Abyss

2.3K 118 36
                                    

- Wybacz. - nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie. Zamknąłem oczy i poczułem jak po moim prawym policzku spływa pojedyncza łza.

Dziewczyna zrozumiała co ją czeka i wreszcie przestała się wyrywać.
Patrzyła na mnie wzrokiem kryjącym tysiące różnych uczuć i emocji.
Z pomocą mojej magii sparaliżowałem na chwilę KyeonJin i przeteleportowałem się do siedziby Namjoona.
Jak zwykle siedział w tym samym miejscu i czytał książkę.
Nawet nie zauważył mojego wtargnięcia.

- Ej, ty. - odezwałem się.

Namjoon podniósł głowę znad lektury.

- O, Yoongi. Co tu robisz?

- Jest tak jak mówiłeś. - chłopak przekręcił głowę nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Co jak mówiłem.

- Nosz kurwa. - roznosiły mnie emocje, nie mogłem być spokojny. - KyeonJin jest kolejnym wcieleniem, palancie!

- Ha! A nie mówiłem? - Namjoon dumnie się uśmiechnął krzyżując ręce na piersi.

- I z czego się cieszysz? Wiesz co to znaczy? - jego postawa niemiłosiernie mnie wkurzała.

- Nooo, trzeba będzie odprawić Rytuał Powrotu.

- No właśnie.

- No i?

- I ty niby jesteś najinteligentniejszy?! - zacząłem potrząsać jego ramię.

- Nie chcesz tego zrobić, prawda? - nagle jego twarz przybrała śmiertelnie poważny wyraz.

- Co? - jego nagła zmiana trochę mnie zszokowała.

- Nie gadaj nawet, że coś do niej poczułeś.

- Ja? Pojebało cię? - nagle zacząłem się tłumaczyć z czegoś co nie było prawdą. Nie wiem dlaczego, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nie podobało mi się to ani trochę.

- To dobrze. Myślę, że jutro wszyscy mają czas. Pasuje?

- Jutro? - powtórzyłem niepewnie.

- Im szybciej tym lepiej, czyż nie?

- No tak, jasne... To mam ją przenieść do lochu pod niebiosami?

- Tak. Takie są procedury. Najlepiej byłoby gdybyś zrobił to od razu.

- Dzięki... To widzimy się jutro na górze.

Namjoon tylko kiwnął i powrócił do czytania książki.
Wróciłem do swojego pałacu i pozwoliłem ciału KyeonJin wrócić do naturalnego stanu.

- Weź wszystko co twoje. - powiedziałem cicho wymijając dziewczynę, która ciągle stała w bezruchu.

- Gdzie mnie zabierasz? - nagle odwróciła się i złapała mnie za rękę.

- Nie powinno cię to interesować! Powiedziałem, że masz wziąć wszystko co twoje! Masz 10 minut! - krzyknąłem wyrywając dłoń z jej uścisku i poszedłem do swojej komnaty.

Usiadłem na łóżku. Miałem totalny mętlik w głowie.
Wiedziałem, że to co robię jest słuszne i nie ma innego wyjścia, jednak nie mogłem się z tym pogodzić.
KyeonJin zostanie jutro o wschodzie słońca strącona do Otchłani Powrotu.
Dzięki temu powstanie nowe życie, którego już nigdy nie spotkam.
Inni bogowie zawsze opowiadali o Rytuale Powrotu pełni dumy, więc byłem pewien, że jest to coś czym można i należy się szczycić.
Że jest to coś, dzięki czemu będę czuł się spełniony.
Teraz, gdy przyszło co do czego, nie miałem takiego wrażenia.
Wręcz przeciwnie.
Nie mogłem się pogodzić z tym, że już nigdy jej nie zobaczę.
Mimo tego, że chciała mnie zabić.
Co było ze mną nie tak?
Nie miałem pojęcia.
Nie chciałem żeby reszta dowiedziała się o moich uczuciach.
Zresztą, były one zakazane.

Otrząsnąłem się i wyszedłem z pokoju by zabrać KyeonJin do należnego jej miejsca.

- Jesteś gotowa? - spytałem dziewczyny po zejściu na dół.

- Jak widać. - odparła zimno.

- No to idziemy...

- Czyżbyś był smutny? - nagle zapytała Kyeon.

Ze wściekłością odwróciłem się w jej stronę.
Miałem się powstrzymać, ale gdy zobaczyłem ten jej szyderczy uśmiech, nie wytrzymałem.
Ze łzami w oczach z całej siły uderzyłem ją w twarz, że aż upadła.

Przez chwilę poczułem strach i odrazę do samego siebie. Nie wiedziałem, że byłem aż taki słaby.

Spojrzałem na KyeonJin leżącą na posadzce i trzymającą się za policzek.

- Tak cię bawi, że niedługo umrzesz?! - krzyknąłem przez łzy.

- Mam nadzieję, że moje kolejne wcielenie otrzyma ten dar i będzie miało moje wspomnienia. Wtedy dokończy moje dzieło.

Spojrzałem na nią z przerażeniem.
Jej determinacja była niesamowita i straszna jednocześnie.
Nagle coś przykuło moją uwagę.
Jej oczy.
Mimo, że na zewnątrz wyglądała być pewna swoich słów, w środku czuła strach i wcale nie chciała by jej kolejne życie przechodziło przez to co ona.

Nie wiem dlaczego, ale trochę mnie to uspokoiło.
Schyliłem się i wyciągnąłem rękę w stronę leżącej dziewczyny.

- Przepraszam. Pozwól, że pomogę ci po raz ostatni.

- Nie wiem czy powinnam korzystać z pomocy, która i tak poprowadzi mnie do śmierci... Ale chyba takie jest już moje przeznaczenie. - położyła swoją dłoń na mojej, po czym pomogłem jej się podnieść.

Gdy tylko już stała, bez słowa przeniosłem nas do lochów pod niebiosami.

- Gdzie jesteśmy? - KyeonJin z niepokojem zaczęła się rozglądać po zimnym, ciemnym i nieprzyjemnym miejscu.

- W lochach. Jutro stąd wyjdziesz. - wskazałem na jedną z dziesiątek wolnych celi.

Dziewczyna przez chwilę stała patrząc się na mnie z niepewnością, ale zaraz kiwnęła i nawet bez przymusu, do którego się przygotowywałem, weszła do celi.
Zamknąłem żelazne drzwi i przekręciłem klucz w zamku, który włożyłem do kieszeni swojej szaty.

Wyszedłem na zewnątrz i moim oczom ukazał się Namjoon w całej swojej okazałości.

- Zamknąłeś ją?

Kiwnąłem w odpowiedzi.

- Dobrze. Zostało 9 godzin. Poczekasz tu, czy wracasz do siebie?

- Poczekam tu. - odpowiedziałem po chwili namysłu.



Przepraszam za błędy, jeśli się pojawią, nie sprawdzałam tego rozdziału.

War Of Feelings - God Of Death ( Min Yoongi ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz