Rozdział 17

1.2K 74 17
                                    

Wspomnienie

Naruto mieszkał już w domu jego mamy od dwóch miesięcy. Przeczytał już jakieś 1/4 zwojów z jego domu. Wszystko mogło mu się kiedyś przydać. Niestety na razie nie będzie miał okazji ich wypróbować. Dużo też dowiedział się o jego dziadkach. Nigdy nie pomyślał, że Uzumaki mieli umowę z Seju. Cóż to było mało ważne, lepszą nowina było to, że mógł poprawić pieczęć. Jego ojciec zrobił minimalny błąd. Pieczęć mogła mu dać jedynie 3/4 czakry Biju.

Blondyn ściągnął koszulkę i wszedł do swojego umysłu. Jak zwykle pojawił się przed klatką. Kyuubi spokojnie na niego patrzył. Uzumaki chciał otworzyć pieczęć i zaczął ją poprawiać. Jednak gdy chciał to zrobić, ktoś go złapał za rękę. Szybko popatrzył na te osobę. Miał niebieskie oczy, blond włosy. Do tego grzywka sięgała do długości jego szczęki, okalająca obie części jego twarzy. Miał na sobie standardowego munduru shinobi z Konohy z dwoma pasami na obu jego rękawach, zielonej kurtki kuloodpornej, niebieskiego ochraniacza na głowę oraz niebieskich sandałów. Do tego miał białe haori z krótkim rękawem zapinany na cienki, pomarańczowy sznur. Haori było ozdobione w motywy płomieni na końcach z napisem z kanji, oznaczającym "Czwarty Hokage", zapisany pionowo do dołu jego pleców. Syn czwartego hokage nie wiedział, co tu się dzieje. Przecież ta osoba nie żyła.

- Jak ty tu jesteś?

- Zapieczętowałem swoją czakrę. Teraz ja mam pytanie. Ty wiesz, co ty robisz?!

- Nie trzeba było się pomylić! 3/4 czakry Biju mogę wziąć! Poza tym mogłeś wziąć inne dziecko! - Uzumaki uwolnił się, po czym uderzył w ojca z całej siły w brzuch. Czwarty złamał się w pół. Nie myślał, że jego syn może mieć takie uderzenie. Zupełnie jak jego matka. - Wiesz, ile cierpiałem! Wiesz jak to się być sam!

- Uspokój się, nie miałem wyboru. Nie mogłem wziąć czyjegoś dziecka. Może byłem Hokage, jednak nie miałem prawa, żeby coś takiego zrobić. Wierzyłem, że będą cię traktować jak bohatera.

- Gówno mnie to obchodzi!

Naruto rzucił czwartego do góry. Bez problemu przeniósł się nad niego. Po czym z pół obrotu kopnął go w plecy. Minato sekundę później wbił się w ziemię. Namikaze uśmiechnął się, jego syn był tak samo szybki, jak on. Gdy wstał, przed nim pojawił się Naruto. Spojrzał na dłoń chłopca i zobaczył jego autorską technikę. Oczy starszego blondyna rozszerzyły się, sekundę później dostał Rasenganem w głowę. Namikaze wylądował na ścianie. Nigdy nie myślał, że coś takiego będzie miało miejsce.

- Przepraszam... Wiem, nie powinienem tego robić. Jednak moim obowiązkiem było chronić wioskę.

- Konoha jest głupia jak but! Serio myślałeś, że ich gniew, smutek od tak zniknie?! - Czwarty nic nie powiedział. - Weź popraw pieczęć. To jedyne co możesz dobrego dla mnie zrobić.

Starszy blondyn kiwnął głową. Nic innego nie mógł zrobić. W ciągu kilku minut poprawił pieczęć. Gdy chciał coś powiedzieć, jego syn zniknął. Po czym on sam zaczął po mału znikać. Szybko odwrócił się do Biju.

- Opiekuj się nim.

- Nie muszę, sam umie dbać o siebie. Może nie jest geniuszem jak ty. Jednak cię przerośnie i to nie długo.

Inne Wspomnienie

Namikaze uczył się techniki klanu jego matki. Dokładnie Kongō Fūsa. Technika ta kształtuje czakrę użytkownika w łańcuchy, które po materializacji, mogą być wykorzystywane do różnych celów, takich jak fizyczne przytrzymanie lub bezpośrednia walka z celem. Do tej pory nauczył się stworzyć jeden. Nie myślał, że będzie to tak trudne. Chętnie by poprosił o jakąś radę czy coś. Tylko nie miał kogo. Nagle przypomniał sobie spotkanie z czwartym. Może jego ojciec, zapieczętował też czakrę jego mamy. Szybko zamknął oczy, sekundę później był przed Bijü.

Ludzie, Którzy Rodzą Się Raz Na Kilka Pokoleń [NARUTO FF] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz