no limits
~×~Yoongi odebrał go tamtego dnia spod kawiarni, która chcąc nie chcąc została ich punktem orientacyjnym. Blondyn nie mógł wskazać starszemu chłopakowi swojego adresu, poza tym wolał nie myśleć, co mogliby powiedzieć jego rodzice, widząc pod bramą przestarzały, porysowany samochód z silnikiem warczącym jak motorówka. Yoongi bronił go jednak jak lew, głaszcząc po tapicerce i rzucając Jiminowi mordercze spojrzenia, ilekroć powiedział o jego ukochanej maszynie coś złego.
- To moje dziecko, gałganie - wyjaśnił za którymś razem, jedną ręką trzymając kierownicę, a drugą wyjmując papierosa z paczki i gestem dając znać Jiminowi, żeby wyjął mu z kieszeni zapalniczkę i pomógł odpalić używkę. - Która szanująca się matka pozwala obrażać swoje dziecko?
Jimin tylko głęboko westchnął i przewrócił oczyma. Czasami czarnowłosy niezmiernie go irytował, ale z jakiejś przyczyny ciągle odbierał od niego telefony, odpisywał na wiadomości i przystawał na propozycje spotkań. Ciągle okłamywał rodziców, a oni nie mieli powodu, aby mu nie ufać - pozory trzeba było stwarzać, a Jimin potrafił oszukiwać naprawdę dobrze. Zawsze mieli go za ciężko pracującego perfekcjonistę, który każdą sekundę swojego życia poświęca na progres.
Nie potrafił określić, co czuł do Yoongiego. Z jednej strony naprawdę pragnął jego towarzystwa, bo on nie zwracał uwagi na pogniecioną koszulę czy potargane włosy chłopca, ale z drugiej często wchodził mu na nerwy, a to było wbrew naturze Jimina, żeby pozwalać się denerwować. Zawsze był chłodny i opanowany, dlatego mężczyzna z tatuażami tak go intrygował - wytrącał go z równowagi i jednocześnie ich spotkania mogłyby się stać dla Jimina przyjemną rutyną.
To nie tak, że mu w jakikolwiek sposób zależało. Po prostu gdyby Yoongi nagle odszedł z jego życia, blondyn mógłby trochę tęsknić, a to już było sporo.
Jimin rozejrzał się po okolicy, kiedy chłopak zaczął zwalniać - zobaczył mnóstwo białych namiotów i jakąś małą, wzniesioną zapewne specjalnie na tę okazję scenę. Yoongi zabrał blondyna do miasta położonego kilka kilometrów za Seulem na wydarzenie, które spadkobiercy fortuny przypominało mały, okoliczny festiwal. Taki ze straganami z masą słodyczy i tandetnych zabawek za mnóstwo forsy, a także z niewyraźną muzyką w tle, graną przez zupełnie nikomu nieznane zespoły rockowe.
- Jaką masz o mnie opinię, gałganie? - spytał nagle Yoongi, parkując samochód na rozległym, trawiastym polu. Jimin spojrzał na niego z uniesioną jedną brwią w zdziwieniu. - Co tak naprawdę o mnie myślisz? Bądź szczery.
Blondyn potrzebował chwili, żeby przemyśleć te pytanie. Zupełnie się go nie spodziewał, ponadto dla niego samego relacja z Yoongim była zagadką, co do której nie miał żadnych podpowiedzi. Nie wiedział nawet kim byli jego rodzice, iloma łyżeczkami słodził herbatę, jaki był jego ulubiony kolor i czy lubił oglądać telewizję wieczorem. Nie zdążył mu zadać esencjalnych pytań, a mimo to już zdecydował, że starszy chłopak ma pewne miejsce w jego życiu.
CZYTASZ
Chłopiec bez wiary▪️yoonmin
Fanfiction[ukończone] rzeczy, które wiesz i świat, któremu ufasz będą takie same nawet wtedy, kiedy twoje oczy pozostaną zamknięte motywy: angst, zaburzenia odżywiania; bulimia, alkoholizm, slowburn jimin jako idealny dziedzic ogromnej fortuny i w oczach rod...