Rose
Codziennie robiłam to samo. Wstawałam, trenowałam, gotowałam i spędzałam wolny czas u Magnusa. Odpowiadałam na to samo pytanie Tommy'ego: Czy są jakieś postępy? Zawsze opowiadałam mu sny z poprzedniej nocy i moje przypuszczenia co do kolejnych. Wszystkie przeczytane książki i wysłuchane opowieści przekładały się na moje sny. Każdej nocy odzyskiwałam nowe wspomnienie. Jedne z nich były nieprzyjemne, a drugie miłe. Za każdym razem przy ich powrocie towarzyszyło mi to samo uczucie. Jakbym wpadała w nowe ciało, ale nie miałam nad nim kontroli. Mogłam tylko patrzeć na to, co dzieje się przed moimi oczami. Słuchać moich myśli i uczuć uczucia, które im towarzyszyły. Nie miałam nad niczym kontroli.
***
Jestem znowu mała, mam 9 lat. Po raz pierwszy znajduje się w rezydencji Valenina. Zostałam przyprowadzona do jego gabinetu. Rozmawia z kimś na ucho słyszę tylko: ,,Tak to ona". Potem zostaje z nim sam na sam. Wtedy on wstaje z krzesła i podchodzi do mnie.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze- mówi podchodząc jeszcze bliżej mnie- nauczę cię jak kontrolować to i bronić się przed złymi.
Kiedy był wystarczająco blisko złapał mnie za ramiona. Dzięki temu mógł mi swobodnie patrzeć w oczy.
-Nie potrzebuje tego!- wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam na niego gniewnie- Mam lepszego nauczyciela od ciebie.
-Naprawdę?- zapytał zdziwiony- To pokarz, czego cię nauczył.
Wtedy podniosłam ręce na wysokość klatki piersiowej i złożyłam je razem. Zebrałam całą swoją moc i poczułam mrowienie w dłoniach. Zaczęłam rozsuwać dłonie na małą odległość. Nad nimi pokazała się duża kula fioletowego ognia. Valentine był zdziwiony, podekscytowany, ale ja w jego oczach zobaczyłam nutkę strachu. Szybko skończyłam pokaz, a on zaczął klaskać.***
Jestem w pokoju Sebastiana. Siedzę na jego łóżku i trzymam jego ręce w swoich dłoniach.
-Skup się. Pomyśl, że próbujesz zebrać wodę z ramion i przetransportować ją do dłoni. Poczuj mrowienie a potem...-pokazuje mu w dłoniach mały fioletowy płomyk- wyzwól małą iskierkę. To nie jest trudne.
-Nie mogę- powiedział, po kolejnej nie udanej próbie- Tobie przychodzi to łatwiej. To nie fair. Pewnie masz więcej krwi demona niż ja- podniósł głowę i spojrzał mi w oczy- Chociaż to ty masz dobre serce, nie ja. Nie poddajesz się złej sile ze środka, tylko tłumisz ją w sobie.
- Ty też jesteś dobry. Tak wiem, że znamy się dopiero tydzień, ale widzę to w twoich oczach. Nie jesteś tym, kim chcą żebyś był. Spróbuj jeszcze raz.
Sebastian spojrzał na swoje dłonie i wziął głęboki wdech. Jego wszystkie mięśnie napięły się. Po kilku sekundach jego palce musnęły małe czarne iskierki.
-Brawo! Udało ci się! -wykrzyknęłam wstając z łóżka.
Wtedy do pokoju wszedł Samuel Blackwell. Pokazał nam ręką, że mamy wyjść. Posłusznie zrobiliśmy co nam karze i skierowaliśmy się do sali treningowej. Tak jak robimy to od tygodnia.***
Jestem na podwórku przede mną stoi 10 członków kręgu. To jest mój test muszę ich wszystkich pokonać. Każdy z nich ma inną broń, ja mam tylko siłę mięśni i magię. Muszę im zaimponować. Magia daje mi dużą przewagę nad nimi. Decyduję się na walkę bronią, tylko któremu ją odbiorę. Nagle słyszę gwizdek i wyrywa mnie on z rozmyślań. Igrzyska czas zacząć. Przygotowałam się do biegu i rzuciłam się na osobę stojącą najbliżej mnie. Powaliłam ją na ziemię i strzaskałam lewy nadgarstek. Piętą strzaskałam jej kostki, a potem wyrwałam kuszę. wystrzeliłam strzałę, która przebiła bok kolejnej osoby. Miałam już 2 osoby z głowy, zostało 8. Rzuciłam kuszę pod nogę kolejnemu, aby stracił równowagę, wtedy łatwiej było mu odebrać łuk. W tym czasie podcięłam jeszcze jedną osobę i zabrałam jej sztylet. Wbiłam go potem w udo łucznika, zabrałam łuk i strzały. Strzeliłam do każdej osoby w piszczel. Po wszystkim, kiedy wszyscy już leżeli na ziemi, odwróciłam się i ukłoniłam w stronę Valentina i Sebastiana.
