2. Więzienie

39 2 3
                                    

- C-co?

- To, co słyszałeś. Jestem Madaryjczykiem - jasnowłosy uśmiechnął się smutno.

- Ale... Ale... - Enor był tak zszokowany, że oczy i usta miał szeroko otwarte. Przypominał nieco rybę wyjętą z wody, która patrzy na rybaka przerażonym wzrokiem - Dlaczego cię tu zamknęli..? - wykrzytusił w końcu, z pewnym trudem zbierając słowa

Kled nerwowo potarł policzek dłonią. Nie chciał ukrywać prawdy, ale reakcja Enora nie była najlepsza.

- To... Dość skomplikowane. Zaczęło się od tego, że...

- Dlaczego mówisz po Derneńsku? - przerwał mu Enor, nie mogąc opanować zadawania pytań - Dlaczego jesteś w więzieniu dla jeńców wojennych? Dlaczego nie jesteś w wojsku Madarii? Dlaczego lubisz Derneńczyków? - zamilkł nagle, gdy głos odmówił mu posłuszeństwa. Spojrzał na Kleda, który zachowywał spokój, chociaż odsunął się na bezpieczny dystans - Dlaczego... powiedziałeś MI prawdę? - wyszeptał

Madaryjczyk wydawał się trochę zmieszany. Spodziewał się agresji, ewentualnie obojętności. Podrapał się po głowie i z lekkim uśmiechem zaczął się tłumaczyć:

- Więc, jak już mówiłem, to długa historia...

- Mów - rozkazał Enor.  Usiadł na łóżku i spróbował uspokoić oddech.

- Mówię. 

- Tak.

- Dasz mi powiedzieć czy nie? - w odpowiedzi chłopak skinął lekko głową, aby nie przerywać koledze.

- Dobrze. A więc, zaczęło się od tego, że pracowałem jako kucharz w wojsku Madarii - Kled spojrzał Enorowi w oczy, ale ten nie miał zamiaru się wtrącać - Gotowałem zupy z różnych roślin, grzybów i tego, co znalazłem w lesie. W czasach pokoju nie było to wymagane, ale po rozpoczęciu wojny, gdy było mało zapasów, okazało się, że jest to naprawdę przydatne. Byłem w tym bardzo dobry, więc szybko awansowałem na stanowisko szefa kuchni. Zdarzało się nawet, że wodzowie zapraszali mnie na swoje narady, bo odpowiadałem za wyżywienie wojska.

- Czekaj - Enor jednak zdecydował się mu przerwać, w wyniku czego blondyn spiorunował go wzrokiem - Wodzowie? Dowodzący wojskiem Madarii? Znałeś ich?

- Nie osobiście. Zdarzało mi się rozmawiać z nimi, ale zwykle trzymali się razem. Większość spotkań była tajna, a na takie oczywiście nie byłem zaproszony. Ale wracając, właśnie na jednym ze spotkań, na których byłem, dowiedziałem się o jeńcu. Pojmali go poprzedniego dnia, podobno uciekł z jakiegoś miasta, chcąc przekroczyć granicę. Właściwie nawet nie pamiętam jego imienia - stwierdził , ale widząc podejrzliwe spojrzenie Enora rzekł - Chyba jakoś na F, ale spokojnie, to na pewno nie byłeś ty. Widziałem go. Wprowadzili go do namiotu. Chociaż nie - zawahał się i kontynuował szeptem - Nie wprowadzili. Oni go przywlekli. Był cały zakrwawiony, ale mimo to opierał się strażnikom. - Kled opuścił wzrok. W duchu podziwiał odwagę pojmanego, ale nie chciał tego ukazywać - Kazali mu klęknąć przed dowódcami. Zrobił to pod przymusem, ale zachowywał godność. Splunął w twarz generałowi. To rozwścieczyło dowódców. Jeden ze strażników kopnął go w tył głowy. Gdy ten upadł twarzą w błoto, marszałek wstał i postawił but na głowie biedaka, przygniatając go do utraty przytomności. Jakby tego było mało, w tym momencie generał się uśmiechnął. Nie wytrzymałem. Wstałem i wyszedłem z namiotu, podczas gdy generał szczerzył się z satysfakcją.

- Typowy Madaryjczyk - prychnął Enor. Kled spojrzał na niego zabijającym wzrokiem - Nie ty - wytłumaczył się - GENERAŁ.

Jasnowłosy westchnął i pokręcił głową "Oto, co o nas sądzą Derneńczycy. Dobrze wiedzieć." - stwierdził w myślach.

Wojna na KłamstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz