- I co ja mam teraz zrobić? - zapytał samego siebie Enor. Przeliczył pieniądze i schował je do worka - Może pójdę coś kupić..? - Wstał, zarzucił tobołek na ramię i rozejrzał się.Jedynym sensownym pomysłem wydawał się sklep z ubraniami. Enor szybko wszedł do środka, przywitał się i zaczął oglądać stroje. Wybór był ogromny - od kostiumów karnawałowych aż do drogich marynarek. Różnokolorowe tkaniny rozwieszono po całym sklepie, przez co chłopak poczuł się trochę zagubiony.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała sprzedawczyni. Była sporo niższa od Enora, a jej ciemne włosy zdobiły kolorowe nitki i koraliki.
- Szukam... takiego zwykłego ubrania... Do chodzenia po mieście.
- Ma być bardziej wygodne czy eleganckie?
- Wolałbym wygodne.
- Poszukaj tam - kobieta pokazała na zbiór wieszaków w rogu sklepu
Brunet przeszedł we wskazanym kierunku i stanął bezradnie wśród stojaków z gotowymi kompletami ubrań.
- Może pani mi coś doradzi? - zasugerował powoli - Nie umiem wybierać ubrań...
Sprzedawczyni podeszła do niego i rozejrzała się. Przejechała palcem po wielokolorowych tkaninach i delikatnie wyjęła trzy zestawy na wieszakach.
- Może coś takiego? - zaproponowała z jedną brwią podniesioną
Pierwszy komplet został odrzucony dość szybko. Enor jakoś nie widział siebie w różowej bluzce i jasno-zielonych dzwonach. Sprzedawczyni uśmiechnęła się tylko, gdy odkładał ubrania na miejsce.
Na drugim wieszaku wisiała żółta koszula, ciemnoszara bluza i czarne spodnie. Enor przejechał ręką po powierzchni koszuli. Skrzywił się, gdy poczuł pod palcami niesamowicie szorski materiał. Odrobinę zrezygnowany sięgnął po bluzę i z nadzieją przymierzył ją do siebie.
- Nie nie nie - kobieta pokręciła głową - Nie pasuje do koloru twoich włosów. Spróbuj to - podała mu trzeci wieszak.
Brunet podniósł ubrania i obejrzał je. Biała koszula, czarny płaszcz, dżinsowe spodnie.
- To się nada - pokiwał głową z uznaniem
- Idź, przymierz - Sprzedawczyni praktycznie wepchnęła go do niewielkiej przebieralni
Gdy Enor przebrał się i wyszedł, kąciki jej ust uniosły się.
- Idealnie.
- Po ile to? - zapytał Derneńczyk
- Dwadzieścia koron.
- Dwadzieścia?
- Ale ty wyglądasz w tym tak dobrze, że dla ciebie obniżę do osiemnastu - kobieta puściła do niego oko
Enor podziękował, wypłacając jej pieniądze.
- Idź, pokaż się na mieście. Jestem pewna, ża wszystkie dziewczyny będą się za tobą oglądać - dodała z uśmiechem - Sama bym się z tobą umówiła, gdybym była młodsza. No, ale dziękuję za wizytę! Do zobaczenia!
- Dziękuję i do zobaczenia!
Na zewnątrz było już mniej ludzi. Handlarze zaczynali składać swoje stoiska i wracać do domu. Derneńczyk skręcił w wąską uliczkę. Jego wzrok natychmiast przyciągnęły bogato zdobione kamienice.
- I gdzie ja przenocuję? - zapytał sam siebie.
Minął biało-pomarańczowy ratusz i kilka zamkniętych sklepów. "Może znajdę kogoś, kto jest tak miły jak Kled?" - Enor zastanowił się - "Chociaż... Praktycznie wszyscy są tutaj strasznie mili i uśmiechnięci. Tylko siostra Kleda... zachowuje się... no, osobliwie. Może zdenerwowała się na Kleda? Trudno się dziwić... Ale z drugiej strony, mogła tylko udawać. Czy to znaczy, że jest... szpiegiem? Nie... Kled powiedziałby, że gdyby była szpiegiem, nie wyróżniałaby się z tłumu. I miałby rację. Nie powinienem uważać jej za szpiega. Ale wiedziała o wojnie wcześniej niż wszyscy... Głupia wojna. Wszystko psuje. Gdyby jej nie było, miałbym spokój. Chociaż z drugiej strony, nie poznałbym Kleda... Ale z trzeciej strony nie błąkałbym się teraz po Madaryjskim mieście... Ech."
CZYTASZ
Wojna na Kłamstwa
ActionMiędzy dwoma krajami - Madarią i Derną - trwa wojna. Z więzienia w Madarii ucieka jeniec. Przeprawa przez granicę jest niemożliwa, więc jedynym sposobem przetrwania jest ukrywanie się w pobliskim mieście. Aby zapewnić sobie miejsce zamieszkania trze...