Przez następny tydzień, dawałem dziewczynie najtrudniejsze zadania, jakie tylko mogłem znaleźć, a ona wykonywała wszystko, z boską jakby, dokładnością.
Już zaczęło mnie to irytować, że jest taka idealna.
- Ya! KyeonJin! - zadarłem się z mojego pokoju.
- Tak? - panna idealna zaraz pojawiła się w moich drzwiach.
- Odpowiedz mi na jedno pytanie.
- Słucham.
- Dlaczego ty, do cholery, nie robisz żadnych pomyłek?!
- Dziękuję. - skłoniła się. - Osobiście uważam, że powinieneś być zadowolony z moich usług.
Z ust nie schodził jej ten lekki uśmiech.
Wiedziała, że mnie irytuje, dlatego myślę, że robiła to specjalnie.
- To nie był komplement. - prychnąłem.
- Wiem, ale i tak czuję się zaszczycona, że uważasz to, co robię, za aż nazbyt idealne.
- Jak możesz być taka perfekcyjna?! Musisz mieć jakąś wadę! Jesteś tylko marnym i nic nieznaczącym człowiekiem, rozumiesz?! - podszedłem do niej bliżej i popatrzyłem się z góry. To powinno trochę stłamsić jej dumę.
- Nic nieznaczącym człowiekiem? - z jej twarzy momentalnie zszedł zawsze obecny uśmiech. - A ty, niby co? Uważasz się za lepszego, bo urodziłeś się bogiem? To wszystko co potrafisz? Poniżać, niszczyć i zabijać? - w jej oczach można było dojrzeć furię. Mimo, że emanowała ode mnie aura śmierci, nie cofnęła się ani na krok. Stała z dumnie uniesioną głową, patrząc mi prosto w oczy.
Jej zachowanie zbiło mnie z nóg, nikt tak jeszcze nie odniósł się do boga. A zwłaszcza człowiek.
Stałem w milczeniu, zastanawiając się co powiedzieć.
- A żebyś wiedziała, że tak! Znaj swoje miejsc-
- Pożałujesz swoich czynów. - wcześniej nigdy odezwała się takim tonem. Jej głos rozległ się po komnacie. Jej wzrok, dosłownie, zabijał.
Pierwszy raz poczułem od kogoś śmiertelną aurę.
Pierwszy raz moje serce zabiło szybciej.
I to nie z ekscytacji, a ze strachu.KyeonJin wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Stałem w miejscu jeszcze dobre kilka minut.
Jak bóg może bać się zwykłego człowieka?
Uderzyłem się w twarz, miejsc nadzieję, że to pomoże.
Cóż, nie pomogło.
O co jej chodziło, jakie czyny?
Przecież nie zrobiłem jej nic złego.
- Co za suka... - szepnąłem w stronę drzwi. - Zginiesz w najgorszy możliwy sposób.
Zawsze tak mówiłem, gdy ktoś mnie irytował. Aby kogoś zabić, musiałem mieć nakaz. Chociaż czasami zdarzało się, że sam, z własnej woli zabijałem.
Jak tamta wioska na przykład.
Ale to był wyjątek.Następnej nocy, gdy się obudziłem, dostałem nakaz.
Postanowiłem, że będzie ciekawie, jak ją tam zabiorę.- Kyeon!
Usłyszałem, jak ktoś biegnie po schodach. Za krótką chwilę, dziewczyna była już obok.
- Słucham. - powiedziała, a ja zauważyłem, że jej twarz ponownie ubrana była w ten niezmienny uśmiech.
- Idziemy. - odpowiedziałem sucho.
- Gdzie-
Nie zdarzyła dokończyć, kiedy ja pstryknąłem palcami i przenieśliśmy się przed dość ubogi dom gdzieś, daleko od mojej rezydencji.
- Gdzie jesteśmy?
- Zaraz zobaczysz. - otworzyłem drzwi chatki i jakby nigdy nic wszedłem do środka.
- Ale panie, nie możemy tak-
- Możemy. Czuj się zaszczycona, zwykłym ludziom nie dane jest widzieć takie rzeczy.
- Jakie rzeczy?
Zignorowałem ją.
Podszedłem do łóżka stojącego w rogu jedynego, w tym domu, pomieszczenia.
- Widzisz tego mężczyznę? - pokazałem na śpiącego starca. - Był szanowanym kowalem.
- Był? - spytała.
- Praktycznie można już powiedzieć, że był.
- Odbierzesz mu życie? - popatrzyła się na mnie wzrokiem, którego jeszcze nigdy wcześniej u niej nie widziałem.
Cały czas mnie zaskakiwała.Kiwnąłem potwierdzająco.
Spodziewałem się, że zacznie coś mówić, że nie mogę, on może jeszcze żyć itp.
Jednak, ku mojemu zdziwieniu, KyeonJin stała bez słowa, w miejscu, przyglądając się mężczyźnie.
W takim razie, bez żadnych zbędnych ceregieli, przeszedłem do działania.
- Dobrze się spisałeś. - powiedziałem kładąc rękę na czole staruszka. Zamknąłem oczy i odebrałem mu życie.
Mężczyzna wziął swój ostatni głęboki wdech, po czym jego ręka zsunęła się z piersi starca i bezwładnie opadła.Popatrzyłem się na dziewczynę stojącą obok mnie.
Nie uśmiechała się. W sumie, bogom też nie byłoby do śmiechu, nawet jeśli odebranie życia osobie,której czas już nadszedł, było błachostką.
Ogarnęła się?
Może widząc moją moc, nabierze trochę szacunku.
- Chodźmy. - szepnąłem i odwróciłem się w stronę wyjścia.
KyeonJin w ciszy podążyła za mną.
Gdy byliśmy na zewnątrz, znowu pstryknąłem palcami i z powrotem teleportowałem nas do mojej komnaty.Kiedy staliśmy tak w moim pokoju, popatrzyłem się na dziewczynę.
Oczekiwałem, że coś powie.
Nie coś takiego jak zwykle, tylko coś z szacunkiem, albo, No nie wiem.
Cokolwiek.
Jednak jedyne co od niej dostałem, to cisza.
Przygryzła wargę, jakby walczyła ze sobą, po czym bez niczego wyszła z pokoju.
CZYTASZ
War Of Feelings - God Of Death ( Min Yoongi )
Romance[Zakończone] Min Yoongi - bóg śmierci, snów, nocy i ciemności o niesamowitej mocy. Pewnego razu, spotyka osobę, która pamięta zbyt wiele...