Teraz była kolej na przedstawienie Sebastiana. Jednak najpierw musieli uleczyć wszystkich, których zraniłam. Kiedy wszyscy byli gotowi, otoczyli go. Widziałam w twarzy Sebastiana przerażenie, nie był gotowy na to co ma nastąpić. Kiedy rozpoczęła się walka on starał się powtórzyć moje ruchy. Jenak nie dał rady, dostał strzałą w kolano, sztyletem w udo i rozcięcie na plecach. Za każdym razem krzyczał i to coraz głośniej. Spoglądałam podczas jego walki na Valentina. Był on bardzo zdegustowany i zawiedziony, nie podobało mu się to, że jego syn jest taki słaby i przegrywa. Kiedy było już blisko zakończenia walki przegraną Sebastiana Valentine wrócił do domu. Załamało to biednego chłopca, który szukał atencji u ojca. Został on pobity prze członków kręgu do utarty przytomności. Nie mogłam nic na to poradzić, reszta trzymała mnie. Nie mogłam im się wyrwać. Krzyczałam żeby przestali, ale nikt mnie nie słuchał. W końcu ktoś przyłożył mi szmatkę do ust i straciłam przytomność.
***
-Wstawaj Rose- powiedział Magnus pochylając się nade mną.
Otworzyłam oczy, ale nie byłam w instytucie, ani w obecnym domu Magnusa. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ubrać. Kiedy weszłam znalazłam złożone ubrania. Wzięłam je do rąk, aby się ubrać. Wtedy zauważyłam że to ubrania dla 10-latki. Mój umysł nie widział w tym nic nowego, ponieważ to było kolejne wspomnienie.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Czekał tam na mnie Maggi i śniadanie. Zjadłam je ze smakiem i poszłam do biblioteki. Zdjęłam z półki książkę z prostymi zaklęciami. Tą samą, którą noszę przy sobie odkąd dowiedziałam się ponownie, że jestem czarownikiem. Mój ukochany magiczny przyjaciel stwierdził, że może kiedyś mi się przyda do walki. Jestem pewna, że tak nie będzie. Nie powiem szarżującemu na mnie demonowi ,,Poczekaj. Znajdę tylko odpowiednie zaklęcie by cię zabić, więc i tak mnie nie skrzywdzisz.
Kiedy dołączył do mnie Magnus zaczęliśmy naukę. Ćwiczyłam tworzenie i przechodzenie przez bramę. Jest ona ważna przy moim darze, więc muszę ją umieć zrobić samodzielnie. Przy każdej próbie wyczarowania jej skupiałam się maksymalnie i czułam ból. Czułam jakby ktoś chciał wyrwać ze mnie całą moją moc. Było to okropne. Dziękowałam sobie w duchu, że teraz nie jest to dla mnie żaden wysiłek, że mogę to robić bezwiednie. Pomimo bólu jaki czułam przy tworzeniu bram śmiałam się i żartowałam z Maggi'm. Był to miły dzień i miłe wspomnienie, nawet gdy towarzyszył mu ból.***
Jest 1 stycznia, moje urodziny. Rodzice stwierdzili, że ich mieszkanie już nie jest moim domem. Znaleźli osobę, która ma się mną zająć. U której będzie mi lepiej. Dlatego siedzę na murku przed Alicante z listem w reku, który mam dać tej odpowiedniej osobie. Na pewno jej nie pomylę. Jest 3 rano, na trawie leży gruba warstwa śniegu, ale pomimo to on dalej pada. Jest mi zimno. Ubrana jestem w piżamę, a na ramionach mam koc. Nie mam nic więcej, tylko list. Boję się. Nie czuję stóp i palców dłoni. Czekam już 15 minut na dworze. Nikt nie przychodzi, co jeśli to kłamstwo. Może chcą żebym umarła, ale mogli zrobić to szybciej i wcześniej. Coś mi się nie zgadza. Po kilku kolejnych minutach zaczynam płakać. Łzy są ciepłe, a moje policzki zimne, przez co zaczynają mnie szczypać. Zakrywam twarz dłońmi. Mijają kolejne minuty, a nikt dalej nie przychodzi. Rozglądam się, nasłuchuję,ale nikogo nie widać, nie słychać. Zakrywam twarz i zaczynam płakać dalej. Nigdy nie byłam bardziej załamana. Nic nie miało sensu, miałam ochotę tu zamarznąć. Po 30 minutach zaczęłam zasypiać. Wtedy przez palce zobaczyłam jasny błysk. Zabrałam ręce z twarzy.Przede mną stał czarownik, rozpoznałam go po kocich oczach, które są jego znamieniem czarownika. Wyjęłam swoją zamarzniętą rękę z listem w jego stronę. Kiedy dotknął mojej ręki wzdrygnął się. Spojrzał na nadawcę, a potem zabrał mnie do swojego domu. Przez błyszczący portal.
***
Kiedy poczułam, że przechodzę przez bramę, obudziłam się. Miałam całe mokre policzki i poduszkę, a oczy zaczerwienione od płaczu. Spojrzałam na zegarek, była 8, zaspałam. Wtedy do pokoju wszedł...
###
Jak myślicie kto przyszedł do Rose? Jak myślicie jaka relacja łączyła kiedyś Rose i Sebastiana? Dajcie znać w komentarzu❤️ Do zobaczenia w kolejnym rozdziale☺️
CZYTASZ
Dary Anioła: Miasto Przywróconej Pamięci
Fiksi PenggemarCo jeśli Valentine miał jeszcze jeden eksperyment? Co jeśli nikt o tym nie pamięta? Co jeśli ona też o tym nie pamięta? Co jeśli ona zwróci się przeciwko niemu? Co jeśli jest kluczem do wygrania tej wojny, a może i następnej? Co jeśli jest ona źródł...