Rozdział 3

36 4 1
                                    


Od razu chwyciłam za broń. Nie wiemy kim są osoby mieszkające tu, ani czy możemy im ufać. Wiem jednak jedno. Broń zawsze może się przydać.

Sylwetka osoby jest coraz bliżej. Zauważyłam, że to młoda kobieta, ubrana w zwiewną sukienkę. Jest bezbronna, jednak to nie uśpiło mojej czujności. Ktoś zawsze mógł czaić się pomiędzy drzewami.

- Kim jesteś? - zapytałam gdy była już około 20 metrów przede mną.

- Spokojnie, nazywam się Delilah.- odpowiedziała spokojnie.- Czekaliśmy na was.

- Jak to czekaliście?

- Wszystko wam opowiemy w Oazie.- spojrzałam na nią podejrzliwie.- Masz moje słowo, że ani tobie, ani twoim znajomym się nic nie stanie.

- W porządku, ale zaczekaj tutaj zbiorę grupę osób i dopiero w tedy do ciebie dołączymy.- powiedziałam, na co przytaknęła.

Powoli ruszyłam w stronę naszych ludzi. Nie byłam do końca pewna czy możemy jej ufać, jednak nie znamy tej planety. Nie wiemy co tu na nas czyha i czy na pewno uda nam się przeżyć. Może nam pomóc odpowiedzieć na wiele pytań.

Nie musiałam długo iść, żeby szybko znaleźć się przy statku.

- Bellamy, Raven, Zane, Murphy, Octavia i Jordan idziecie ze mną. Reszta zostaje przy statku. Nie oddalajcie się. Nie znamy tej planety, nie wiadomo co może się wydarzyć.

- Co się dzieje?- podbiegła do mnie mama i Madi.

- Spotkałam pewną osobę. Zaprowadzi nas do swojej wioski i opowiedzą nam o tej planecie. Jednak nie jestem pewna czy możemy jej ufać, dlatego biorę tylko parę osób.

- Idę z tobą!- krzyknęła Madi.

- Nie ma mowy. Jesteś teraz komandorem i tylko ty jesteś w stanie ogarnąć tych wszystkich ludzi.

- Spokojnie zajmiemy się wszystkim.- powiedziała mama, łapiąc mnie porozumiewawczo za ramię. Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam do swojej grupy.

- Weźcie ze sobą broń.- rzuciłam i powoli ruszyłam w stronę kobiety, tak by mogli mnie dogonić.

Na początku byli w szoku. Nikt tak samo jak ja nie spodziewał się, że w środku lasu spotka zwyczajną osobę. Zwłaszcza na tej planecie. Delilah jeszcze raz się przedstawiła i powiedziała żebyśmy za nimi szli.

- Na pewno dobrze robimy?- zapytał ciszej, podchodząc do mnie Bellamy. Aż jestem w szoku, że Echo bez problemu go z nami puściła.

- Możliwe, że tylko dzięki jej informacją uda nam się tu przeżyć.- spojrzałam na niego.- Lepiej żebyśmy tam poszli mniejszą grupą niż ciągnęli całą armię. Echo nie była zła, że nie idzie z nami?

- Ktoś musiał zostać i w razie czego bronić naszych. Po za tym nie będzie ci się sprzeciwiać księżniczko.- powiedział i mrugnął do mnie.

- Myślałam, że już z tym skończyliśmy.

- Trzeba było mi o tym nie przypominać.

Patrzyliśmy sobie chwile w oczy, po czym znowu zaczęliśmy się rozglądać. Cały czas szliśmy przez las i ani jednej żywej duszy na naszej drodze. Po chwili jednak wyszliśmy z lasu na ogromną polanę. Wokoło było wiele pięknych kwiatów, jednak nie to przykuło naszą uwagę. W centrum polany stała wioska położona przy budowli przypominającej pałac.

- I co teraz księżniczko?- mruknął za mną cicho Bellamy.


*****

Witam wszystkich :D Zgaduję, że mało osób się spodziewało, że jeszcze tu wrócę. Jednak wracam z nową energią i postaram się skończyć to co zaczęłam :) 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Traitor || Bellarke Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz