Epilog

2.9K 143 104
                                    

- KyeonJin, wstawaj! - zacząłem potrząsać dziewczyną jak szalony, w ogóle nie zwracając uwagi na leżących obok bogów i stojącego nieopodal Namjoon'a.

Pierwszy obudził się Jin.
Wstał i podbiegł do mnie.

- Dlaczego Odchłań się zamknęła?! - krzyknął z przestrachem.

- Jej energia. Była zbyt silna. - szepnął wciąż zszokowany Nam. - Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim.

Seokjin pokiwał głową, a zaraz potem przysunął się do mnie.

- Pozwól mi pomóc. Postaram się ją uleczyć. - chłopak zamknął oczy i przyłożył dłonie nad twarz dziewczyny.

Popłynęło z nich ciepło, które od razu wniknęło w skórę Kyeon.

- To coś da? - spytałem niepewnie.

- Taką mam nadzieję.

Seokjin oddał sporą część swojej energii dziewczynie.
Kiedy wszyscy się już obudzili, każdy z bogów natychmiast uklęknął obok mnie w oczekiwaniu.
Wtedy jej powieki delikatnie się otworzyły.
KyeonJin zmrużyła oczy i przysłoniła je ręką w geście obrony przed promieniami słonecznymi.
Widząc to, od razu przywołałem na nieboskłon księżyc.

- Jak się czujesz? - spytałem łapiąc ją za rękę.

- Dlaczego jeszcze jestem z wami? - próbowała się podnieść, jednak nie dała rady i z porotem upadła na moje ramiona.

- Nie podnoś się! - Seokjin pomógł jej się ułożyć z drugiej strony. - Wciąż nie odzyskałaś sił.

- Spytałam czemu ciągle tu jestem, skoro powinnam być nieżywa?! - krzyknęła, a jej głos się załamał i do oczu mimowolnie napłynęły łzy, które szybko otarła.

- Twoja energia była zbyt silna. - wyjaśnił Namjoon. - Ale teraz wydajesz się jakbyś była przygotowana na smierć, więc czemu...?

- Dlaczego ciągle jesteśmy tu?! Trzeba ją przenieść do bezpiecznego miejsca! - zauważył Hoseok.

Zrobiliśmy tak jak powiedział. Przenieśliśmy się do głównej siedziby wszystkich bogów.
Położyłem Kyeon na wielkim łożu w jednej z komnat.

- Co teraz zrobicie? - spytała.

- Nie mam pojęcia. - Nam wzruszył ramionami. - Teoretycznie taka sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca. Nie ma żadnych wskazówek na temat tego, jak powinniśmy teraz postąpić.

- Nie obchodzi mnie Kodeks! - wkurzało mnie, że Namjoon tak ściśle trzymał się tych idiotycznych zasad. - Co mamy do cholery robić?! Taka sytuacja właśnie się zdarzyła i trzeba coś kurwa wymyślić!

- Yoongi, spokojnie, na pewno coś się znajdzie... - Seokjin pewnie sam do końca nie był przekonany co do swoich słów.

- Jeśli macie mnie odsyłać jeszcze raz, róbcie to. Proszę bardzo. Bez sensu żebyście mięli jakieś problemy.

- Zwariowałaś?! - nie mogłem uwierzyć, że ona też gada o tych zasadach.

- Skoro ona się zgadza, to myślę, że tak będzie najlepiej... - Namjoon przeglądał Kodeks prawdopodobnie w poszukiwaniu jakichś porad.

- Czyś ty też do końca oszalał?! Słyszysz się w ogóle?! - podeszłem do chłopaka i złapałem go za kołnierz.
Hoseok próbował nas rozdzielić, lecz na próżno.

- Kurwa Yoongi, opanuj się! Zrobiła ci pranie mózgu, czy co?!

- A jeśli nawet, to co?! - miałem gdzieś wszystkie zasady. Jedyne co się teraz liczyło, to żeby uratować KyeonJin.

Do Hoseok'a dołączyła reszta i zaczęli nas odciągać od siebie.

- Przestańcie!!! - wszyscy w jednym momencie odwrócili się w stronę łoża.

Dziewczyna, cała zapłakana, leżała teraz na podłodze nie mogąc się podnieść.

- Wiecie jakie to jest do cholery wkurwiające, kiedy chcesz coś zrobić, a nie możesz?! Tak się właśnie teraz czuję! - kontynuowała patrząc w moją stronę.

Otrząsnąłem się i podbiegłem do niej, ale nie zdarzyłem złapać jej za rękę, bo Namjoon na chwilę mnie sparaliżował.

- Narada. - rzucił i wyciągnął wszystkich na korytarz.

- Po co narada, skoro przecież wiadomo co robimy. Na pewno nie odsyłamy jej z powrotem. - powiedziałem zdenerwowany.

- No nie jestem do końca pewny. Nie sądzicie, że może być trochę niebezpieczna i sprawiać problemy?
Na szali stawiane jest dobro całego świata, a nie tylko twoje uczucia, Yoongi. - Nam zmierzył mnie wzrokiem.

- Min, jak ty czujesz? Jesteś z nią najbliżej. Czy byłaby w stanie powtórzyć swoje zamiary? - spytał Hoseok, kładąc mi rękę na ramieniu.

- Ja...? Cóż, jestem z nią, że tak powiem, najbliżej i no, wydaje mi się, że raczej nie zrobiłaby tego znowu...

- Jesteś pewny? - było widać po SeokJin'ie, że jest zmartwiony. - Bo wiesz, w tym, że od tego wszystkiego zależy dobro świata, Namjoon ma rację. Musimy być pewni.

Zawahałem się przez chwilę.
Czy powinienem był w ogóle? Jeszcze przed chwilą byłem gotowy zginąć tylko po to, żeby ją ochronić.

- Tak. Jestem pewny. - wyrzuciłem z siebie. Jednak nie przyszło mi to łatwo.

- Zaufam ci, bo cię znam i szanuję. Obyś miał rację. - Nam głęboko odetchnął i otworzył drzwi pokoju, w którym była dziewczyna.

Gdy weszliśmy do środka, KyeonJin ciągle siedziała na ziemi.
Podeszłem do niej i pomogłem usiąść na łóżku.
Wszyscy patrzyli na nią z ogromną powagą w oczach, więc nie dziwię się, że się przestraszyła.

- Yoongi, ja nie chcę umierać... - powiedziała głosem, którego jak dotąd nie znałem, a jednak takim, który jeszcze bardziej potwierdził moją pewność co do jej zamiarów i płacząc, wtuliła się w moją klatkę piersiową.

- Nie pozwolę ci zginąć. A jeśli stracisz życie, to stracę i ja. - objąłem ją i przytuliłem.




Było krótkie, dziwne, ale mam nadzieję, że wam się podobało i nie było jakoś bardzo źle XD
Dziękuję za przeczytanie ❤️💕

War Of Feelings - God Of Death ( Min Yoongi ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz