Wskoczyłem do Jeepa, zostawiając na podjeździe zdezorientowanego Thomasa. Musiałem pogadać z Imogen czy tego chciałem, czy nie. Wiedziała o mnie zbyt wiele. Więcej niż Tyler, Shelley czy nawet Derek. Mieliśmy wspólne tajemnice i wspólne grzechy, których nie dało się zmazać.
– Gdzie masz tego słodziutkiego blondynka? – usłyszałem jej głos, gdy tylko wyskoczyłem na wysypany żwirem parking przy punkcie widokowym.
Imogen, jak zwykle idealna, opierała się o maskę swojego drogiego samochodu.
Czerwona obcisła sukienka do połowy ud i buty na wysokim obcasie w tym samym kolorze, tylko podkreślały jej wdzięki. Wyglądała jak modelka w reklamie aut, z czego doskonale zdawała sobie sprawę.– Czego chcesz? – zapytałem, siląc się na łagodny ton, choć nie było to łatwe, gdy uśmiech rozjaśniał jej twarz.
Kiedyś mogłem spędzać z nią godziny, siedząc, rozmawiając, śmiejąc się lub imprezując. Była mi najbliższa, bo była taka jak ja, a przynajmniej kiedyś tak sądziłem. Teraz nie potrafiłem przeprowadzić z nią normalnej rozmowy. Irytowało mnie to, że po tym wszystkim radziła sobie dużo lepiej niż ja, a nawet sprawiała wrażenie, że nic takiego się nie stało, że nic ją nie obchodzi, ani nie dotyczy.
– To łowca, prawda? Czy w twoim przypadku nie jest głupotą, ściąganie sobie na głowę łowcy? – prychnęła.
Nie odpowiedziałem, bo miała rację. Często ją miała. Imogen nigdy nie należała do pustych dziewczyn. Była inteligentna, przebiegła i bardzo niebezpieczna. A ściągnięcie do Lake Falls nowego łowcy, było w rzeczy samej głupotą. Nadal zastanawiałem się, czy ojciec nie zrobił tego specjalnie w ramach jakiegoś durnego testu, czy treningu.
– Dylan. – westchnęła, przyglądając się mi uważnie. Nienawidziłem tego, że była ze wszystkich moich znajomych najbardziej spostrzegawcza. – Kiedyś byliśmy przyjaciółmi.
– Kiedyś – powtórzyłem bez uczucia – To było, zanim...
– Przestań. Nadal się o to obwiniasz? Sama tego chciała! – przerwała mi, a w moich żyłach zawrzała krew.
– Po co chciałaś się spotkać? – warknąłem przez zaciśnięte zęby.
– Wiesz, że on wie, kim jestem?
Sama się mu przyznałaś idiotko, ale zamiast wypowiedzieć to na głos, skinąłem tylko głową.
– Ale nie wie, kim jesteś ty – zauważyła z uśmiechem.
– Teraz będziesz mnie szantażować?
– Szantaż to bardzo brzydkie słowo, wolę nazywać to motywacją.
– Więc?! – moja irytacja sięgała zenitu. – Czego ode mnie chcesz? Co mam zrobić, żebyś siedziała cicho?!
– Jeszcze tego nie wiem – machnęła ręką – Dam znać, jak coś wpadnie mi do głowy, albo gdy będę czegoś potrzebować.
– Jechałem tu tylko po to, abyś mi to powiedziała?
No tak, zagrywki, to była jej mocna strona. Nie czekając na odpowiedź, szarpnąłem za klamkę. Miałem tego dość.
– Zaczekaj! – w ułamku sekundy zjawiła się przy mnie i chwyciła za rękę.
Pod względem nadprzyrodzonych mocy była ode mnie lepsza. Pochodziła z wampirzego klanu, gdzie zarówno jej matka, jak i ojciec byli w pełni wampirami. Moja matka została przemieniona, gdy była ze mną w ciąży, dlatego ja także stałem się wampirem z wampirzymi mocami, ale trochę brakowało mi do tego, aby być taki jak Imogen. Jej wzrok, słuch, węch był bardziej wyostrzony. Podobnie też było z prędkością i zwinnością, ale nadrabiałem wyszkoleniem.

CZYTASZ
Everything Has Changed... | Dylmas
FanfictionRodzina O'Brienów była starym rodem z wieloma tajemnicami, a jedną z nich było to, że jej członkowie od dziecka szkoleni byli na najlepszych łowców. "Naszym obowiązkiem jest chronić ludzi, przed złem nie z tego świata" powtarzali z pokolenia na poko...