3. Ćwiczenia

53 1 0
                                    

Więźniowie powoli skierowali się w stronę muru otaczającego plac. Wszyscy z widoczną niechęcią dotykali ręką zimnego betonu, po czym zaczynali biec wzdłuż ściany.

Kled podążył za resztą, jednak nie mógł oprzeć się zerkaniu w stronę Enora, który nadal leżał na ziemi. Chłopak od czasu do czasu próbował wstać, ale utrudniał mu to przenikliwy ból łopatki. Widać było, że porządnie się potłukł, gdy strażnik rzucił nim o ziemię.

Po chwili beznamiętnego leżenia na plecach postanowił chociaż usiąść. Oparł się na łokciach, aby podnieść głowę i klatkę piersiową. Zgiął nogi i odepchnął się dłońmi od piasku. Gdy tylko jego głowa zbliżyła się do kolan, syknął z bólu. Natychmiast wyprostował nogi. Miał wrażenie, że ktoś wbił mu nóż w stopę "Jeśli się nie podniosę, będzie ze mną jeszcze gorzej" - westchnął. Zacisnął zęby i sięgnął do lewej kostki. Bolała jak diabli. Enor miał nadzieję, że to nic poważnego. Spróbował kręcić stopą, ale nie był w stanie dłużej zmuszać się do cierpienia. Wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby i odruchowo uderzył pięścią w piasek. W powietrze wzniosła się chmura drażniącego pyłu. Chłopak zakaszlał. Zebrał się w sobie i nienaturalnie wykręcił rękę, aby sprawdzić stan bolącej łopatki, . "To tylko stłuczenie" - przekonywał się w myślach - "Poboli i przestanie". Widząc zainteresowane spojrzenie pilnujących, ponownie spróbował wstać. Niestety, bez powodzenia.

Strażnik, który kazał więźniom biegać, odłączył się od swoich kolegów i stanął bliżej chłopaka. Uśmiechnął się złośliwie i skrzyżował ręce.

- Masz jeszcze minutę - szepnął z drwiną 

Enor zignorował go. Skupiał się teraz na tłumieniu bólu kostki. Odwrócił stopę lekko w prawo, ale poczuł znajome kłucie. Automatycznie przekręcił ją w drugą stronę, co, ku jego zaskoczeniu, wywołało tylko dyskomfort. "Czyli będę biegał z jedną nogą wykręconą" - pomyślał - "Lepsze to niż nic"

Strażnik zerknął na zegarek i wyszczerzył się. W jego ciemnych oczach odbijał się pewien rodzaj chorej satysfakcji, która zwiększała się z każdą sekundą.

Enor siedział na ziemi i korzystał z resztek czasu, które mu pozostały. Zbierał siły, aby móc wstać mimo bólu łopatki. Nie wiedział, czy da radę wykonać wszystkie ćwiczenia, ale teraz najważniejsze było oddalenie się od strażnika. 

- To co, będziesz biegać czy ci pomóc? - wojskowy zarechotał pod wąsem

- Dziękuję, poradzę sobie - Enor w myślach policzył do trzech i odepchnął się od ziemi. Wstał i otrzepał się. Ostrożnie podszedł do muru. Strażnik obserwował go uważnie, ale chłopak nie zamierzał mu dawać satysfakcji. Zacisnął zęby i zaczął biec. Gdy znalazł się po drugiej stronie placu, zdecydowanie zwolnił. Wkrótce potem dołączył do niego Kled.

- Wytrwały jesteś - przyznał z podziwem - Myślałem, że już nie wstaniesz.

- W wojsku bywało gorzej - Enor wzruszył ramionami. Nie miał ochoty na rozmowę. Starał się nie okazywać rozdrażnienia, więc tylko patrzył tępo w ziemię. 

- Na Dernie jest ciężko być żołnierzem, co? - Kled nie ustępował - Słyszałem, że panuje u was straszna dyscyplina.

- Ta, na początku trudno się przyzwyczaić. Ale to dobrze, bo później nie ma buntów i zdrad. 

- Nieźle - chłopak zamyślił się. Derna była zupełnie inna niż Madaria. Z tego co wiedział, niecałe dwadzieścia lat temu wybuchło powstanie, które spowodowało, że ludzie najwyżej cenili sobie patriotyzm i honor. Enor musiał być wychowany w takim otoczeniu.

- Dzięki, że mi pomogłeś - powiedział nagle Kled - To było głupie z mojej strony. Zobaczyłem słońce i zacząłem się szczerzyć. Naprawdę, nie spodziewałem się, że poświęcisz się dla... - zawahał się - kogoś, kogo znasz tak krótko.

Wojna na KłamstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz