❧ Rozdział 06.

3K 213 76
                                    

Gdy otworzył oczy, wszyscy spali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy otworzył oczy, wszyscy spali. Nawet Himchan zdołał zasnąć, choć chęć pomszczenia Hani rwała go do walki z mutantami. Ciężko było mu przemówić do rozumu, dlatego Jaejin cieszył się, że jakimś cudem im się to udało.

W obecnej sytuacji Himchan wraz z Hongbinem mogli im pomóc i chociaż było to egoistyczne, Jaejin cieszył się, że utkwili z nimi na wyspie. Dzięki nim przestali całe dnie spędzać w ukryciu i, choć było to ryzykowne, częściej wychodzili z piwnicy.

Jaejin wciąż miał nadzieję, iż jakimś cudem spotka Yeji całą i zdrową. To samo tyczyło się jego rodziców, którzy całe życie poświęcili, by jemu i Tanowi żyło się dobrze. Choć wyspa nie oferowała zbyt wiele, czuł się tutaj szczęśliwy i nigdy przez myśl mu nie przeszło, by stąd uciec. Przynajmniej nie do momentu, w którym ludzie nie zostali zarażeni wirusem, który zamienił ich w potwory.

Był przytłoczony. Miał dość ciągłej walki o przetrwanie. Patrząc na śpiących przyjaciół, pragnął znaleźć się w miejscu wolnym od wszystkiego, co złe. Chciał wrócić do dawnych chwil, gdzie życie wydawało się wręcz idealne.

– Nie śpisz?

Wyrwany z rozmyślań, spojrzał na brata, z którym dzielił materac. Jeszcze pół roku temu kłócili się o każdą pierdołę. Rywalizowali ze sobą we wszystkim, chcąc jak najbardziej zaimponować ojcu. Każda jego pochwała była czymś wspaniałym. Gdy go zabrakło, a wyspa stała się jednym wielkim polem minowym, rywalizacja się skończyła.

– Myślę o Yeji i rodzicach – przyznał, posyłając bratu słaby uśmiech. Postawiona na podłodze świeczka dawała niewiele światła, jednak wystarczyła, by mogli widzieć swoje twarze. – Chciałbym wrócić do tego, co było przed epidemią. Mam dość zastanawiania się, czy moi bliscy nie żyją, czy są niebezpiecznymi mutantami. To mnie wykańcza.

Tan mimowolnie zerknął na Jiah. Dziewczyna spała z głową opartą na ramieniu Hongbina. Gdy chłopak zdołał ją uspokoić, zasnęła. Tym samym sprawiła, że cała reszta również doszła do wniosku, iż najwyższy czas odpocząć.

– Przestań o tym myśleć.

Jaejin roześmiał się pod nosem.

– Niby jak?

Tan wzruszył ramionami.

– Po prostu. Sytuacja jest do dupy. Straciliśmy bliskich i musimy walczyć o życie. Najpierw byliśmy w trójkę, teraz jest nas szóstka. Musimy dostosować się do sytuacji i po prostu... przeżyć.

– Po co? – Przeczesał różowe włosy. – Wcześniej, czy później i tak zostaniemy zabici. Jestem pewien, że ktoś nas obserwuje, a fakt, iż wciąż żyjemy, jest mu na rękę. Czuję się, jak w jakimś pieprzonym eksperymencie, rozumiesz? Jak w więzieniu.

– To jest więzienie, bracie. Więzienie, z którego musimy znaleźć jakąś ucieczkę.

Tylko jak można uciec z wyspy, jeśli dookoła niej znajduje się jedynie morze i w pobliżu nie było żadnej łodzi?

I Can Hurt You ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz