Jak zwykle w weekendy z samego rana poszłam do portu w swoim miasteczku i poczekałam chwilę na prom. Najczęściej ludzie z niego korzystali w ramach wycieczki, płynąc od razu w obydwie strony. Ja chciałam się dostać na półwysep, żeby spotkać się z moją przyjaciółką.
Już po przepłynięciu tego odcinka, rzuciłam się biegiem ścieżką ku farmie, na której mieszka. Rozejrzałam się najpierw po podwórku. W końcu znalazłam tylko jej tatę.
- Dzień dobry - przywitałam się z uśmiechem. - Jest Madison?
- Dosłownie przed chwilą gdzieś wybiegła. Spróbuj się przejść pod latarnię - poradził, odwzajemniając mój gest.
Podziękowałam i poszłam. Oczywiście nie pod latarnię. Kiedy ja przypływam, jest możliwie w dwóch miejscach. Na terenie farmy (co zostało już jako opcja wykluczone) albo dość od niej daleko, przy takim sękatym drzewie. Często tam chodzę, więc i teraz nie miałam problemu z skierowaniem się do tego miejsca.
Ruszyłam biegiem do swojego celu. Te tereny zawsze wyzwalały we mnie swojego rodzaju wolność. Tak, jakbym płynęła tu duszą, wolną od wszystkich problemów. Głupich błahostek, ale też... tych poważniejszych. Nie za bardzo lubię o tym myśleć, a tym bardziej mówić. Jedyną w pełni świadomą osobą mojej... "sytuacji" jest Madison. W końcu jest moją najlepszą przyjaciółką, wyciągnęła to ze mnie długo podpuszczając. No i jeszcze James. Starszy ode mnie o trzy lata przyjaciel z podwórka. Na samym początku zaznajomiłam się z nim tylko dlatego, że było mi go szkoda, a jako iż wyciągnął pomocną dłoń, gdy płakałam schowana gdzieś pod naszym blokiem, chciałam mu się jakoś odwdzięczyć. Zachowuje się dziwacznie, jest łasy na kasę i przez to często wpadał w jakieś kłopoty i z tego powodu jego starsza siostra miała z nim urwanie głowy. Później jednak okazało się, że wcale nie jest taki głupi oraz jego idiotyczny zachowanie ma pewne logiczne podstawy. Mimowolnie go polubiłam. Czasami mam wrażenie, jakby się mną opiekował, niczym starszy brat. To ukazuje podobieństwo między nim, a jego siostrą. Wracając do tematu, z którego zboczyłam, sam domyślił się moich problemów. To wcale nie jest trudne, jeśli dzieli się ze sobą tę samą klatkę schodową. Za to Maddie wcale nie widziała w nim niczego wyjątkowego i nie zamierzała go polubić. Już jakiś czas temu pogodziłam się z tym, że nie będą swoimi największymi fanami.
Zatrzymałam się kilka metrów przed moim miejscem docelowym. Chwilę uspakajałam oddech. Kiedy wreszcie mi się to udało, powoli i najciszej jak potrafiłam zaczęłam się skradać. Minęłam kamień podtrzymujący razem z kolegą jeszcze inny, tworząc coś na wzór wrót. Ogólnie taki okrąg wokół starego drzewa. Dziwne (może nawet trochę straszne) miejsce, ale też bardzo spokojne. Delikatnie stawiając kolejne kroki, zajrzałam zza drzewa na jego wystające korzenie z drugiej strony. Na jednym przycupnęła szatynka, z założonymi białymi słuchawkami. Z zapałem klikała w konsolę. A więc to jest to słynne GEMO, o którym przez trąbiła mi w wiadomościach od czwartku. Tyle się już o tym nasłuchałam!
Nie uważając już aż tak bardzo, podeszłam do niej od tyłu. Tak bardzo wciągnęła się w grę, że nawet mnie nie zauważyła. Nagłym, szybkim ruchem ścisnęłam jej ramiona, na co podskoczyła przestraszona i odwróciła się prędko, ściągając słuchawki, które teraz zaczęły obejmować jej szyję. Spiorunowała mnie wzrokiem, gdy wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Kiedyś w odruchu pokonam cię moim karate i będziesz miała poważny problem - powiedziała poważnym tonem, chociaż kącik jej warg zaczął się delikatnie unosić.
Postarałam się uspokoić śmiech, a przynajmniej na tyle, by móc wypowiedzieć jakiekolwiek zdanie.
- Ale ja wtedy odeprę to swoim - tu parsknęłam - judo! - Znów głośno się zaśmiałam, robiąc dziwne ruchy rękami, które ledwo mogłyby ujść za gestykulacje, nie mówiąc już o jakiejś sztuce walki.
CZYTASZ
Pandoriańskie Opowieści | Star Stable one shoty
FanficNie ma co się rozwodzić, to po prostu one shoty z gry o nazwie Star Stable. (Star stable to gra o koniach, gdzie twoja postać ma ciągle rozwijaną historię) ✔Napisani: - Ydris (f!reader) - Avalon (f!reader) - Justin Moorland (f!reader) ...