3. Prawda

41 2 2
                                    

Rose

Pierwszy pokój, który poszłam sprawdzić był pokojem Aleca. Wiedziałam, że wszystko musiało się tam zacząć i najprawdopodobniej dalej  tam trwa. Był to trafny wybór, moja intuicja mnie nie zawiodła.
Kiedy otworzyłam drzwi, stanęłam jak wryta, nie spodziewałam się takiego widoku.
Na łóżku siedział Alek i Magnus. Kiedy zobaczyli moją minę zaczęli się śmiać. Mi nie było do śmiechu, naprawdę się przejęłam. Myślałam, że stało się coś złego.
- Co się stało?!- weszłam do pokoju i zaczęłam na nich krzyczeć- Dlaczego to zrobiliście?! To nie jest zabawne, ja naprawdę się martwiłam.
- Uspokój się- powiedział Magnus idąc w moją stronę z wyciągniętymi rękami.- Nic się nie stało. Potrzebowaliśmy żebyś szybko przyszła, więc zrobiliśmy coś najskuteczniejszego. Inaczej nie przyszłabyś tak szybko, chociaż tylko rozciągałaś się w parku.
- To nie usprawiedliwia was i waszego sposobu- powiedziałam siadając obrażona na krześle -Może nie byłam sama. Może ktoś chciał się ze mną spotkać w tajemnicy, a to było kłamstwo, żeby nie wzbudzać podejrzeń.
Oboje spojrzeli po sobie. Wiedzieli, że jest to prawdą.Utwierdziło ich w tym przekonaniu wejście Thomasa.
- Wszystko w porządku? Nic nie znalazłem- spojrzał na mnie tak, jakby to była moja wina -Nastraszyłaś mnie.
Wstałam z krzesła. Złapałam go za ramię i wyprowadziłam go z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- To był fałszywy alarm- powiedziałam cicho żeby nie usłyszeli mnie w pokoju. Wiem, że nie mieli by skrupułów przed podsłuchiwaniem mnie - Mieli głupi pomysł, aby mnie nastraszyć. Przepraszam, że się na to złapałam. Nie chciałam cię przestraszyć. Idź lepiej spać, a ja wyjaśnię to sobie z nimi.
Przytulił mnie pocieszająco i pocałował w czoło na dobranoc (to był nasz zwyczaj zawsze mi to robił na dobranoc). Poszedł w kierunku swojego pokoju. Kiedy mnie puścił myślałam, że rozpadnę się na tysiąc małych kawałków. Tyle emocji, to za dużo na jeden dzień, nawet dla mnie. Jednak musiałam pogadać z chłopakami, którzy zostali w pokoju. Czułam, że ta rozmowa też będzie o wczorajszym dniu. Jednak miałam nadzieję, że to nie prawda.
- Czego wy ode mnie chcecie?- zapytałam zamykając za sobą drzwi.
- Tylko porozmawiać, wyluzuj- powiedział Magnus, próbował mnie tym uspokoić, ale byłam zła i nic nie mogło mnie uspokoić. 
- Dzwonisz do mnie! Rzucasz czymś w ścianę i nie odpowiadasz! Robisz to wszystko tylko dla rozmowy!- Alek kiwa potakująco głową razem z Magnusem.- Chyba obaj zwariowaliście- opadłam na krzesło, na którym wcześniej siedziałam- Co to za sprawa niecierpiąca  zwłoki?
- O wydarzeniach z wczorajszego dnia- odpowiedzieli razem
- Naprawdę! To mogło poczekać do rana. Albo mogliście napisać SMS, a nie odstawiać takie przedstawienie! Przyszłabym, o to nie musieliście się martwić.
- Dobra to nie jest teraz najważniejsze- zakończył temat Magnus- Pytanie brzmi: Co wydarzyło się wczoraj?

Właśnie nadszedł czas na wyjaśnienie Alecowi wszystkiego. Zaczęłam od śmierci Valentina. Wspomniałam o utraconych wspomnieniach. Na koniec powiedziałam moje podejrzenia.
- To wszystko- powiedziałam wstając- Teraz. Dobranoc.
Odwróciłam się i wyszłam. Zamykając za sobą drzwi i poszłam do siebie.

W moim pokoju wzięłam kąpiel. Musiałam zmyć te wszystkie emocje z siebie oraz przemyśleć wszystko. Nie rozumiem dlaczego, ale prysznic to najlepsze miejsce na kontemplacje. Po wyjściu z łazienki wiedziałam co będę musiała zrobić rano. Powiedzieć wszystkim o wszystkim. Z tym postanowieniem zasnęłam. 

***

Rano jak wstałam, powtórzyłam moją poranną rutynę, czyli trening i gotowanie. Kiedy byłam w kuchni i gotowałam, każdy przychodził w innym czasie. W końcu śniadanie było gotowe, więc wszyscy siedzieli przy stole. Stwierdziłam, że to będzie najlepszy moment. Wstałam z krzesła. Potem sięgnęłam po moją szklankę i postukałam w nią nożem, aby wszyscy zwrócili na mnie uwagę. Kiedy osiągnęłam zamierzony efekt zaczęłam mówić.
- Chciałam wam powiedzieć coś ważnego. Nie chcę tego trzymać przed wami w sekrecie. Jesteście dla mnie jak rodzina, więc powinniśmy trzymać się razem.
Potrzebowałam chwili na oddech, a oni na przegryzienie tego co mają w ustach. Potem opowiedziałam im  to samo co Alecowi w nocy.
Kiedy skończyłam wszyscy byli w szoku, ale nikt nie użalał się nade mną. Nikt nie zmienił do mnie nastawienia, nie traktował mnie jak biednej i skrzywdzonej przez los dziewczynki. To była rzecz, której bałam się najbardziej, ale oni zareagowali tak jak chciałam. No może bez tego, że wszyscy wstali i przytulili mnie tak mocno, że straciłam równowagę. Leżeliśmy potem na ziemi, a oni wszyscy mówili mi, że mnie kochają, że są dumni z bycia częścią mojej rodziny. Kiedy wstaliśmy z podłogi skończyliśmy śniadanie i rozeszliśmy się do swoich obowiązków w miłej i rodzinnej atmosfery.


Dary Anioła: Miasto Przywróconej PamięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz