Budzę się pewna wątpliwości czy oby na pewno podjęliśmy słuszną decyzję, wybierając brunetkę na twarz naszej nowej marki. Jest to jeden z najważniejszych projektów w naszej firmę i nie chcę, aby jakaś zrozumiała kobieta spieprzyła coś, co przyniesie nam następne zlecenia i wielkie zyski.
Schodzę na dół, ściskając w ręku telefon, który od samego rana daje o sobie znaki. Nic się nie da się ukryć przed reportażami. Mam dziś wywiad, w którym przedstawię twarz naszej marki. Nie wiem jeszcze jak wytrzymam z tą kobietą na wizji. Po wczorajszym opuszczeniu brunetki z gabinetu prześledziłam jej portale społecznościowe i jednego jestem pewna. Lauren równa się kłopoty.Moje przemyślenia przerwał mój chłopak.
- Wyspana?
- Całą noc męczyłam się z kolejnymi co lepszymi pomysłami na sesję. - podchodzę do Shawna, zabierając tosta z talerza, biorąc małego kęsa.
- I jakiś konkretny pomysł?
- Mam w głowie taki sajgon, że trudno powiedzieć. Mimo wszystko chcę to wszystko obgadać z Lauren. - wyjaśniam. - Co do niej.. Dinah przekazała jej, o której ma się u mnie pojawić?
- Tak. Na 10 będzie w twoim gabinecie.
Cholera. Spoglądam na zegarek. 9:40. W życiu nie zdążę.
- Na 10? Przecież się nie wyrobię. - przekazuje mu swoje myśli.
- Jesteś prezesem, możesz się spóźnić.
- Shawn, wiesz jak cholernie ważny jest dla nas ten projekt, nie możemy sobie pozwolić na żadne opóźnienia. - wzdycham. - gdyby tego było mało samochód, nie chciał mi wieczorem odpalić.
Chłopak wstaje i zabiera swoją marynarkę z oparcia krzesła.
- No co? - pyta, gdy widzi moje spojrzenie. - Zbieraj się, pojedziemy razem do firmy, samochód zostawię Ci a ja postaram się po południu załatwić mechanika.
- Kocham Cię! - rzucam mu się na szyję, skradając szybkiego całusa.
*
Wchodzę zdyszana do gabinetu, nie widziałam Lauren na korytarzu więc pewnie jeszcze nie dotarła. Zdejmuje płaszcz, rzucając go na sofę i wtedy dopiero zauważam brunetkę, która przegląda katalogi w MOIM gabinecie.
- Co ty tu robisz? - pytam.
- Siedzę? Czekam? Od 15 minut? - wylicza, odkładając gazetę na swoje miejsce.
- Dlaczego w moim gabinecie, a nie na korytarzu?
- A dlaczego nie? To nie ja się spóźniłam. Narzeczony Cię znów zatrzymał?
Patrzę na nią. Posyłam jej gniewne spojrzenie.
- Myślałam, że się wczoraj zrozumiałyśmy. Jestem twoją szefową to po pierwsze, a po drugie nie jesteśmy na 'Ty' więc do cholery odzywaj się do mnie jak należy.
Dziewczyna otwiera ze zdziwienia oczy, widzę, że na mnie patrzy i przyglądam się jak jej usta układają się w kpiącym uśmiechu.
- Dobrze szanowna Pani Cabello, ale czy mogę też liczyć na odrobinę szacunku dla mnie i do mojego czasu?
- Masz płatne za każdy dzień na sesji, plus za wszystkie wywiady i imprezy promujące naszą markę więc korona Ci z głowy nie spadnie, gdy chwilę posiedzisz i poczekasz. - próbuje mówić łagodnym tonem, co przy tej dziewczynie jest naprawdę ciężkim wyzwaniem.
- Co z tym dzisiejszym wywiadem? - zmienia nagle temat co mi odpowiada, bo dość mam tej wymiany zdań.
- Idź teraz do Dinah, jest ona moją sekretarką jak już pewnie zdążyłaś zauważyć. Dostaniesz wykaz, co musisz powiedzieć na wizji. Makijaż będziesz musiała poprawić sama na miejscu, odpowiada Ci to?
- Żaden problem.
- Świetnie. Widzimy się przy windzie. — spoglądam na zegarek na ręku. - Za 30 minut.
- Okej, to wszystko?
- To wszystko.
Dziewczyna kiwa głową i kieruje się w stronę drzwi.
- Lauren?
- Tak? - odwraca się i patrzy na mnie.
- Mów mi Camila.
Kobieta tylko się uśmiecha i opuszcza mój gabinet.
*Czekamy na nasze wejście do programu Ellen DeGeneres, zawsze, gdy dzieję się coś nowego w naszej firmie, to pierwsze co robimy to wywiad u kobiety. Współpracujemy ze sobą już kilka lat. Spoglądam na dziewczynę obok mnie, która nie wydaję się przejęta całą sytuację, co nieco mnie dziwi, bo ja na niej miejscu byłabym, chociaż delikatnie zestresowana.
Postanawiam zacząć z nią rozmowę.
- Zestresowana przed wejściem? - zagaduję.
- Nie a Ty? - spogląda na mnie zza ekranu swojego telefonu.
- Ja jestem przyzwyczajona. Poza tym to Ty będziesz dziś główną atrakcją, dlatego dziwię się, że nie stresujesz się tym.
- Mam dobry sposób na stres. - mówi zagadkowo, chowając telefon do torebki.
- Jaki? - pytam ciekawa.
- Dobry seks z rana.
Nie wiem co jej odpowiedzieć. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, więc tylko delikatnie kiwam twierdząco głową.
- Cabello, to nie była propozycja. Nie wiedziałam, że jesteś tak niemoralna.
Dopiero po chwili dociera do mnie, jak to wyglądało.
- Co? Nie! - bąkam. - Nie o to mi chodziło... Każdy ma swoje sposoby na radzenie się ze stresem. - Próbuje wyjść z tego z twarzą.
- Nie ma lepszego sposobu.. Ale niech Ci będzie, jaki jest Twój sposób?
- Banan. - mówię ledwo słyszalnie.
- Co?
- Banan. - potwierdzam głośniej.
- Wow, okej. - zaczyna się śmiać. - Masz faceta, a musisz zaspokajać się bananem? Nieźle.
Ta rozmowa zeszła naprawdę na nieodpowiednie tory.
- Boże, jesteś zboczona. - wzdycham. - Jem banany, jem je. J E M. - zaczynam jej literować.
- Tak, tak oczywiście. - Rzuca mi uśmiech i wstaję, idąc w stronę wejście do studia. - Idziesz czy nie?
- Idę.
Fajnie jeśli tu ktoś trafi, zostawi po sobie jakiś ślad bo nie wiem czy jest sens kontynuowania :)
CZYTASZ
S&C Company - Camren
FanfictionCamila Cabello ma szczęśliwe życie u boku swojego narzeczonego Shawna Mendesa. Razem założyli firmę S&C Company, która zajmuje się modelingiem i właśnie poszukują nowej twarzy do sesji promującej ekskluzywną bieliznę.