Rose
Stało się. To jest koniec... Valentine został pokonany. Wszyscy świętujemy w Alicante. Jednak ja po jego śmierci poczułam coś. Jakby złamanie jakiejś bariery. Jestem wycieńczona, ale jak odpocznę wszystko wróci do normy.
Jednak nie powinnam się tym przejmować. Wystarczy, że teraz tylko zejdę na dół i pójdę razem z Thomasem Ashdownem do centrum. Spoglądam w lustro, wyglądam ślicznie. Mam długą przylegającą śliwkową sukienkę i czarne zamszowe nie za wysokie szpilki. Makijaż wyszedł mi o wiele lepiej niż zwykle, jestem z niego taka dumna. Odwracam się i mój wzrok przykuwa pas z bronią leżący na łóżku. Biorę głęboki wdech i mówię sobie-Nie możesz go zabrać ze sobą, nawet swój mały sztylet. Wiem, że wiele on dla ciebie znaczy, że nigdy go nie opuszczasz, ale świętujemy koniec wojny, nie możesz mieć wtedy broni. Biorę kolejny wdech, zrywam się z krzesła, zbieram po schodach i wychodzę z domu. Na dworze czeka na mnie Tommy. Też się wystroił. Wygląda tak pięknie w czarnej marynarce w kratę. Biorę go pod ramię i idziemy w stronę centrum. Rozmawiamy jak zawsze, jest moim najlepszym przyjacielem, mówię mu o większości sekretów. Niektóre muszą pozostać na zawsze w tajemnicy. Wszyscy świętujemy razem. Bawię się z każdym; z Izzy, Clary, Jacem, Alekiem i Magnusem. Rozmawiamy, tańczymy, jednak najważniejsze jest to że Sebastian i Valentine nie żyją. Dlatego właśnie wszyscy świętujemy. Jakoś trzeba uczcić koniec naszych zmartwień.
Jeśli się zastanawiasz, dlaczego znam się tak dobrze z Magnusem, to jesteśmy starymi dobrymi przyjaciółmi. Nazywam go zdrobniale Maggie.
Właśnie nastąpił czas na moje przedstawienie się i krótką historię o moim dzieciństwie. Nazywam się Rose Blackstars. Jestem w połowie nefilim, w połowie czarownikiem. Nie wiem jak to się stało, ale wiem, że mogę nosić runy i uprawiać magię, nie mam znamienia czarownika. Jednak jest we mnie coś intrygującego, posiadam dar. Mogę za pomocą Bramy przenosić się w czasie. Tą umiejętność rozwinęłam w wieku 9 lat. Zrobiłam to z pomocą Maggiego, gdyby nie on, to nie umiałabym używać magii, ale także nie miałabym szczęśliwego dzieciństwa. To on mnie przygarną, kiedy moi rodzice stwierdzili, że nie będą wychowywać na stałe takiego odmieńca jak ja. Koniec już z tym powrotem w przeszłość.***
Teraz świętowanie się skończyło. Leżę na łóżku w mojej cieplutkiej piżamie i szykuję się do snu. Jednak on nie przychodzi. Zawsze w takich momentach czytam książkę lub bezsensowne artykuły przyziemnych. Jednak tutaj w Idrisie nie ma technologii, a ja byłam zbyt głupia i przejęta tymi wszystkimi wydarzeniami, żeby spakować jakąkolwiek książkę. Nie mogę zejść teraz na dół, bo jest 2 w nocy i to nie jest mój prywatny dom, mieszkam z Lightwoodami.
Po wielu godzinach (tak przynajmniej mi się wydawało) rozmyślań i gadania samej ze sobą w różnych językach (od łaciny po starożytną grekę włącznie z demonicznymi językami) zasnęłam. Lecz ten sen nie był normalny.
Biegnę slalomem wśród drzew. Coś mnie goni. Nie coś, tylko ktoś. To Sebastian. Bawimy się w chowanego.
Teraz jestem w jakimś domu. Poznaję ten dom. Siedzę na krześle i czekam. Teraz do pokoju wchodzi Valentine, trzyma w ręku broń. Tak, zawiniłam, teraz czeka mnie kara. Nacina po kolej delikatnie moją skórę w miejscach gdzie boli to najbardziej. Jednak ten ból mnie nie rusza. Jest przez to wściekły. Robi teraz głębsze rany. Sprawia mi to większy ból, ale ja nauczyłam się go znosić. Co rozwściecza go coraz bardziej.
Teraz stoję w drzwiach gotowa do wyjazdu. Rozmawiam z Sebastianem. Moje uczucia się wzajemnie wykluczają, mam mętlik w głowie. Współczuje mu, więc proponuje mu szeptem, by nikt nie usłyszał:
-Jedź ze mną, Maggi nie będzie miał nic przeciwko. Pomogę ci, nikt się nie dowie o tym co zrobimy.
-Nie mogę -odpowiedział Sebastian -Jeśli tata się dowie będzie na mnie bardzo zły.
-Ale on się o niczym nie dowie, obiecuję. Teraz mamy największe szanse na zrobienie tego bez zwrócenia na siebie uwagi. Przejdziemy przez bramę i już nas nie znajdzie. To jest chwilka, moment jestem w tym dobra. Zaufaj mi, proszę.
Nagle słyszymy kroki. Oboje wiemy kto się zbliża. Przytula mnie bardzo mocno i wypycha za drzwi. Poświęcił się dla mnie, weźmie całą winę na siebie. Dlaczego on jest taki głupi! Jestem w stanie ręczyć za siebie. Wiem, że wszystko zepsułam. To już koniec.Reszta tych snów jest rozmazana, ale czekaj to nie są sny to są wspomnienia! Dlaczego ja ich wcześniej nie pamiętałam?! Co się ze mną dzieje? Czemu ja znam Sebastiana i Valentina w takich relacjach! Przecież ten podły duet był moimi wrogami od zawsze. Ktoś musiał zrobić coś z moim umysłem i chyba wiem kto. Czas rozpocząć nowe polowanie. Polowanie na wspomnienia.
CZYTASZ
Dary Anioła: Miasto Przywróconej Pamięci
Fiksi PenggemarCo jeśli Valentine miał jeszcze jeden eksperyment? Co jeśli nikt o tym nie pamięta? Co jeśli ona też o tym nie pamięta? Co jeśli ona zwróci się przeciwko niemu? Co jeśli jest kluczem do wygrania tej wojny, a może i następnej? Co jeśli jest ona źródł...