9 - "Kwestia zaufania i tożsamości - Część I"

1.2K 113 215
                                    

W tamtym momencie on i ona stali się parą. Tym razem nic nie stanęło im na przeszkodzie, by przypieczętować swoje uczucia. Po chwili odsunęli się troszkę i głęboko patrzyli sobie w oczy. Ona w urocze, zielone tęczówki, on w piękne, morskie oczęta. Nie chcieli przestać! Patrzyli tak cały czas z uśmiechami na ustach. Wydawało się, że nikt nie przeszkodzi tamtej chwili.

Nagle usłyszeli odchrząknięcie reżysera, który patrzył z zachwytem na ich pocałunek. W jednej chwili ich policzki zarumieniły się, a ich ciała odsunęły się jak oparzone. Wilson czuł w sercu wielką radość.

— No proszę! — odparł z zachwytem — Na to wygląda, że dziś ogłoszą szkole wieść o nowym związku! Powiem wam, że wyglądacie naprawdę uroczo! Pasujecie do siebie!

Adrien i Marinette zawstydzili się na te słowa. Ale mieli inne obawy na głowie!

— Czy pan podsłuchiwał całą naszą rozmowę? — zapytała się graniastowlosa. Miała nadzieję, że jednak nie słyszał momentu o ich tożsamościach.

— Co? — zaprzeczył Wilson — Nie! Zapewniam was, że nie wiem, o czym rozmawialiście. Jedynie chciałem was zawołać do klasy. Ale że nikt nie reagował, postanowiłem wejść na korytarz was poszukać. I wtedy was znalazłem w uroczej sytuacji.

Po tych słowach głęboko westchnął z zachwytu. Nagle blondynowi przypomniało mu się, że miał zawołać dziewczynę do klasy. Marinette podziękowała mu i po chwili razem z reżyserem weszli do sali lekcyjnej. Następnie reżyser skierował do dwójki zakochanych ważne słowa:

— Proszę was, abyście nikomu nie dzielili się wieścią o waszym zadaniu, jakie macie do wykonania. Nawet z waszą rodziną i przyjaciółmi. Dlaczego? W celu zachowania tego w tajemnicy. Mam cichą nadzieję, że mogę na was polegać.

Powiedział ostatnie zdanie z małą nieśmiałością.

— Oczywiście, panie Wilsonie — zgodziła się Marinette.

— Zawsze może pan nam zaufać — dodał Adrien.

— To świetnie! — ucieszył się reżyser — Ale żebyście nie czuli się wykorzystani, to ja mogę coś zaproponować. Skoro wam zaufałem, to wy też w razie jakichś problemów możecie zaufać mi i wyżalić się z problemów. One po prostu przeszkadzają w ćwiczeniu roli. Zapewniam was, że na mnie możecie liczyć w kwestii dotrzymywania sekretów. Wiele osób zwierzyło mi się z tajemnic i do tej pory nigdy nikogo nie wydałem. Ale do dziś się zastanawiam, dlaczego akurat to mi je mówią?

Po chwili dwaj młodzi zaśmiali się.

— Może dlatego, że pan wygląda na osobę godną zaufania — zasugerował model.

— Właśnie! — poparła go dziewczyna — Bo patrząc na pana, dochodzą do wniosku, że nigdy nikogo nie wyda.

— Możliwe — zastanawiał się reżyser — Ale to muszę ich samych zapytać. To jak?

— Pewnie! — odpowiedzieli razem dwaj młodzi.

— Wspaniale! Jeśli chcecie, możecie przyjść na dodatkową próbę do mnie. W celu przećwiczenia swoich ról!

— Bardzo chętnie — zgodził się Adrien — A ty, kochanie?

Na te słowa graniastowłosa delikatnie się zarumieniła. Po raz pierwszy nazwał ją „kochanie"! To oznaczało tylko jedno — oni byli już w związku! Po chwili odpowiedziała, dukając:

— Yyy, tak, słodziutki!

Model uśmiechnął się. Widząc delikatne zakłopotanie u swojej dziewczyny, rzekł do niej:

Trudna sztuka kamuflażuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz