Prolog cz. 2

187 19 4
                                    

- Nie poszło tak jak to planowali.- powiedział smutno Jordan.
- Witamy w dniu planowanego wybudzenia.- powiedział Monty na kolejnym nagraniu.- Minęło dziesięć lat. A skoro to oglądacie, wiecie, że to nie ja was obudziłem. To dla tego, że na Ziemi nadal nic nie ma.- powiedział, a w jego głosie dało się usłyszeć zawód.- Pracuję nad tym.- Chłopak zaczął się niepewnie rozglądać.- Powiedziałem Harper, że można się było tego spodziewać. Kłamałem. To zajmie trochę czasu. Jordan ma się świetnie. Jest szczęśliwy. Skorzystałem z notatnika Clarke.- na samą myśl o tym uśmiechnęłam się w duchu.- Wie o was. Wierz cie lub nie, ale Murphy'ego lubi najbardziej.- zaśmiał się Monty.
- Byłem w fazie buntowniczej.- tłumaczył się Jordan.
- To trochę potrwa.- zaczął na nowo Monty.- Dam wam znać jeżeli coś się zmieni.
Nagranie znów się zmieniło. Tym razem widzimy starsze wersje naszych przyjaciół.
- Minęło trochę czasu, odkąd ostatnio coś dla was nagraliśmy.- powiedziała Harper.
- Wprowadziliśmy Jordana w stan hibernacji.- cały czas słuchaliśmy w skupieniu.- To dobre dziecko.
- Mądre jak jego ojciec.- dopowiedziała Harper.
- I dobre jak mama.- powiedział Monty.- My wybraliśmy to życie. Nie on.- Jordan, jeżeli to oglądasz.- tym razem Monty na nagraniu zwrócił się do Jordan'a.- Wiedz, że bardzo cię kochamy. Kierowałeś się moimi instrukcjami?- chłopak pokiwał głową jakby chciał odpowiedzieć na tak.- Zakładając, że tak... Cześć Bellamy. Cześć Clarke.- powiedział zwracając się do nas.- Chcieliśmy by obudził was jako pierwszych, żebyśmy mogli porozmawiać. Ziemia... Odeszła w niepamięć.- powiedział, a ja po chwili zauważyłam, że wstrzymałam oddech.- Spaliście ponad dwadzieścia osiem lat i w tym czasie nic się nie zmieniło.- Bellamy spojrzał na mnie po czym znów zwrócił głowę w stronę ekranu.- Jednak pracuje nad planem B. Jeżeli już nie śpicie. To znaczy, że wszystko poszło po mojej myśli. Do następnego razu.- pożegnał się i chciał wyłączyć kamerę, ale ręka Harper go powstrzymała.
- Poczekaj... Zajmijcie się naszym chłopcem.- powiedziała i już chciałam jej odpowiedzieć, ale zrozumiałam, że i tak tego nie usłyszy więc czekałam w ciszy na następne nagranie.
Na ostatnim nagraniu widzieliśmy już tylko starego Monty'ego. Smutny przysiadł się do komputera i zaczął nagrywać.- Jordan... Twoja mama dzisiaj umarła.- powiedział Monty i spojrzał zbolałym wzrokiem.- Chorowała przez ostatnie lata. Clarke, miałaś racje. Choroba ojca w końcu ją dopadła.- Na te słowa cała się spięłam i zaczęłam się trząść. Na wspomnienie listy, w której wyznaczyłam sto osób które mogłyby przeżyć, pojawiają mi się łzy w oczach. Myślałam, że już nigdy nie odzyskam zaufania Harper i Monty'ego przez to, że wykluczyłam Harper przez chorobę jej ojca. Bellamy widząc co się dzieje złapał mnie za dłoń i lekko ją ścisnął chcąc przekazać przez to wsparcie. Chociaż widziałam, że jego oczy robią się szkliste.
- Dobrze nam się żyło. Czasami... Wiedziałem, że wolałaby być z wami. Może ja też bym wolał,- mówił uśmiechając się smutno.- ale w tedy nie pokazałbym wam tego.- powiedział na co Jordan zaczął odsłaniać okno. Podeszliśmy do niego bliżej.- Zajęło mi to trzydzieści lat.- naszym oczom ukazała się nowa planeta.- W końcu jednak, udało mi się zhakować pliki z misją Eligiusa III. To nie była misja wydobywcza.- powiedział.- Po wyssaniu z Ziemi ostatnich kropel wody naftowej, zaczęli szukać kolejnej planety.
- Dwa słońca?- zapytałam nie mogąc oderwać wzroku od planety.
- Tydzień temu ustawiłem współrzędne. Jeżeli się nie mylę, dotrzecie tam za siedemdziesiąt pięć lat. Sam chciałbym to zobaczyć, ale bez Harper..- zatrzymał się na chwilę.- W każdym razie, jest w strefie Złotowłosej. Tylko tyle wiem. Eligius III nigdy nie dał znaku życia, a jeżeli to zrobili, to już po pierwszej apokalipsie, więc nikt ich nie usłyszał.- dokończył.- Widzicie ją? Jest piękna?- pytał chociaż dobrze wiedział, że nie usłyszy odpowiedzi.- Widzę ją w snach.- po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.- Mam nadzieję, że tam pójdzie nam lepiej. Mam nadzieję, że Jasper się mylił i to nie my jesteśmy problemem.- spojrzałam na Bellamy'ego. Po jego twarzy też spływały łzy, ale nie odrywał wzroku od nowej planety.- Mam nadzieję, że będziecie tam żyć tak szczęśliwie jak ja z Harper. Bądźcie tymi dobrymi.- powiedział i po raz ostatni uśmiechnął się w naszą stronę.- May we meet again.
- May we meet again.- odpowiedzieliśmy razem z Bellamy'm po czym chłopak objął mnie ramieniem i w ciszy myśląc o przyjacielu spoglądaliśmy w stronę nowej planety. Naszego nowego domu.

Traitor || Bellarke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz