Rozdział 17

2.9K 213 13
                                    

- Doszło do czegoś? - słyszę irytujący głos nikogo innego jak Dinah Jane.

- Zaraz dojdzie, do zabójstwa jak w ciągu 5 sekund nie opuścisz tego pokoju. - przyciskam poduszkę do twarzy.

Próbuje otworzyć oczy, ale jest to naprawdę nie lada wyzwania, więc na oślep zaczynam szukać butelki wody.

- Śniadanie gotowe. - mówi Ally, która wchodzi do sypialni.

- Za chwilę będziemy. Dacie nam minute? - pytam z nadzieją.

Dziewczyny opuszczają pokój, a ja postanawiam obudzić brunetkę.

- Lo.. wstawaj. - delikatnie szturcham jej ramię.

Słyszę tylko, jak coś mamrocze przez sen i odwraca się na drugi bok.

- Lauren, dziewczyny zrobiły śniadanie. - dalej próbuje, ale to nic nie daje.

Patrzę na nią przez chwile i w głowie pojawia mi się kolejny pomysł.

- Jak wstaniesz, dam Ci buzi.

Nie muszę już nalegać, bo dziewczyna otwiera oczy i głupio się zaczyna szczerzyć.

- Coś mówiłaś? - uśmiecha się leniwie, przeciągając się na łóżku.

- Śniadanie czeka. - wstaje z łóżka, ale ręka dziewczyny mi to uniemożliwia.

- To drugie.

- Nie wiem, o czym mówisz. - udaje głupia.

- Wczoraj Ci darowałam, dziś chce buziaka na dobre rozpoczęcie dnia.

- Wstawaj, wstawaj. - nadal próbuje wstać.

- Jeden, przyjacielski buziak. - Nie daję za wygraną. - Nie gryzę, naprawdę.

Patrzę na nią i szybko cmokam jej policzek.

- Taką motywację do wstawania mogę mieć każdego dnia! - ponownie się rozciąga, posyłając mi uśmiech.

- Lucy Cię tak nie budziła?

- Ktoś tu jest zazdrosny? - unosi brwi.

- Chciałabyś.

- Lucy budziła mnie nieco inaczej. - puszcza mi oczko, wychodząc z pokoju.

Prycham pod nosem na jej zachowanie i idę za dziewczyną na śniadanie. Od progu wita mnie zapach naleśników i kawy.

- Która się poświęciła i zrobiła śniadanie? - pytam, zajmując miejsce przy stole.

- Dinah próbowała coś przygotować, ale kiepsko jej szło, więc się tym zajęłam. - odpowiada Ally.

- Liczą się intencje! - dopowiada Dj, przygotowując swojego naleśnika.

Idę w jej ślady i smaruje swojego czekoladą i kładę kawałki bananów. Kocham banany, mogłabym jeść tylko je.

Podczas śniadania gadamy o wszystkim i o niczym. Śmiejemy się ze wczorajszego wieczora.

- A co powiecie na wspólne wyjście dziś wieczorem? - pyta Lauren.

- Coś konkretnego masz na myśli? - odzywa się Normani.

- Pizza i kino?

- Zapraszasz nas wszystkie na randkę? - komentuje oczywiście Dinah.

- Tylko Ciebie, Dinah.

- Oj, wybacz! - unosi ręce w górę. - Ja jestem zakochana w tej o to pięknej kobiecie. -pokazuje w stronę Kordei.

- Oj jak mi przykro. - dziewczyna łapię się za serce, robiąc zraniona minę. - To jak, wchodzicie to?

Chciałam spędzić dziś wieczór w domu, ale w sumie pizza i kino nie jest takim złym pomysłem. Trochę odreaguje i jutro przygotuje nieco dokładniej plan sesji.

- Normani? - pyta blondynka swojej dziewczyny.

- Bardzo chętnie.

- To ja też wchodzę. - odpowiada.

- Hmm, w sumie pasuje. - mówię, dopijając swoją kawę.

- Ally, a Ty? - dopytuje Lauren.

- Bardzo chętnie, ale mam dziś randkę? - mówi, zarumieniona.

- Chryste! - wykrzykuje Dinah. - zdradzasz Boga?!

- Kto jest tym szczęściarzem? - spoglądam w stronę kobiety.

- Emm Louis.

- Aw jak słodko.

- Mam lepszy pomysł! - głos zawiera znów Dj. - Zróbmy dziś masowe randki. Lauren weźmie Lucy, Camela swojego narzeczonego, a Ally Louisa i oczywiście Normani i ja.

Ten pomysł podoba mi się nieco mniej, ale zostałam przegłosowana i właśnie wysłałam wiadomość Shawnowi, aby nie planował nic na wieczór

S&C Company - CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz