Rose
Wstałam o tej samej porze co zwykle. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się w strój treningowy, skoro przed snem już biegałam dzisiaj zacznę dzień od treningu w instytucie.
Zabrałam całą broń i poszłam do sali treningowej.
Jak zwykle była pusta, nie dziwie się, nikt normalny nie ćwiczy o 5 rano. Po 2 godzinach rozciągania, skakania z wysokości oraz moim ulubionym, czyli rzucaniem sztyletami do celu. Zeszłam do kuchni zrobić śniadanie.Kiedy wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty, do kuchni weszli Thomas, Jace, Clary i Izzy.
- Ciebie zawsze można znaleźć w kuchni o tej porze. Nawet po tym jak znikniesz na cały dzień-powiedział Jace, przeciągając się w progu.
-Bardzo zabawne- spojrzałam na niego spode łba- Ale gdyby nie ja umarli byście z głodu. Nikt z was nie umie gotować. Więc, to co zwykle?
- Tak- odpowiedział za wszystkich Thomas - Co się stało, że nie wróciłaś? Nie odbierałaś telefonu, martwiliśmy się.
Odwróciłam się plecami do nich, ale przodem do stołu i zaczełam kroić chleb na kanapki. Czułam na sobie ich wzrok, wiedziałam, że z troski. Jednak ja nie byłam gotowa aby powiedzieć im o wczoraj. Nie teraz.
- Jestem przecież pełnoletnia, mogę chodzić gdzie chcę bez waszego pozwolenia- odpowiedziałam i dalej szykowałam kanapki.
- Jednak dzwoniliśmy chyba ze 100 razy, a ty nawet nie napisałaś wiadomości- zauważyła Izzy
- Chyba należy nam się trochę wyjaśnień- stwierdził Tommy
- Poszłam odwiedzić Magnusa i porozmawiać o starych czasach, zabrać kilka książek. To wszystko. Powiedziałam to rozbijając jajka na jajecznicę.
- To czemu nie odbierałaś? Nie byłaś ranna? Mocno uderzyłaś o ścianę, kulałaś przez moment. - to jak Tommy się o mnie martwił było słodkie. Jednak ja nie potrzebuje takiej troski, to kwestia mojego wychowania.
- Jakbyście nie pamiętali, to jestem w połowie czarownikiem- odwróciłam się w ich stronę, po przyprawy- Moje rany goją się szybko. I czasem nie potrzebuje iratze. Potrzebowałam chwilę w samotności. A potem znalazłam się koło domu Maggi'ego... i tak jakoś wyszło. Zostawiłam telefon w torebce i go nie słyszałam. To wszystko. Widziałam, że wszystko z wami w porządku, więc nie widziałam problemu w tym.Kilka minut minęło w ciszy, a śniadanie było już gotowe.
- Jestem pewna, że jak zauważyliście moje zniknięcie pomyśleliście: kiedy ona wróci? Przecież obiad sam się nie zrobi.
Powiedziałam to na poprawę humoru, udało mi się. Kiedy skończyłam wszyscy zaczęli się śmiać.
- Potem nie wróciłaś na kolację, więc mieliśmy dylemat jak tu przeżyć- dodał Jace- Przecież jak zaczniemy gotować to cała kuchnia pójdzie z dymem.
- Jak nie instytut- dodała Izzy.
Wszyscy głośno się roześmialiśmy. Tak właśnie upływał nam poranek, w miłej atmosferze przy jajecznicy.***
Siedziałam w moim ulubionym fotelu w bibliotece. Zastanawiałam się, co przeczytać. Przeczytałam już większość z tych ksiąg, ponieważ spędzam tak prawie wszystkie popołudnia.
Jednak teraz siedziałam i myślałam, o tym co wydarzyło się wczoraj. Ani Magnus, ani Alek nie odezwał się dzisiaj do mnie. Ja się nie narzucałam, wiedziałam jak dużo czasu potrzeba spędzić w samotności, po takich sytuacjach.Pogrążona w myślach, siedziałam z otwartą książką i patrzyłam się w okno. W pewnym momencie wszedł Thomas. Ja odruchowo zamknęłam książkę i odłożyłam tytułem do dołu, tak aby nikt nie przeczytał go. Dziwny nawyk, ale oryginalny i wyjątkowy.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam do niego. Widziałam, że coś go trapi, było to widać po jego minie. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko, wtedy odkryłam, że mnie szukał.
- Co się stało?-zapytałam uśmiechając się szerzej- Uśmiechnij się dla mnie.
On nic nie odpowiedział, tylko usiadł z westchnieniem na fotelu naprzeciwko.
- Co ja mam zrobić, żebyś nie była taka dzika i tajemnicza?-powiedział patrząc mi prosto w oczy. Tak, jakby chciał wyczytać z nich wszystkie szczegóły mojej duszy.
-Martwiłem się... ty nigdy nic nie mówisz, o swoich emocjach, zwłaszcza o tych złych. Dlaczego? Chce ci pomóc, wspierać. Zaufaj mi, proszę- W jego oczach widziałam już łzy. Jednak to była tylko jedna z wielu wizji przyszłości, ale ona dała mi dużo do myślenia. Pokazała, że w ten sposób ranię jego duszę i naszą przyjaźń. Czas na kilka wyjaśnień. Nie mogę odtrącać go w nieskończoność, zwłaszcza w tej sytuacji . Nie zniosła bym tego psychicznie.
- Z całego serca cię przepraszam- chwila na oddech i poważną minę, ale nie będę unikać jego wzroku. Ja też patrzę mu w oczy.- Po śmierci Valentina wiele się działo... Moja natura dalej jest dla mnie sekretem. Poznałam kolejny z wielu nie znanych nawet mi.
CZYTASZ
Dary Anioła: Miasto Przywróconej Pamięci
ФанфикCo jeśli Valentine miał jeszcze jeden eksperyment? Co jeśli nikt o tym nie pamięta? Co jeśli ona też o tym nie pamięta? Co jeśli ona zwróci się przeciwko niemu? Co jeśli jest kluczem do wygrania tej wojny, a może i następnej? Co jeśli jest ona źródł...