Rozdział 26

1.6K 167 90
                                    

   Całą drogę powrotną przebyliśmy w ciszy. Thomas nie odzywał się ani słowem, a ja po części byłem mu za to wdzięczny. Nie chciałem rozmawiać o Liamie, a tym bardziej o Willow. Bałem się, że chłopak zapyta, co jej dolega, a ja nie będę wiedział co odpowiedzieć. Nie chciałem go okłamywać, ale wyjawienie prawdy również nie wchodziło w grę. Chłopak przez cały czas wpatrzony był w szybę, nawet na moment nie odwracając wzroku w moją stronę. Nie miałem pojęcia czy jest na mnie zły, czy smutny, a poczucie winny, że to przeze mnie czuje się źle, nie dawało mi spokoju. Gdybym wiedział, że na miejscu spotkamy kogokolwiek, nie zabrałbym go ze sobą albo pojechalibyśmy innego dnia, ale to i tak było już bez znaczenia.

  – Jesteś na mnie zły? – zapytałem, parkując przed domem. Wiedziałem, że ta rozmowa i tak mnie nie minie. Wolałem przeprowadzić ją tutaj niż w domu, gdzie znajdowali się moi rodzice i jego despotyczny tatuś.

  – Dlaczego tak myślisz? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Nienawidziłem tego zagrania, choć sam je często stosowałem.

– Wydajesz się smutny – westchnąłem, zerkając na chłopaka, który wciąż odwrócony był w stronę okna – To przeze mnie? Hej Tommy – chwyciłem go za łokieć, zmuszając tym samym, aby na mnie spojrzał – przepraszam.

  – Ten Liam to fajny chłopak, prawda? – nasze spojrzenia skrzyżowały się, a gdzieś tam wewnątrz mnie znów zrodziła się troska o tego kruchego chłopca, którego ewidentnie zjadała zazdrość.
 
  – Spodobał ci się? – zażartowałem, próbując zdusić w sobie narastające uczucie jakim, sam nie wiem kiedy, zacząłem darzyć blondyna, ale gdy dostrzegłem powagę w jego oczach, dodałem już całkiem poważnie: – Jest w porządku.

  – I jest w tobie zakochany.
 
  – Hej, jesteś zazdrosny? – uśmiechnąłem się, ale on tylko zmrużył oczy, jakby nie wiedział o czym mówię. 

  – Dlaczego powiedziałeś mu, że jestem łowcą? – zmienił temat, spoglądając przed siebie. – Nie powinieneś tego robić.

  – Wie, kim jestem. Tak jak reszta moich przyjaciół, więc pomyślałem...

  – Mój ojciec twierdzi, że to powinno trzymać się w tajemnicy – wszedł mi w słowo – Nie można mówić każdej napotkanej osobie o świecie nadnaturalnym, Dylan. To niebezpieczne.

  – Oni nie są każdą napotkaną osobą, Tom! – warknąłem i w momencie pożałowałem swoich słów oraz tonu, jakim je wypowiedziałem. Oczy chłopaka posmutniały jeszcze bardziej, a usta zacisnęła się w wąską kreskę. – Przepraszam, Tommy.

   Miałem ochotę wyciągnąć rękę, chwycić jego dłoń i spleść nasze palce, ale brakło mi odwagi. Bałem się, że odtrąci ją i zostawi mnie tu samego z moimi myślami, które na nowo zaatakują mój umysł i wywołają ból w sercu. Przy nim wszystko było prostsze. Zacząłem zauważać, jak w jego obecności natłok myśli spowalnia, a ból i wyrzuty sumienia stają się łagodniejsze. Czasem nawet niezauważalne. Był moim antidotum, moim spokojem i wytchnieniem, uśmiechem i światłem. Właśnie, był światłem, które rozjaśniało mrok we mnie. Na każdym kroku bałem się, że kiedyś mi go zabraknie, a ja umrę w ciemności i bólu... Choć to wszystko było oczywiście absurdalne. Nie można się od kogoś uzależnić w ciągu głupich trzech tygodni, prawda? Nie można umrzeć z takiego powodu. Ludzie mają o wiele większe problemy niż odrzucenie przez kogoś, kogo dopiero co się poznało. Poza tym Thomas nadal był łowcą z prawdziwego zdarzenia, a ja zwierzyną pod przebraniem. Rozumiałem to doskonale tak, jak zdawałem sobie sprawę z tego, że nasza relacja jest toksyczna, a mimo to nie mogłem przestać, nie mogłem odstawić go na bok tak, jak nie mogłem przestać pić krwi.

  – Chodź do sali ćwiczeń – palnąłem, a moje serce zalała odwaga. Nie mogłem pozwolić, aby myślał, że coś czuje do Liama.

  – Co? – zdziwił się, marszcząc przy tym czoło.

Everything Has Changed... | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz