Stanąłem naprzeciw blondyna, rozciągając swoje mięśnie. Jasne światło rozjaśniało wnętrze dużej sali, oświetlając dwie sylwetki stojące na samym środku. Nas. Trening po jedzeniu nie był najlepszym pomysłem, ale szczerze mówiąc, wolałem zwymiotować po ciosie w brzuch, niż patrzeć jak Thomas wraca do domu i daje katować się własnemu ojcu pod pretekstem treningów. Na to nie mogłem pozwolić.
– Gotowy? – zapytałem, kątem oka zerkając w bok, gdzie stali nasi ojcowie.
Blondyn skinął głową i ostatni raz strzyknął nadgarstkami. Nie wyglądał dobrze. Na jego twarzy dało dostrzec się zdenerwowanie, jak pierwszego dnia treningu, choć już dobrze znaliśmy się w walce. Jednak tym razem wcale nie chodziło o mnie, a o mężczyznę, który przeszywał go wzrokiem. Chciałem jakoś dodać mu otuchy, ale nie miałem pojęcia jak. Wiedziałem, że Thomas chce wypaść dobrze, chce udowodnić swojemu ojcu, że potrafi być dobrym łowcą, że potrafi walczyć, a ja zamierzałem mu w tym pomóc.
– Zaczynajcie! – zawołał mój ojciec – krzyżując ręce na piersi. Był spokojny, a jego mina zacięta, jak zwykle, gdy patrzył na moje treningi, taksując każdy mój ruch, poprawiając mnie i ucząc nowych rzeczy. Tym razem jednak nie miałem co liczyć na to, że mnie poprawi. Dziś mogłem być jedynie jego dumą albo rozczarowaniem. W końcu to ja trenowałem Thomasa.
Podniosłem z ziemi długą, lekko zakrzywioną falcatę, która zalśniła w jasnym świetle, odbijając je od lśniącego, zdobionego ostrza z wygrawerowanym moim imieniem. Była prezentem od mojego ojca na dwunaste urodziny. Od tamtej pory, towarzyszyła mi na każdym polowaniu. Kochałem nią walczyć, była świetnym ostrzem zarówno do ataku, jak i do obrony. Doskonałym kompanem i śmiercionośnym narzędziem, które idealnie pasowało do mojej dłoni bez względu na wiek. Thomas zrobił dokładnie to samo, ważąc w ręku ciężar swojego ostrza i wykonał w powietrzu kilka ruchów nadgarstkiem, po czym przyparł do ataku.
Początkowo w sali dało słyszeć się jedynie nasze przyspieszone oddech i szczęk metalu uderzającego o metal. Nie było miejsca na pochwały, uwagi czy wskazówki. Próbowałem pochwycić wzrok Thomasa, jednak chłopak skupiony był na walce. Starannie dobierał każdy ruch nadgarstkiem, pchnięcia i odparcia, co mnie, nauczyciela mogło jedynie wprawić w dumę. Chłopak naprawdę poczynił ogromne postępy, od kiedy przybył trenować u mego boku i wcale nie było to moją zasługą, a jego ciężkiej pracy i determinacji.
Zapatrzyłem się na jego skupioną twarz i zaciętą minę, przez co zabrakło ułamka sekundy, abym odpowiednio odparował nadciągające z zawrotną szybkością ostrze. Moja broń z trzaskiem runęła na starty od lat treningów parkiet i przesunęła się kilka metrów dalej. To był najgorszy błąd, jaki mogłem zrobić i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Skupienie w walce powinno być największym sprzymierzeńcem łowcy, a dopiero później broń. Gdyby nie był to trening, mógłbym stracić życie.
Thomas zatrzymał się, zwieszając broń wzdłuż swego ciała, czekając, aż podniosę swoją falcatę. Zerknąłem na ojca, którego mina wyrażała dezaprobatę. Pewnie myślał, że specjalnie podstawiłem się Thomasowi, ale to nie była prawda. Wróciłem wzrokiem do blondyna i pokręciłem głową na znak, że uczciwie będzie, jeśli będę kontynuował bez broni, bo w prawdziwej walce nikt by się nie zatrzymał, abym po nią sięgnął. Thomas spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Przybrałem postawę bojową, jednak chłopak nie ruszył się z miejsca.– Nie wahaj się – szepnąłem. – Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
W prawdzie nie miałem stu procentowej pewności, że rzeczywiście tak będzie. Oczywiście wiedziałem, że chłopak nie zrobi mi umyślnej krzywdy, ale nie trenowaliśmy walki, gdy tylko jeden z nas miał jakąkolwiek broń. No cóż, najwyżej stracę którąś z kończyn. Westchnąłem w duchu i zacząłem obchodzić chłopaka, zmuszając go tym samym do obrotu wokół własnej osi. Wtedy właśnie dotarła do mnie ironia całej tej sytuacji, gdzie prawdziwy łowca, którym był Thomas, zostaje zaatakowany przez bestię, którą zresztą w rzeczywistości byłem. Siłą rzeczy nie powinienem mieć broni, wampiry jej nie potrzebują, ale ludzie do walki z nami już tak.
![](https://img.wattpad.com/cover/149783570-288-k623091.jpg)
CZYTASZ
Everything Has Changed... | Dylmas
FanficRodzina O'Brienów była starym rodem z wieloma tajemnicami, a jedną z nich było to, że jej członkowie od dziecka szkoleni byli na najlepszych łowców. "Naszym obowiązkiem jest chronić ludzi, przed złem nie z tego świata" powtarzali z pokolenia na poko...