5. Las

23 1 0
                                    


Więzienie zostało tak daleko w tyle, że dźwięki strzałów ucichły zupełnie. Możliwe też, że to strażnicy przestali strzelać, kiedy zauważyli, że to nie ma sensu.

- Co to miało być z tym ziemniakiem?! - przypomniał sobie nagle Kled - Miałeś zajść strażnika od tyłu!

- Improwizacja - Enor wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem - Przecież mi pozwoliłeś...

- Mogli nas zastrzelić! Nie lepiej było trzymać się planu?

- Nie - odparł Enor, śmiejąc się - Ale widzisz? Nie tylko ty jesteś wariatem!

Jasnowłosy odwzajemnił uśmiech.

- To więzienie zdecydowanie MA zły wpływ na ludzi - stwierdził

Brunet nie odpowiedział. Kled przez chwilę obserwował złote promienie słońca, które leniwie przelewały się przez liście drzew. Nagle w jego głowie pojawiło się pytanie i zaczęło uparcie krążyć po wszystkich zakątkach jego umysłu.

- Gdzie zamierzamy iść? - chłopak podzielił się myślami z kolegą - Do Derny raczej się nie dostaniemy, bo granica jest strzeżona przez oba wojska.

- Masz rację... - brunet westchnął cicho - Ale nie mogę tu zostać, bo nie znam Madarii i madaryjskiego i tak dalej...

Kled przez moment myślał.

- Madaryjskiego? - zapytał. Enor potaknął - A, tak! Pewnie nie wiesz...

- Czego nie wiem? - zdziwił się Enor - A może wiem?

- Madaryjski i derneński to tak naprawdę jeden język - powiedział jasnowłosy - Właściwie mało osób wie...

- Co? - Enor złapał się za głowę - Jak to?

- Czyli nie wiedziałeś - na twarz Kleda znowu wstąpił uśmiech, ale nie zagościł tam długo, bo zastąpił go grymas zniesmaczenia

- Co jest? - zapytał się Enor, zdziwiony nagłą zmianą wyrazu twarzy Kleda - Wszystko dobrze?

- Wlazłem w błoto - Kled podniósł nogę. Brud oblepił się do połowy łydki, a chłopak nie wyglądał na zadowolonego - Fuj - oznajmił, próbując patykiem pozbyć się brązowej mazi.

- Tam jest strumyk - stwierdził Enor, próbując zachować kamienny wyraz twarzy, ale kąciki jego ust delikatnie się uniosły - Możesz tam umyć nogę

Kled szybko ominął kałużę błota, a następnie wszedł do zimnej wody. Gdy część brudu rozpuściła się, chłopak kucnął i zaczął ochlapywać nogawkę, która powoli stawała się czysta.

- Może założymy tu obóz? - zapytał Enor - Będziemy mieć wodę do picia i do gaszenia ogniska, jeśli jakieś zrobimy...

- I do mycia nóg - dodał Kled wychodząc ze strumienia - Brrr, zimna ta woda!

Enor rozejrzał się.

- Umiesz budować szałas? - zapytał, próbując oprzeć kilka patyków o siebie, niestety bez powodzenia.

- Nie wiem - uznał Madaryjczyk - Kiedyś umiałem.

- To może mi pomożesz? - brunet chciał zbudować stabilną konstrukcję, ale co chwilę wszystko się rozsypywało.

- Może ci pomogę - Kled z zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom kolegi - A może ci nie pomogę, abyś nauczył się sam to robić.

Enorowi udało się oprzeć cztery patyki o siebie, co układało się w całkiem ładną podstawę pod szałas. Niestety, zanim chłopak zdążył zakryć dziury większą ilością drewna, silny podmuch wiatru przewrócił prowizoryczny dom.

Wojna na KłamstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz