; trochę wiedziałam o tej włóczni, chociaż nie znałam się na tym i nie interesowałam się, skoro nawet nie musiałam. Sama obecność superbohaterów była czymś, co z początku miało być tylko odwróceniem uwagi, ale ostatecznie...
No cóż, powiem tylko, że nie skończyło się na zwykłym podrzuceniu mnie do domu. Stało się wiele, wiele więcej...
———————————————trochę rzeczy pozmieniałam, przez co pojawią się nowe pytania
ale dzięki temu historia nabierze więcej sensu, emocji i jakiejś takiej... ciekawości (mam nadzieję)
oby wam się spodobało ;)
CZYTASZ
rise | avengers: age of ultron - avengers: endgame [✔️]
Fanfiction❝ - Patrzysz się tak na każdego śpiącego człowieka, Stark? - Tylko na tych specjalnych.❞ ※ Oprócz tego, jak się nazywa, Vivian niewiele pamiętała z życia przed Sokovią. Wiedziała jednak jedno - jej największym celem, jak i marzeniem, było w...