Ydris

1.7K 79 49
                                    

Odetchnęłam świeżym powietrzem, podczas gdy owiewała mnie orzeźwiająca bryza. Zapach morza przyjemnie drażnił mój nos. Rzuciłam okiem po raz ostatni na odpływający prom. Dalej nie mogę uwierzyć, że rodzice pożyczyli mi na to pieniądze. Nie byliśmy biedni, ale także jakoś specjalnie nam się nie przelewało. Wydaje mi się, że doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ogromną miłością pałam do koni, więc postanowili mi pomóc w dalszym praktykowaniu mojej kilkuletniej pasji.

Zeszłam z kładki, pod którą podpływają wszelakie statki, z tego, co zdążyłam już zauważyć. Rozejrzałam się wokół. Z prawej widziałam drewniane schody, a gdy podeszłam bardziej na lewo, zauważyłam kamienne. Wybrałam je, bo wydają się krótsze, choć pewnie to tylko złudzenie. Wspięłąm się po nich ostrożnie, dźwigając w obu dłoniach ciężkie, duże walizki. W mieście ujrzałam dwójkę dziewczyn, kiedy akurat przywiązywały swoje wierzchowce do słupa w wyznaczonym na to miejscu. Siwy kuc zwrócił ku mnie lekceważące spojrzenie, a gniady koń zajadał siano rozsypane specjalnie na podłożu. Wreszcie to poczułam. Z momentem ujrzenia koni. Tak. Jestem w Jorviku, stolicy jeździectwa.

Wesoło skierowałam się do tamtych dziewczyn, z zamiarem zadania pytania.

- Cześć! Jestem [Imię]. Dopiero tutaj przypłynęłam, wiecie może gdzie jest stajnia Moorland? - Uśmiechnęłam się do blondynek.

- Miło poznać! Ja nazywam się Madelyn, a to Linn - długowłosa wskazała na swoją krótko obciętą towarzyszkę. - Moor jest jakiś kilometr stąd. Wyjdź tamtędy, przez most, znajdziesz się wtedy na głównej drodze. Cały czas prosto, na końcu w lewo, przejdź przez bramę i prosto. Wtedy powinnaś już zobaczyć mur wokół stajni.

- Dzięki! Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - zawołałam wesoło, już zaczynając iść według jej wskazówek, nie mogąc się doczekać bycia na miejscu.

Wyszłam z miasteczka, gdzie na głównym wejściu znalazł się łuk z napisem "Fort Pinta". Czyli tak nazywa się to małe, urocze miejsce, w którym rzuciły mi się w oczy budynki z żółtych cegieł.

Cały czas szłam niesamowicie podekscytowana. Zazwyczaj nie zachwycam się wszystkim, ale tutaj nawet drzewo potrafi mnie oczarować. Wydawać by się mogło, że stoi w idealnym miejscu, komponując ten piękny, pełen zieleni krajobraz! W oddali, na horyzoncie, można zauważyć zarysy budynków. Niesamowicie mi się tutaj podoba, choć nawet jeszcze nie doszłam do stajni, gdzie mam dostać konia na czas pobytu tutaj oraz miejsce do spania. Ujrzenie zbliżającego się z każdym moim krokiem celu, zaparło mi dech w piersiach, chodź teoretycznie nie powinno. Zza muru wystawały dachy, a żelazne, czarne bramy zapraszały do środka swoją otwartością, podczas gdy całość położona jest w malowniczej okolicy. W ogóle jest tutaj inny rodzaj okolic? Póki co, odnoszę wrażenie, że nie. Może moje emocje opadną za kilka dni i już nie wszystko będzie wydawało się mi tak barwne, ale na razie mam zamiar cieszyć się każdą spędzoną na tej wyspie chwilą.

Pogrążyłam się w myślach, aż w końcu dotarłam. Zaraz po wkroczeniu na teren stajni, poczułam charakterystyczny zapach dla tego typu obiektów. Możnaby było osądzić go smrodem, ale ja bym tego nie zrobiła. Za bardzo kojarzy mi się z moimi ulubionymi zwierzętami. Bezradnie przeleciałam wzrokiem teren wokół. Sporo koni, to dobrze. Ale... gdzie mam się zgłosić? Po chwili padło na rudą dziewczynę w ogrodniczkach. Stoi obok stogu siana, opierając się o łopatę. Od razu skojarzyła mi się z stajenną, więc postanowiłam spróbować swojego szczęścia.

- Hej, mam zostać tu na dwa miesiące. Wiesz może, gdzie mam się zgłosić?

Spojrzała na mnie, miło się uśmiechając. Czy tutaj wszyscy ludzie są mili? Chyba na prawdę trafiłam do raju!

Pandoriańskie Opowieści | Star Stable one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz